Słońce tego dnia porządnie grzało, sprawiając, że wszystkim było niezmiernie gorąco. Felix, który pracował u piekarza, naprawdę mocno to odczuł, dlatego gdy wracał do domu był podwójnie zmęczony. Udało mu się wypić cały dzban wody w ciągu kilku minut nim opuścił miejsce pracy, a mimo to cały czas był spragniony.
Po drodze uśmiechał się promiennie do spotkanych ludzi, witając się z nimi grzecznie. Co jak co, ale mieszkańcy wioski ubóstwiali uroczego piegusa, którego znali odkąd był mały. Młodszy Lee zawsze był niezwykle grzeczny i pomocny, a do tego jego uśmiech był zaraźliwy. Został nawet okrzyknięty słońcem wioski, co on sam przyjął z niemałym zawstydzeniem.
Pomachał do kowala, który wraz z żoną i dwójką dzieci siedział przed swoim domem, po czym wreszcie wyszedł spomiędzy domów na ścieżkę wiodącą do jego chatki. Z ulgą schował się w cieniu drzew i wesoło szedł przed siebie, nie mogąc doczekać się powrotu do domu, w którym zapewne czekał na niego obiad. Był tak cholernie zmęczony, że o niczym innym nie myślał.
Droga minęła mu spokojnie, dlatego z uśmiechem zbliżył się do furtki prowadzącej na ich podwórko, ale zamarł. Do jego uszu dotarły krzyki i od razu poznał głosy należące do Minho i Jisunga. Zszokowany zamrugał kilkakrotnie, ale szybko wszedł na posesję i ruszył do chatki, z której słychać było ich głośną kłótnię. Kilka dni temu pogodzili się, a teraz znowu doszło do konfliktu?
— Nie rozumiem o co ci chodzi! — krzyknął zdenerwowany Jisung, który opierał się dłońmi o stół i wpatrywał się w Minho, który stał przy piecu.
Zagubiony piegus stanął w progu, ale nawet go nie zauważyli.
— Spędzasz z nim więcej czasu niż w domu! Praktycznie cię nie ma! — odparł ze złością dwudziestopięciolatek i oparł dłonie na biodrach.
Młodszy prychnął z niedowierzaniem i zmarszczył brwi.
— I w czym problem? Mam siedzieć tutaj całe dnie i wychodzić tylko do pracy? Może mnie zamkniesz na klucz? — parsknął z niedowierzaniem.
— W tym problem, że nagle nas zepchnąłeś na boczny tor. I mnie, i Felixa. Cały czas tylko Seungmin to, Seungmin tamto. — warknął Lee.
— Zazdrosny? — zapytał prześmiewczo Han. — Spędzam z nim tyle czasu, bo on w przeciwieństwie do ciebie na mnie nie naskakuje i się nie wydziera! — zawołał ze złością i wyszedł zza stołu, żeby stanąć twarzą w twarz ze starszym. — Nie wiem co cię ostatnio opętało, ale nie odzywaj się do mnie, dopóki nie będziesz dawnym Minho. — syknął, na co chłopak uniósł wysoko brwi.
Felix w szoku otworzył usta, wsłuchując się w ich kłótnię. Nie mógł zwyczajnie uwierzyć w to co widział i słyszał. Postanowił jednak działać, widząc, że Minho jest dosłownie na granicy.
— Uspokójcie się! — zawołał, na co obydwaj wzdrygnęli się i spojrzeli w jego kierunku.
— To idź do niego! Idź i nie wracaj najlepiej, zamieszkaj sobie ze swoim Seungminem. — szepnął chłodno starszy Lee, wracając spojrzeniem do Jisunga, który zamarł.
Poczuł, że jego serce pęka, jednak nie mógł sobie pozwolić na płacz w tamtym momencie. Przełknął łzy i spojrzał swojemu ukochanemu prosto w oczy, by uśmiechnąć się sztucznie.
— Z największą przyjemnością. — odszepnął, po czym odwrócił się na pięcie.
Bez słowa chwycił za swój miecz, który przymocował do pasa, po czym wyminął Felixa w drzwiach i ruszył w las. Piegus chciał za nim iść, jednak był zbyt zszokowany tym, co powiedział jego brat. Przerażony zamarł, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.
— Hyung... — zaczął, ale jego brat ruszył do swojego pokoju, w którym zamknął się, trzaskając drzwiami.
Załamany Felix stanął na środku kuchni i westchnął cierpiętniczo. Nie tego się spodziewał, gdy wracał do domu. Myślał, że między nimi jest już wszystko w porządku, tymczasem widocznie się mylił. Zagryzł dolną wargę, nie wiedząc co robić. Jego brat właśnie wygonił Jisunga z ich domu, a on odszedł. Nie wziął nic poza mieczem.
Powinien pobiec za Jisungiem, porozmawiać z nim. Zacisnął usta w cienką linię, po czym wyskoczył z domu, by zacząć ścigać Hana, który zdążył się sporo oddalić od domu. Felix biegł przed siebie roztrzęsiony aż zobaczył go w oddali. Dopadł do niego i chwycił za ramię.
— Ji! — sapnął, a rówieśnik spojrzał na niego z twarzą zalaną łzami. — Nie odchodź. On nie miał tego na myśli. — zaczął tłumaczyć i prosić przyjaciela, by został z nimi, jednak on uśmiechnął się pod nosem.
Ale nie był to uśmiech radości.
— Miał. Wybacz mi Felix, ale jakoś nie mam ochoty tam wracać. — szepnął. — Puść mnie proszę. — dodał po chwili, odwracając wzrok.
— Hannie błagam... — wyjąkał piegus błagalnie, ale niższy wyrwał ramię z jego uścisku.
— Nie. Ale dziękuję za wszystko, gdyby nie ty, pewnie zginąłbym w tym lesie. — westchnął, by delikatnie przytulić przyjaciela, który przylgnął do niego. — Żegnaj. — mruknął wreszcie, po czym uwolnił się z jego uścisku i ruszył przed siebie, zostawiając załamanego Felixa za sobą.
Choć bardzo tego chciał, nie mógł zmusić Jisunga do powrotu. Nie mógł zmusić go by z nimi został. Stał więc na środku ścieżki i wpatrywał się w plecy Hana, a jego policzku stopniowo zalewały się potokami łez. Jisung naprawdę od nich odszedł.
Tak po prostu.
---------------------------------------------------------------
myśleliście, że to koniec problemów w raju?
przepraszam, ale muszę was zawieźć
musicie mi, niestety, ponownie zaufać ┐(' ∀`)┌
YOU ARE READING
Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]
FanfictionLee Minho to prosty chłopak, który chce żyć spokojnie, a Han Jisung ma dość swojego dotychczasowego życia i dzięki babci ma szansę je odmienić. Przy okazji mieszając w głowie biednego Minho. fantasy, fluff