35

729 110 40
                                    

— Szlag by to trafił. — warknął Minho pod nosem, biorąc zamach siekierą, którą następnie uderzył w drewno.

Momentalnie rozpadło się ono na dwa kawałki, które odleciały od pieńka aż dwa metry przez siłę, której chłopak użył. Od pół godziny rąbał drewno, próbując wyżyć się i dać upust złości, jednak nie pomagało mu to. Głównie dlatego że Han cały czas był z Seungminem od kilku dobrych godzin.

Był tak cholernie zazdrosny, że wręcz gotowało się w nim, gdy myślał o tym, że Kim spędzał tyle czasu z Jisungiem. Zjawił się tak nagle znikąd i ukradł mu jego sympatię. A Minho nie był głupi i doskonale widział jak patrzył na dwudziestodwulatka. Rozgryzł go od razu, co sprawiało, że denerwował się jeszcze bardziej.

Pierwszym odruchem była walka o blondyna, dlatego proponował mu różne formy spędzania wspólnie czasu, ale Han go dla niego nie miał. A czemu nie miał czasu? Bo Seungmin proponował mu ciekawsze rozrywki i widocznie to z nim wolał spędzać dnie i wieczory. Oczywiście nie zdawał sobie sprawy, że mowa jego ciała sprawiała, że Jisung sądził, że jest na niego zły i wcale nie chce go w pobliżu.

W pewnym momencie wbił siekierę w pień, po czym najzwyczajniej w świecie usiadł na ziemi. Wpatrywał się tępo przed siebie, a jego oczy zaczęły nieprzyjemnie piec. Nie miał zielonego pojęcia co powinien zrobić, nigdy nie był w takiej sytuacji, a Jisung wydawał się bawić dobrze z Seungminem. Wybierał jego, więc co miał na to poradzić?

W tym samym momencie Felix kończył robić kolację, dlatego wytarł mokre dłonie w ścierkę i zerknął w stronę okna. Jisung cały czas nie wrócił. Westchnął cicho, po czym ruszył do drzwi, by zawołać brata, jednak zastygł w progu, widząc, że Minho płakał. Siedział na trawie i po prostu płakał.

W szoku wpatrywał się chwilę w dwudziestopięciolatka, mrugając szybko. Nigdy nie widział, by Minho płakał. Owszem, czasem zdarzało mu się wypuścić łzę albo dwie, jednak teraz po jego policzkach spływały rzeki łez. Ocknął się, by ruszyć biegiem do niego i od razu go objął ramionami.

— Hyung... Co się stało? — szepnął przerażony, gdy starszy płakał mu w ramię.

Pytanie to było jedynie dla zachowania pozorów, ponieważ wiedział co tak gryzło jego brata i Jisunga. Widział, że oddalili się od siebie, a Han zaczął spędzać więcej czasu z Kimem. Widział, że Minho spoglądał za chłopakiem, gdy wychodził z domu, a jego oczy były wypełnione zazdrością i bólem. Widział to wszystko, ale nie rozumiał czemu to się działo.

— W czym jest lepszy ode mnie? — wymamrotał cicho, zaciskając palce na ramionach brata.

Piegus westchnął ciężko, po czym zagryzł mocno dolną wargę. Sam nie znał Seungmina, dlatego nie był w stanie odpowiedzieć mu na to pytanie. Wiedział jednak jedno i zamierzał się tym podzielić ze starszym.

— Nie wiem hyung, ale wiesz co? Jesteś naprawdę kochanym i troskliwym facetem, a Jisung to wie. — szepnął, gładząc jego plecy. — Czemu nie walczysz o niego Minho?

Chłopak odsunął się od niego, by przetrzeć zapłakane oczy, po czym uniósł na niego smutny wzrok.

— Próbowałem, ale on cały czas wybiera jego! — odparł z żalem.

— I tak łatwo się poddajesz? No co ty. Jisung cię lubi. Nawet bardzo. Nie odpuszczaj tak szybko. — skarcił go dwudziestodwulatek, po czym zmarszczył brwi. — I jeśli mam być szczery... Sam go zacząłeś też odpychać ostatnio, wiesz? — zaczął niepewnie, bojąc się, że zrani go.

Starszy rozchylił lekko usta, mrugając szybko.

— Odpychać? Niby kiedy? Jak? — wydukał skołowany.

Tak jak Felix myślał, nie zdawał sobie z tego sprawy.

— Bardzo szorstko się do niego zwracasz. Widziałem też, że parę razy chciał się do ciebie odezwać, ale ty od razu oddalałeś się albo zamykałeś w pokoju. Poza tym znowu rzucasz mu te nieprzyjazne spojrzenia. — wytłumaczył. — Domyślałem się, że robisz to nieświadomie, ale ty też ranisz go. Niechcący bo niechcący, ale boli tak samo. — uśmiechnął się blado.

A w tym czasie oczy Minho kolejny raz wypełniły się gorzkimi łzami. Czyli cały ten czas sam pogarszał ich sytuację, mimo że bolało go, że Jisung wolał Seungmina. To on pchał go w jego ramiona? Jak mógł tego nie zauważyć?

Złapał się za głowę, wpatrując się przed siebie.

— Coś się stało? — obydwaj wzdrygnęli się, słysząc głos Jisunga, który wreszcie wrócił ze spotkania z Kimem i teraz stał przy furtce ze wzrokiem utkwionym w ich dwójce.

— Ja was zostawię... — wymamrotał piegus, po czym ruszył pospiesznie do domu.

Odprowadziły go czekoladowe oczy, które następnie skupiły się na starszym Lee. Dopiero gdy zrobił kilka kroków w jego kierunku zauważył, że chłopak cały drżał, jego policzki były zaczerwienione, a oczy zapłakane. Wciągnął gwałtownie powietrze i podbiegł do niego, by klęknąć na trawie tuż obok.

— Czemu płaczesz? Hyung? Co się stało? — zaczął pytać zmartwiony, niepewnie dotykając jego ramienia.

A Minho powoli uniósł na niego zeszklone i zaczerwienione oczy, by następnie bez słowa objąć go i mocno przytulić do siebie. Zaskoczony Jisung nie protestował, a jedynie mocniej wtulił się w niego, ignorując fakt, że siedział przez to na jego udach.

— Minho... — wymamrotał troskliwie, wsuwając palce między ciemne kosmyki chłopaka, który zaczął moczyć mu koszulę łzami.

— Przepraszam... — wykrztusił dwudziestopięciolatek.

Czuł się żałośnie, jednak nie był w stanie powstrzymać płaczu. Nie chciał, żeby Jisung odchodził. Nie chciał, żeby go zostawił. Nie chciał, żeby jego pierwsza i jedyna miłość wybrała kogoś innego. Nie zniósłby tego.

— Tak bardzo przepraszam Jisungie. — powtórzył, wtulając się w ciało dwudziestodwulatka, który uśmiechnął się smutno pod nosem i powoli przeczesywał włosy Minho, by uspokoić go chociaż troszkę.

I wcale nie musiał mówić za co przeprasza, ponieważ Han doskonale wiedział.

— Już dobrze. — szepnął łagodnie i oparł brodę na ramieniu Lee, próbując samemu hamować własne łzy. — Już jest w porządku. — zapewnił, po czym wtulił się bardziej w niego.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now