68

810 97 24
                                    


Następnego dnia babcia Jisunga wróciła do domu ze swojego miesięcznego pobytu w sanatorium. Z początku planowali iść do niej od razu, jednak Minho nie zgodził się, chcąc odpowiednio zaopiekować się swoim ukochanym. Powinien na początku porządnie odpocząć i zająć się sprawą swojej pracy, a dopiero później mogli wrócić do jego świata. A Jisung nie kłócił się, ponieważ doskonale wiedział, że Minho ma rację.

Ziewnął cicho, przeciągając się w ciepłej pościeli, w której spędził całą noc, a później dzień. Czuł się dziwnie z faktem, że tak długo leżał w łóżku, jednak przynajmniej nie był sam. No może chwilowo był, ponieważ Minho postanowił zrobić im coś do jedzenia, ale nie liczyło się to, skoro lada moment miał wrócić. Wtulił policzek w poduszkę, uśmiechając się do siebie pod nosem. Był naprawdę szczęśliwy, mając tak cudownego chłopaka.

— Jisungie... — skierował swoje spojrzenie na drzwi, w których stał jego ukochany z dwoma miskami w dłoniach.

Powoli podniósł się do siadu, uśmiechając się lekko do Minho, który szybko podszedł do łóżka i usiadł obok niego. Od razu zostawił kilka całusów na zarumienionym policzku młodszego.

— Co dobrego zrobiłeś? — spytał ciekawsko, zaglądając do misek, po czym zaśmiał się lekko.

Jemu chyba też nie bardzo chciało się coś robić, ponieważ zrobił jedyną, gotową rzecz jaka była w domu. Z rozczuleniem spojrzał na Minho, by czule cmoknąć go w usta i wtulić się w jego bok.

— Tteokbokki. Wybacz, nie miałem weny, a te kluski i sos były na wyciągnięciu ręki. — przyznał zawstydzony Lee, zerkając na Jisunga, który już się zajął ryżowymi kluskami.

— Nie dziwię się skoro mam zapas tego. — parsknął cicho. — Dziękuję, miałem na nie ochotę. — przyznał z uśmiechem, na co Minho zaśmiał się łagodnie.

— Ty codziennie masz na nie ochotę. Gdyby nie ja, pewnie nie jadłbyś niczego innego. — pokręcił z niedowierzaniem.

W tym drugim świecie Jisung gotował naprawdę rozmaite obiady, jednak tutaj Minho miał wrażenie, że chłopak kompletnie zapomniał o ich istnieniu. Było tyle potraw, a on zajadał się tymi kluskami, jakby nie było niczego innego. Uważał to za urocze, jednak musiał go pilnować i wprowadzać jakieś urozmaicenie do jadłospisu ukochanego. To była specjalna okazja, dlatego zrobił je Jisungowi i teraz obserwował jak zapychał sobie nimi policzki.

W końcu on również zajął się swoją porcją, opierając się wygodniej na poduszkach. Jedzenie w łóżku nie było najlepszym pomysłem, ale chyba mogli sobie pozwolić tym razem na wyjątek. Musieli jedynie uważać, by nie pobrudzić pościeli, co na szczęście im się udało i mogli wrócić do zajmowania się sobą nawzajem.

— Co porobimy? — spytał cicho Jisung, kładąc głowę na klatce piersiowej starszego, by delikatnie rysować na niej wzorki.

Ciemne migdałki obserwowały ruchy Jisunga z czystym rozczuleniem, a ich właściciel nie mógł przestać się uśmiechać. Miał wrażenie, że jego serce lada moment eksploduje przed nadmiar miłości jaką go darzył. Musiał się wręcz powstrzymywać przed rzuceniem się na młodszego i zasypaniem go wszelkimi czułościami. Nie wiedział czy chłopak by przeżył tak nagły atak.

— A co mój skarb chciałby porobić? — ostrożnie ujął dłoń Jisunga, by delikatnie ją gładzić, na co młodszy uśmiechnął się pod nosem.

— Skoro nie wybieramy się dzisiaj do mojej babci, to może chociaż obejrzymy coś? — mruknął po chwili namysłu. — Mam ochotę się po prostu poprzytulać, ale nie chcę cię zanudzić na śmierć. — przyznał nieśmiało, zerkając w bok.

— Zanudzić? No coś ty Sungie. Przecież wiesz, że uwielbiam być blisko ciebie i najchętniej bym się nie odrywał. — prychnął z niedowierzaniem. — Możemy się przytulać i oglądać. — dodał po chwili, pieszcząc policzek Hana drugą dłonią, na co on przymknął oczy i zamruczał.

