27

800 93 13
                                    

Plany pokoju ukończyli w ciągu kolejnych dwóch dni, po czym zaczęli gromadzić potrzebne materiały, głównie drewno. Cała trójka była podekscytowana tym przedsięwzięciem, a zwłaszcza Jisung, który tęsknił za prywatnością. Nie mógł się doczekać aż z braćmi Lee wybudują mu jego własny pokój.

Poza prywatnością i wygodą wiązało się z tym jednak coś jeszcze. Miał wrażenie że lada moment jego serce eksploduje, ponieważ był to już niepodważalny dowód, że ta dwójka go w pełni zaakceptowała i przyjęła do siebie jako część rodziny. Był wręcz wzruszony tym faktem zwłaszcza, że początki jego znajomości z Minho pozostawiały wiele do życzenia. Droga, którą początkowo kroczyła ich relacja nie była usłana różami, ale zdawało się, że teraz już zaczynała być.

Westchnął pod nosem na myśl o starszym chłopaku i wbił kolejny gwóźdź w drewno. Została mu do dokończenia komoda i mógł zbierać się do domu, dlatego chciał jak najszybciej skończyć mebel z pięknego, brzozowego drewna. Tego dnia Felix miał upiec ciasteczka, dlatego chciał zdążyć by skosztować choćby jednego z nich.

Dokończył więc komodę i zamienił kilka zdań ze stolarzem, który pochwalił jego robotę, dając mu dodatkowe monety z uśmiechem. Pożegnali się pogodnie, a Han wreszcie mógł wrócić do chatki, co zrobił wręcz biegiem. Miał uraz do drogi powrotnej, dlatego całą trasę biegł ile sił w nogach, nie mając ochoty na powtórkę z rozrywki, mimo że tym razem był uzbrojony.

Bieg zmienił się w trucht, gdy na horyzoncie pojawił się przytulny, mały domek, który otoczony był płotem. W ogrodzie było pełno kwiatów, a także warzyw, którymi opiekował się piegus. Serce Jisunga radośnie podskoczyło na ten widok, a on całkowicie zwolnił, czując przepełniającą go ulgę. Wreszcie u siebie.

— Jisungie! — wzdrygnął się na wołanie za sobą, jednak zerknął w tamtym kierunku, by ujrzeć Minho, który również wracał z karczmy do domu.

— Hyung. — szepnął, po czym uśmiechnął się szeroko i zaczekał na starszego. — Jak tam w karczmie? — zapytał ciekawsko, gdy razem już weszli na podwórko.

— Całkiem przyjemnie. A u stolarza? — zaśmiał się Lee, by następnie wyprzedzić go i otworzyć mu drzwi z szarmanckim uśmiechem.

— Dzięki. — zaśmiał się nieśmiało. — Zarobiłem troszkę więcej niż zazwyczaj, bo podobno ładnie mi wyszła ta komoda. — pochwalił się, po czym obydwaj przywitali się z piegusem, który krzątał się po kuchni.

Okazało się, że wrócili wręcz idealnie by skosztować ciasteczek, który najmłodszy zrobił. Usiedli więc we trójkę przy stole, a najmłodszy z nieśmiałym uśmiechem ułożył na blacie talerz ze stosem słodkich wypieków. Han ledwo powstrzymał śmiech, stwierdzając, że jego przyjaciel wyglądał jak ciasteczka, które zrobił.

— Czy to nie kanibalizm? — zażartował, patrząc jak Felix bierze kęs ciastka.

Minho za to parsknął śmiechem, prawie krztusząc się kawałkiem pieguska, który odgryzł sekundę wcześniej. Przyjrzał się wypiekom, a później swojemu bratu tylko po to, by uśmiechnąć się z rozbawieniem.

— Ależ ty zabawny. — fuknął młodszy Lee, wpychając sobie ciasteczko do ust. — Lepiej powiedzcie czy mi wyszły. — wywrócił oczami, jednak on również się uśmiechnął.

— Lepszych nie jadłem nigdy. — odparł szczerze Jisung, biorąc kolejny wypiek, by wciągnąć go niczym odkurzacz.

Felix naprawdę miał ogromny talent, jeśli chodziło o gotowanie i pieczenie. Nieważne co robił, zawsze było wyśmienite i Han nie mógł się wręcz temu nadziwić. Podziwiał go. Minho za to wyciągnął dłoń, by zmierzwić włosy młodszego brata.

