39. Telefon

250 14 10
                                    

Wszedłem do domu i od razu położyłem się do łóżka aby odpocząć. Jednak sen nie nadchodził. Przewróciłem się z boku na bok, aż w końcu wyjąłem telefon. Już przy odblokowaniu zobaczyłem jej zdjęcie. Wszedłem na Instagrama i jak się okazało dziewczyna dodała relację. Niby zwykłe story z lotniska, ale na twarzy miała śliczny delikatny uśmiech. Westchnąłem, wyglądała tak słodko i delikatnie, czyli zapomniałą o mnie. Spojrzałem na podpis.

Nowa w mieście. #szczęśliwa

No krew mnie zalała, powinna za mną tęsknić jak ja za nią, a nie uśmiechać się tak fałszywie. Co ona sobie myślała? Nie dam są tak traktować. Usiadłem na łóżko i wybrałem połączenie na czacie. Czekałem 5 minut aż raczyła odebrać połączenie ode mnie.

[T/I] - Hej Jimin.- powiedziała cicho jakby z przestrachem
- No hej w końcu odebrałaś, myślałem że masz mnie w dupie. – powiedziałem uszczypliwie  z lekko płaczącym się językiem
[T/I] - Dlaczego niby mam cię w dupie, wcale tak nie jest. – powiedziała cichutko
- Jest dokładnie tak! Wyjechałaś! Dlaczego?!- krzyknąłem na nią
[T/I] - Leczyć się, napisałam ci wszystko. – powiedziała prawie płacząc
- A nie mogłaś mi tego powiedzieć! Zostawiłaś tylko pierdolony list. - warknąłem
[T/I] - Jasne, że nie mogłam. Jimin ja się bałam. Wiem że to nie miało tak wyglądać, ale zrozum nie chciałam zostawiać cię bez żadnej informacji, ale nie mogłam też tego powiedzieć, nie mogłam znaleźć słów.
- Pierdolona suka. Ty nie mogłaś  powiedzieć. To może jednak trzeba było dać mi ten list zanim to wszystko się zaczęło... zanim dałaś się przelecieć a ja powiedziałem ci, że cię kocham.
[T/I] - Ja też cię kocham, ale ...
- Ale co... Nie ma dobrych lekarzy w Korei?
[T/I] - Są, ale moi rodzice, oni się uparli.
- A ty nie mogłaś się przeciwstawić. Powinnaś chociaż mi powiedzieć to w twarz, mieliśmy przecież czas, mogłaś to zrobić.
[T/I] - Wiem ale nie potrafiłam.
- To może teraz potrafisz. Chociaż nie lepiej będzie, jeśli ja to zrobię. Posłuchaj mnie teraz uważnie. Zapomnijmy o sobie. Skoro nie potrafiłaś mi powiedzieć o takiej błahej sprawie jaka mam mieć pewność ze wrócisz tutaj. Zapomnij o mnie ja już zapomniałem o tobie. Właśnie wróciłem z klubu i poznałem ładna laskę. Nie trzeba było się o nią starać jak o ciebie. Żyjmy swoim życiem. Bądź sobie szczęśliwa w Stanach, o mnie zapominaj i nie waż się pokazywać mi się na oczy.- wycedzilem przez zęby
[T/I] - Chcesz to zostawić? Po tym jak powiedziałeś mi co czujesz a ja zrobiłam to samo.
- Tak chcę, nigdy nie pokazuj mi się na oczy. – warknąłem i rozłączyłem się, zablokowując jej numer

Rzuciłem telefon przez cały pokój a sam rzuciłem się na łóżko zasypiając od razu. Nie interesowało mnie co ona sobie pomyśli chciałem po prostu spać i zapomnieć o niej.

To będzie najlepsze wyjście.
To i tak nie miałoby racji bytu. Noc jednak nie przyniosła mi ukojenia, za to cały czas jak zacięta płytę pokazywały mi się obrazy T/I oraz mnie w różnych momentach, krótkie urywkowe sytuacje, kiedy patrzyłem na nią gdy nie widziała tego.

Obudziłem się z ogromnym bólem głowy i suchością w ustach. Podniosłem się z łóżka i zacząłem poszukiwania wody oraz mojego telefonu. Jednak nie było tych rzeczy w zasięgu mojej głowy ani ręki. Nie miałem pojęcia jakim sposobem znalazłem się u siebie w mieszkaniu, bo ostanie co pamiętam to jak kłóciłem się z Kim, ale czy to rzeczywiście była ona. Co było dalej to już czarna magia. Wstałem z łóżka i mozolnym powłóczystym krokiem ruszyłem do kuchni. Woda, sok, cola, herbata no po prostu cokolwiek, byleby tylko było mokre i mogło przeciwstawić się tej pustyni w moim gardle. Złapałem za dzbanek z wodą i w jednym ciągu upiłem znaczna ilość trunku znajdującej się w nim. Zimna woda kojąco sprawiała, że mogłem znów poczuć chodź odrobinę życia.

Biorąc szklany dzbanek w dłonie, postanowiłem wrócić do mojej pieczary, nie miałem ochoty wychodzić ani niczego robić w końcu mam wolne jestem po egzaminach. No dobra powinien iść do szkoły, ale jakoś mi się nie chce. Jednak chyba powinienem, maiłem się uczyć, obiecałem to T/I oraz mamie.

Zanim zniknęWhere stories live. Discover now