36. Wyrzuty sumienia i rozpacz

190 13 3
                                    

Pov T/I

Lot przeżyłam ciężko, wymiotowałam kilka razy i na dodatek nie mogłam zasnąć a nie chciało mi się oglądać filmów w samolocie wiec przez cały lot wgapiłam się w przestrzeń za oknem. Męczyły mnie potworne wyrzuty sumienia, bo nie pożegnałam się z Jiminem. Było mi źle, że tak to wyszło, ale nie potrafiłam inaczej. Nie mogłam też się z nikim skontaktować, bo nadal miałam włączony tryb samolotowy. Miałam tylko nadzieję, że Jungkook dostał moją wiadomość i zajął się Jiminem. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało przeze mnie.

Moim pierwotnym planem był Seokjin i Emilii, ale dziewczyna coś wspominała ze zostaje na noc u chłopaka wiec pewnie będą długo spać. Nie chciałem im przeszkadzać, dlatego wybrałam Jungkooka. Byłam przekonana ze chłopak będzie miała na tyle siły, aby zająć się Jiminem gdyby ten był w złym stanie. Martwiłam się o chłopaka co nie ulegało wątpliwości i zaczęłam szczerze przeklinać się w myślach, że zdecydowałam się zostać go, kiedy zaczęło się układać między nami.

[m]- T/I skarbie jak się czujesz.
- Dobrze, ale martwię się o Jimina?
[m]- A chodzi ci o tego blondyna, spokojnie poradzi sobie.
- Może, ale martwię się o niego i chce mi się płakać, kiedy tylko pomyśle jak bardzo go zraniłam. Mamo ja naprawdę kocham Jimina. Może to głupie, bo ile ja mam lat, aby wiedzieć czym jest miłość ale naprawdę zakochałeś się w tym idiocie, zależy mi na nim, chciałam aby był szczęśliwy i mam teraz wielkie wyrzuty sumienia bo go zostawiłam.
[m]- Wiem to jest ciężkie ale poradzicie sobie z tym. Jeśli to prawdziwe to spotkacie się jeszcze i będziecie żyć razem długie i szczęśliwie lata.
- A co jeśli tak nie będzie. On zapomni o mnie.
[m]- To znaczy, że nie byliście sobie pisani.

Pov Jungkook

Zabrałem Jimina do siebie. Moi starsi zorganizowali sobie wypad nad morze wiec miałem chatę dla siebie. Na początku chciałem ten czas spędzić w miłym towarzystwie jakiejś koleżanki, bo niestety ta która skradła mi serce wybrała mojego przyjaciela, ale nie mam żalu są szczęśliwi a to najważniejsze. Jednak, gdy dostałem wiadomość od T/I wiedziałem, że nici z miłego weekendu i coś się stało.

Odczytałam wiadomość od dziewczyny a telefon wypadł mi z ręki. Jedna wiadomość bydła do wszystkich z informacja ze wyjeżdża na dłużej za granicę po chwili przyszła wiadomość, że Jimin może zrobić coś głupiego. Od razu po tym jak ogarnąłem o co chodzi wsiadłem w samochód i pokierowałem się do jego domu. Samochód stał na podjeździe wiec myślałem że jest w domu. Zaparkowałem i o niczym nie wie i jest w domu. Zawołałem go jednak na moje nieszczęście odpowiedział mi jego ojciec, mówiąc że ten wyszedł gdzieś, najprawdopodobniej do szpitalu. Przeklinałem w myślach i ruszyłem w tamtą stronę. Jednak jak to bywa, gdy się człowiek spieszy to diabeł się cieszy i wpakowałem się w przeogromny korek.
Poruszając się prędkością żółwia w końcu dotarłem na parking szpitala. Widoczność była prawie że zerowa przez siarczysty deszcz uderzający o szybę z taką częstotliwością, że nie widziałem za wiele. Wjechałem na parking i omal nie przejechałem jakiegoś kretyna. Wysiadłem wzburzony z auta chcąc opierdolić tego kretyna. Jednak, gdy zobaczyłem, że to był mój poszukiwany i to jeszcze w takim stanie, że nie wiedziałem co mam z nim zrobić. Jimin był naprawdę załamany i zniszczony psychicznie i fizycznie. Zapakowałem go wiec go samochodu i ruszyłem do mojego domu.

Wyciągnąłem załamanego chłopaka w samochodu. Przez całą drogę nie odezwał się ani słowem. Byłem przerażony jego stanem. Jimin nigdy nie wyglądał tak źle jak dzisiaj, on nigdy nie był taki po zerwaniu a to najprawdopodobniej się stało. Jimin był dla mnie jak brat chociaż spieraliśmy się w różnych kwestiach, ale nie chciałem widzieć go w takim stanie. Posadziłem go na kanapie musiałem do niego dotrzeć. Nalałem sobie jakiegoś trunku i usiadłem koło niego.

Zanim zniknęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz