60

888 100 31
                                    


Zbliżała się godzina jedenasta, a Minho dopiero się obudził. Zaczął szybciej mrugać aż udało mu się w spokoju otworzyć oczy, a jego wzrok od razu padł na śpiącego w jego ramionach Jisunga. Była sobota, dlatego chłopak mógł wreszcie odpocząć po ciężkim tygodniu. A Minho wcale nie zamierzał mu w tym przeszkadzać.

Ziewnął delikatnie i przetarł sobie twarzy, by móc skupić się na dwudziestotrzylatku. Obydwaj leżeli na boku, przodem do siebie, co pozwoliło mu na beztroskie podziwianie jego twarzy. Głowa młodszego leżała na ramieniu Minho, który go szczelnie obejmował, podczas gdy jego dłonie otulała pas Lee.

Z uśmiechem odgarnął pasemko ciemnych włosów z twarzy ukochanego, by założyć je za ucho. Przy okazji czule pogładził miękką skórę, gdy chłopak bardziej się w niego wtulił przez sen. Jisung na ogół był rozbrajająco uroczy, jednak kiedy spał przechodził samego siebie. Serce Minho wręcz topiło się, gdy spoglądał na niego. Naprawdę musiał zadurzyć się po uszy, skoro miał ochotę krzyczeć z nadmiaru słodkości.

Westchnął, obejmując go wygodniej i przymknął oczy. Jego policzek oparł się na głowie Hana, któremu przy okazji sprezentował motyli pocałunek w burzę ciemnych włosów. Zamierzał poczekać aż sam się obudzi, by mógł spać jak najdłużej. Zależało mu na wypoczynku ukochanego, a zauważył, że za każdym razem, gdy się oddalał, chłopak zaczynał się robić niespokojny.

Przeleżał więc następną godzinę, tuląc do siebie Jisunga, który spał w najlepsze aż do wpół do pierwszej. Z rozczuleniem obserwował jak jego ukochany zaczyna się przebudzać. Na początku mruczał coś pod nosem, po czym jego powieki zaczęły się poruszać szybciej, aż zaczął mrugać i wreszcie otworzył oczy, od razu patrząc na niego. Źrenice chłopaka natychmiastowo się rozszerzyły, a twarz zalała delikatna czerwień, co zaskoczyło Minho.

Han wcisnął twarz w jego tors, kręcąc lekko głową i mocniej oplatając go kończynami.

— Co to za wstydzenie się od razu po wstaniu? — zaśmiał się wesoło Lee, leniwie głaszcząc plecy młodszego.

— Po prostu... Nigdy nie sądziłem, że zastanę tak piękny widok po przebudzeniu się. — przyznał nieśmiało i zawstydzony spojrzał w oczy Minho, gdy chwycił jego twarz w swoje dłonie.

— Pocałowałbym cię, ale chyba wypadałoby umyć zęby. — zaśmiał się cicho, ocierając ich nosy o siebie.

— Jeśli tak bardzo ci to przeszkadza... — mruknął i już chciał wstać z łóżka, ale pisnął, gdy został pociągnięty w dół.

— A tobie to nie przeszkadza? — uniósł lekko brew z zaciekawieniem, głaszcząc gorący policzek.

Młodszy wziął głęboki wdech, a jego wzrok uciekł w bok. Był zażenowany.

— Wiesz... Normalnie pewnie by mi to nie odpowiadało, ale naprawdę chcę buzi. — przyznał cicho.

Bał się, że Minho pomyśli sobie coś złego na jego temat przez to, ale nic podobnego. Lee uśmiechnął się rozczulony i zaśmiał się delikatnie pod nosem. Bez zwlekania ucałował miękkie wargi, które natychmiastowo oddały pieszczotę, wypuszczając przy okazji ciche westchnienie.

Po porannej sesji tulasów i pocałunków stwierdzili, że to pora doprowadzić się do porządku i coś zjeść. Minho chwycił talię Jisunga, a on uśmiechnął się szeroko.

— Ciuchcia. Ciuchcia. Ciuchcia do łazienki. — nucił, gdy szli we dwójkę umyć zęby, a rozczulony Minho mocniej zacisnął ramiona wokół jego talii, śmiejąc się cicho na piosenkę chłopaka.

W przyjemniej atmosferze zjedli śniadanie i wrócili do czułości, którymi się obdarzali na kanapie. W tle leciał jakiś film, ale nie bardzo się nim przejmowali, zajmując się sobą. Aż dziwne, że jeszcze im się nie znudziło klejenie się do siebie. Mało tego, oni dalej nie mogli się sobą nasycić.

— Nie wierzę, że gdybym nie poskarżył się babci, nigdy bym cię nie spotkał. — westchnął cicho Jisunga, gdy starszy bawił się jego dłonią, co chwilę muskając czule jego knykcie.

