4. Rzut za trzy

443 26 1
                                    


Jak zwykle wstałam o godzinie 6 rano. Musiałam ogarnąć się do szkoły. Dziś był już pierwszy dzień prawdziwej nauki. Dlaczego musiałam być gotowa na wszystko, sprawdziłem czy naprawdę mam wszystkie książki i zeszyty. Sprawdziłam też czy na pewno nie ma żadnych zmian na planie. Niestety wszystkie lekcje miały się odbyć nawet ten nieszczęsny WF. Przebrałem się w mundurek pomalowałam moją lekko opuchniętą po nocy buzię.

W mieszkaniu było dzisiaj wyjątkowo cicho ciocia z tego co wczoraj mówiła ciocia miała dziś wolne wiec pewnie odsypiała za wczoraj. Po ogarnięciu się zjadałam śniadanie, którym były dziś zwykłe płatki z mlekiem. Po jedzonku spojrzałam na mój telefon i zobaczyłam że mam kilka nieodebranych wiadomości. Miałam wiadomość od Emilii czy będę w szkole i poradę, że mam wziąć dziś spodenki i koszulkę a nie dres. Kolejna wiadomość była od JK pytał się czy będę dziś w szkole. Pisało do mnie jeszcze kilka osób jednak olała i te wiadomość.

Spojrzałam na zegarek i poprawiłam szybko okulary na nosie. Nigdy z rana nie lubiłam zakładać soczewek robiłam to zazwyczaj po śniadaniu zaraz przed wyjściem do szkoły. Nie czułam się najlepiej chodząc w okularach. Przed wejściem do szkoły poszłam do łazienki i otworzyłam moje pudełko z soczewkami chcąc wyjąć nowe opakowanie. Jednak pudełko było puste. Jęknęłam smutna, bo muszę jechać dziś w takim stanie do szkoły a na dodatek ma dziś jest ten nieszczęsny WF i będę musiała uważać na okulary lub ewentualnie ćwiczyć ślepa jak kret.

Podjechałam pod szkołę samochodem na pieszo bym nie zdążyła. Zaparkowałam dzisiaj daleko od aut tych palantów nie chciałam kolejnych konfliktów. Już starczy, że wczoraj się mu naraziłam i dziś czeka mnie piekło w szkole. Co mnie wczoraj podkusiło, aby zabierać mu tą kawę.

Przez cała noc moja głowa odstawiała jakieś kompletne cyrki pokazując mi jak to od dziś Park będzie się na mnie mścił. Weszłam do klasy od matmy i od razu zobaczyłam ze prawie wszyscy są już na swoich miejscach. Rozejrzałam się niepewnie po klasie każdy już z kimś siedział. W klasie było tylko jedno wolne miejsce i domyślałam się koło kogo zapewne ono się znajduje. Cholerny Park Jimin, dlaczego ty nie siedzisz z żadnym kumplem. Mruknęłam pod nosem i podeszłam do ławki.

[E]- T/I.- podbiegła do mnie moja przyjaciółka i przytuliła mnie mocno do siebie
- No hej. - zaśmiałam się- Gotowa na matmę?
[E]- Jeszcze nie, ale co poradzić, jak mamy ją pierwszą w planie.
- Nom tak. Damy jakoś radę.
[E]- Chcesz siedzieć koło mnie.
- Ale twoja ławka jest zajęta.
[E]- Spoko siedzę z Taehyungiem. On się przędzie do Parka. V jest przystojny i niezły z niego podrywacz, ale w sumie to dobry chłopak wiec jak się go ładnie poprosi to się przesiądzie, ale będzie chciał coś w zamian.
- Na przykład co?
[E]- Pewnie jakieś żeli lub czekoladę.
- Eee myślałam, że coś gorszego. Dzięki wiesz
[E]- Spoko w końcu musisz dziś unikać Parka po wczorajszej akcji .-zaśmiała się- Naprawdę jego mina mówiła wszystko. Był tak strasznie wkurzony  Jeszcze nigdy nie widziałem, aby Park był aż tak czerwony. Hahaha
- Tak niczym czerwony pomidor z blond włosami.
[E]- Hahaha to było epickie jeszcze nikt się tak nie zachował w stosunku do niego. Laski zawsze mu ulegały i żadna by się nie odważyła zabrać mu jego rzecz.

Usiadłam w ławce koło Emilii, Tae bez problemu przesiadł się do Parka za co byłam mu wdzięczna. Spojrzałam w stronę chłopaka, który siedział w ostatniej ławce. Czułam jego wściekłość wypalającą mi na plecach znamię. Spojrzałam na niego niepewnie. Zasłoniłam trochę twarz, nie maiłam na sobie okularów i ledwo co go widziałam ale jego wzrok palił.

Stwierdziłam, że założę okulary na lekcji więc nic prawie nie wiedziałam ale przynajmniej klasa nie będzie się we mnie wgapiała bez sensu. Po chwili zadzwonił dzwonek a do sali wszedł nasz nauczyciel matematyki. Starszy Koreańczyk zasiadł za dużym masywnym biurkiem odpalił swój laptop i sprawdził obecność. Byli wszyscy. W klasie zapanowała kompletna cisza wszyscy umilkli poczułam się, że matematyka będzie ciężkim przedmiotem i chyba się nie pomyliłam. Po sprawdzeniu obecności nauczyciel kazał wszystkim wstać i zaczął nas usadzać jak mu się podobało. Spojrzałam na przyjaciółkę a ta schyliła się do mnie i szepnęła.

Zanim zniknęOù les histoires vivent. Découvrez maintenant