— Przepyszne. — pochwalił go z dumą, na co zadowolony Felix uśmiechnął się od ucha do ucha, podsuwając im talerz z resztą ciasteczek.

Przesiedzieli w ten sposób następną godzinę, rozmawiając wesoło i podjadając słodkości zrobione przez najmłodszego. W międzyczasie udało im się nawet znaleźć miejsce na obiad. Niestety mieli sporo do zrobienia, dlatego w pewnym momencie Minho podniósł się i spojrzał na młodszą dwójkę z przepraszającym uśmiechem.

Od razu zrozumieli o co mu chodzi, dlatego również się zebrali, by wyjść na zewnątrz. Obeszli dom, by znaleźć się w miejscu, w którym miał stanąć pokój Jisunga, a Minho przechylił głowę w bok.

— To co? Bierzemy się do roboty, najpierw fundamenty. — mruknął, zerkając na młodszych.

Jisung uśmiechnął się do niego uroczo, co od razu zostało odwzajemnione, po czym zaczęli przygotowywać grunt, by mieć na czym pracować. Wszelkie kamienie, krzaczki i roślinki musiały stamtąd zniknąć. Chodzili więc w tę i z powrotem, a Minho w tym czasie wyciągnął z szopy łopaty, by wykopać nieco ziemi, w której miały znaleźć się fundamenty.

Pod żadnym pozorem nie był on fachowcem w kwestii budowania, jednak dlatego właśnie parę dni wcześniej zapytał o radę jednego z regularnych klientów karczmy, który zajmował się tą dziedziną. Starszy mężczyzna opowiedział mu zadowolony wszystko od a do z i teraz Minho liczył, że miał wystarczająco dobrą pamięć i będzie potrafił teorię zastosować w praktyce.

Wykopał więc lekki dół w miejscu gdzie miał być pokój, oczywiście nie obyło się bez pomocy wygłupiającej się dwójki, która ganiała się nawzajem z łopatami. Rozejrzał się z namysłem wokół i uśmiechnął się, stwierdzając, że wyglądało to w porządku. Jego uwagę jednak zwrócił nagły pisk, który za sobą usłyszał, a potem ktoś na niego wleciał.

— Przepraszam, poślizgnąłem się. — mruknął w jego plecy Han, po czym odsunął się, a rozbawiony Lee pstryknął go w czoło.

— Uważaj, bo zrobisz sobie krzywdę jeszcze. — parsknął cicho.

Zaraz po tym zaczęli przygotowywać fundamenty, jednak jasnym było, że jednego dnia nie mają szans skończyć. Gdy słońce zniknęło za horyzontem, Felix wrócił zmęczony do domu, zostawiając ich samych. Tym razem niekoniecznie celowe.

Han obejrzał się za nim, by następnie spojrzeć na Minho i powoli podejść do chłopaka, który dalej pochylał się nad swoją częścią roboty. Nie wyglądało na to by starszy zamierzał w najbliższym czasie wracać do domu, dlatego uniósł lekko brwi i wydął markotnie usta.

— Hyung... Wystarczy na dzisiaj. — mruknął, kładąc dłoń na jego ramię.

Wyrwany z transu Minho zamrugał dwukrotnie, po czym uniósł wzrok na twarz Jisunga, która połowicznie spowita była mrokiem. Chciał mu coś odpowiedzieć, jednak zamiast tego zaśmiał się, widząc ziemię nawet na policzku młodszego.

— Oj Sungie, ty to się zawsze pobrudzisz. — parsknął rozbawiony, sięgając dłonią do miękkiej skóry, z której zgarnął brud.

Zawstydzony Han wciągnął ze świstem powietrze, jednak nie cofnął się, wpatrując się w niego jak oczarowany. Naprawdę uwielbiał dotyk Minho, aż miał ochotę go poprosić o czułości, ale powstrzymał go wstyd. Odwrócił więc wzrok, próbując ignorować pieczenie na twarzy.

— Wracajmy. — wymamrotał nieśmiało, łapiąc za fragment koszuli Lee, który z rozbawieniem zerknął na dłonie Jisunga, a potem na niego samego.

Nie zamierzał się bardziej z nim droczyć, dlatego posłusznie wrócił za nim do domu, gdzie ich wszystkich czekała gorąca kąpiel. Cała trójka była w kurzu, piachu i ziemi, dlatego musieli się porządnie wyszorować.

Ale nawet to szorowanie zdawało się nie być w stanie zedrzeć zawstydzenia jakie odczuwał Jisung, gdy myślał o Minho.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now