— Dobry pomysł. — przyznał, po czym ostrożnie wstał i powoli podszedł do biurka, by zabrać stamtąd laptopa.

— Mogłeś mi powiedzieć, przecież bym go przyniósł. — mruknął karcąco Lee, gdy dwudziestotrzylatek wrócił do łóżka i ułożył się obok niego z urządzeniem na kolanach.

— Przecież nic takiego mi nie jest. — odparł zawstydzony, a jego policzki wręcz zapłonęły, gdy uciekał spojrzeniem od rozbawionego chłopaka.

— Wstydzioch. — dokuczył mu ze śmiechem, jednak czule ucałował policzek Jisunga, który burknął pod nosem niezadowolony.

Znalazł im film do obejrzenia, po czym spojrzał na swojego ukochanego, udając, że jest obrażony. Chwilę później jednak uśmiechnął się szeroko, gdy on skradł mu szybkiego całusa. Nie był w stanie gniewać się na niego, nawet żartobliwie. Ułożył się wygodniej w ciepłych ramionach Minho, by skupić się na filmie, chociaż nie bardzo mu to wychodziło. Jego myśli krążyły od starszego Lee, przez ich powrót do drugiego świata, aż po ostatnią noc, przez co znów poczuł piekący rumieniec na policzkach.

Stracili trochę czasu przez tę głupią kłótnię i nieporozumienia, jednak teraz mógł śmiało powiedzieć, że był przeszczęśliwy. Upadki w ich relacji były bolesne, ale na szczęście udawało im się z nich wykaraskać. Może dlatego ich więź była tak silna, skoro przeszli już sporo. Nie zamierzał się nad tym bardziej zastanawiać, jednak wiedział jedno. Z każdym dniem było coraz szczęśliwszy, mimo że myślał, że to niemożliwe. Wszystko dzięki Minho.

Z uśmiechem chwycił leżącą na jego brzuchu dłoń starszego i zaczął się nią bawić ze wzrokiem wbitym w ekran laptopa. Nie miał pojęcia czym zasłużył sobie na tak idealny związek, jednak cieszył się, że miał to szczęście. Nie wyobrażał sobie życia bez Minho, nawet nie chciał tego robić. Potrzebował go u swojego boku jak nikogo innego, mimo że mogłoby to zabrzmieć głupio. Takie teksty były oklepane, jednak z drugiej strony co miał poradzić, że taka była prawda?

Przekręcił lekko głowę, by spojrzeć na twarz dwudziestopięciolatka, który z zaciekawieniem oglądał film. Długie rzęsy co chwilę przysłaniały lśniące, ciemne tęczówki kocich oczu. Jisung nagle poczuł potrzebę dotknięcia ich, dlatego bez słowa zatrzymał film i zdjął laptopa z kolan, by móc usiąść na udach starszego.

— Sungie? — zaskoczony Lee wbił w niego swoje spojrzenie, jednak zamknął oczy, widząc, że młodszy zbliża do nich swoją dłoń. — Co robisz? — zaśmiał się cicho.

— Nic takiego... — odszepnął Han.

Małym palcem ostrożnie dotknął rzęs Minho i przejechał po nich samym opuszkiem, uśmiechając się pod nosem. Jego wzrok ponownie padł na twarz starszego, która z bliska była jeszcze przystojniejsza. Zachichotał na widok małego pieprzyka na jego nosie, po czym pod czujnym okiem swojego chłopaka ucałował go. Później zajął się głaskaniem ciepłej skóry, wpatrując się w niego z zachwytem.

Dostrzegł małą bliznę na jego policzku, dlatego zaciekawiony przyjrzał się jej. Wyglądała jak typowy ślad po niedoskonałościach, przez co uśmiechnął się lekko. Ostrożnie dotknął delikatnego wgłębienia, po czym chwycił buzię ukochanego w twarz i ucałował czule bliznę. Niedługo później znalazł kilka podobnych, dlatego one też otrzymały po jednym, słodkim całusie. Jego ukochany był naprawdę przepiękny.

Minho w tym samym czasie wpatrywał się w niego, a jego tęczówki, gdyby tylko mogły, zmieniłyby swój kształt na serca. Delikatny dotyk i słodkie muśnięcia sprawiały, że kompletnie się rozpływał. Nie był w stanie przyzwyczaić się do czułości, jakimi zasypywał go Jisung, ponieważ nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczył. Może i był to powód, dla którego zakochiwał się w nim coraz bardziej z dnia na dzień. Czuł się kochany, a to było również ważne jak kochanie kogoś. Wiedział, że jego uczucie było odwzajemnione, a Han kochał go równie mocno co on jego.

I chyba właśnie tego potrzebował przez dwadzieścia pięć lat życia. Tylko i aż tego.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now