Niedawno to do niego dotarło. On wcale nie miał spotkać Minho, to wszystko było przypadkiem. Pomyśleć, że jedna, z pozoru nieistotna decyzja tak bardzo wpłynęła na jego życie. Pokręcił z niedowierzaniem głową i przymknął oczy, czując ciepłe usta na policzku.

Nie miał spotkać Minho, ale czuł, że był mu przeznaczony. Może było to naiwne, ale tak właśnie myślał. Idealnie do niego pasował, czuł się przy nim najbezpieczniej i najbardziej komfortowo.

— Cieszę się, że postanowiłeś się jej zwierzyć. Moje życie bez ciebie było... — westchnął ciężko.

— Spokojniejsze? — zaczepił go rozbawiony Han, na co starszy się zaśmiał.

— Tak, ale przy tym nijakie. Cały czas mi czegoś brakowało, do czegoś tęskniłem. Okazało się, że nie chodziło o rzecz, a o osobę. — mruknął, wtulając w siebie Jisunga.

Cieszył się, że pojawił się w jego życiu, nawet jeśli wywrócił je do góry nogami. Odkąd poznał Jisunga stało się więcej niż przez ostatnie lata jego życia, nie mógł narzekać na nudę. Ale co najważniejsze- wreszcie pokochał i to ze wzajemnością. Nie zamierzał mu pozwolić na odejście, chyba że młodszy naprawdę by tego pragnął. Potrzebował go.

Powoli gładził plecy Hana, czasami przesuwając dłoń na talię młodszego. Delikatnie zaciskał na niej palce, czyn wyrywał ciche westchnienia jego z ust. Postanowił nieco zaryzykować, więc wkradł się dłonią pod bluzę ukochanego, na co on wzdrygnął się, ale przylgnął do niego bardziej. Nie protestował, nie odpychał go.

— Nie przeszkadza ci to? — upewnił się, przesuwając opuszkami palców po gorącej skórze.

— Ani trochę. Przyjemnie. — mruknął, rozpływając się przez delikatny, czuły dotyk na swoich plecach.

Był odrobinę onieśmielony, jednak skupiał się na przyjemności jaką czerpał z tych pieszczot. Ciepła dłoń Minho pod jego bluzą sprawiała, że serce biło mu szybciej, ale nie chciał, żeby przestawał. Głaskał go tak delikatnie i czule, czuł się naprawdę kochany. Potrzebował tych wszystkich czułości jak tlenu.

Zachichotał cicho, gdy chłopak zaczął czule muskać jego policzek. Powoli przenosił się w dół, zostawiając wilgotne pocałunki na jego skórze, a on delikatnie drapał plecy starszego, przymykając oczy. Było mu tak cholernie przyjemnie, że sam odchylił głowę, by miał lepszy dostęp do jego szyi, którą się od razu zajął.

Ciepłe wargi sprawiały, że jego żołądek się ściskał, a serce uderzało coraz mocniej przez towarzyszące mu emocje. Cicho stęknął, gdy Minho nagle zassał się na jego grdyce, delikatnie zaciskając palce na jego boku. Cieszył się, że ukochany nie widział jego twarzy, ponieważ na pewno był cały czerwony. Było mu wstyd.

Jego rumieńce pogłębiły się jeszcze bardziej, gdy ponownie zassał się na wrażliwej skórze, przygryzając ją ostrożnie. Z ust Jisunga wyrwał się słaby jęk, a on przejechał paznokciami po karku dwudziestopięciolatka.

— Hyung... — wymamrotał słabo, gdy on kontynuował oznaczanie jego szyi swoją miłością.

— Co się stało? — uniósł głowę, by przyjrzeć mu się zatroskany.

Bał się, że zrobił coś źle i młodszy poczuł się niekomfortowo, dlatego wyjął dłoń spod jego koszulki, by ułożyć ją na rozgrzanym policzku. Chłopak był cały zarumieniony, jego źrenice były lekko rozszerzone, a klatka piersiowa unosiła się nieco szybciej, gdy nieśmiało wpatrywał się w jego oczy.

— Zrobiłem coś nie tak? Przepraszam kochany. — szepnął przejęty, gładząc miękką skórę, na co Han pokręcił lekko głową.

— Nie, jest w porządku. Po prostu się wstydzę. — zaśmiał się nieśmiało, po czym przysunął się bliżej i sam przycisnął usta do szyi Minho, by odwdzięczyć się mu.

Chwilę później na szyi Lee pojawiła się krwista malinka, a zażenowany Jisung schował się w jego ramionach. Zacisnął oczy, gdy starszy zaśmiał się cicho i również go przytulił.

— Jesteś przeuroczy. — szepnął z rozczuleniem, sprawiając, że na twarzy Hana znowu pojawił się wesoły uśmiech.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now