61

811 100 39
                                    


Nadszedł dzień zakupów, dlatego Minho już przed powrotem Jisunga zaczął się przygotowywać do wyjścia. Znalazł wygodne, ciepłe ubrania, w których wyglądał dobrze, a przynajmniej taką miał nadzieję, i uśmiechnął się do lustra. Oczywiście był już w różnych marketach i sklepach odkąd się tutaj przeniósł, ale cały czas nie mógł się nadziwić ile rzeczy w nich było. A jeszcze bardziej zachwycała go pomysłowość ludzi.

Zadowolony zaczął podgrzewać obiad, widząc, że lada moment młodszy powinien być w domu. Nie mógł się doczekać aż zobaczy ukochanego, który tego dnia wyszedł zanim jeszcze on zdążył się obudzić. Zerkał niecierpliwie na zegarek, mieszając w garnku, jednak porzucił czynność, gdy usłyszał dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach.

Jisung uśmiechnął się do niego wesoło, po czym zdjął buty oraz kurtkę. Z jego ust wyrwał się cichy śmiech, gdy został zamknięty w ramionach Minho, który chwilę później złożył na jego wargach słodki pocałunek. W jego mniemaniu był odrobinę zbyt krótki, dlatego sam objął go wokół szyi i przyciągnął do siebie, łącząc ich usta na dłuższą chwilę.

— Tęskniłeś? — zaśmiał się cicho, gdy oderwali się od siebie.

— Bardzo. — mruknął Lee i cmoknął czule policzek oraz skroń chłopaka. — Chodź jeść. — pociągnął go z uśmiechem do kuchni.

Tego dnia wyjątkowo czekał na niego z obiadem, dlatego nałożył im obydwu porcje jedzenia. Siedzieli naprzeciwko siebie, jedząc spokojnie, chociaż pod stołem zaczepiali się stopami. Aż ciężko było im powstrzymywać uśmiechy, które stopniowo wkradały się na ich twarze. W końcu się poddali i równocześnie parsknęli śmiechem, gdy stopy Minho uwięziły nogę Jisunga.

— Wygrałem. — stwierdził Lee, kończąc jeść, na co młodszy wywrócił oczami.

— Dostaniesz buzi w nagrodę jak skończę. — prychnął rozbawiony Han, po czym szybko dokończył obiad i zostawił szybkiego całusa na policzku ukochanego. — Pójdę do łazienki i możemy iść na zakupy. — zakomunikował.

Minho szybko zajął się naczyniami, wkładając je do zmywarki, którą następnie włączył. Nie musieli być obecni w trakcie jej pracy, dlatego odetchnął z uśmiechem i wyszedł z kuchni, by zacząć się szykować. Zostało im kilka dni do powrotu babci Jisunga, jednak musieli coś jeść do tego czasu. Akurat gdy kończył sznurować buty, z łazienki wyszedł dwudziestotrzylatek, który uśmiechnął się wesoło w jego kierunku.

— Ktoś się chyba nie może doczekać. — zaśmiał się, szturchając zaczepnie swojego chłopaka, który wywrócił oczami. — Kupimy dzisiaj dużo dobrych rzeczy, żebyś mógł spróbować. — zakomunikował, na co oczy Lee się zaświeciły.

Chociaż jeszcze nie do końca przyzwyczaił się do świata Jisunga to musiał przyznać, że jedzenie w nim było wyśmienite. Zdążył już spróbować wiele rzeczy, które na początku wydawały mu się dziwne, a później okazały się przepyszne. Pomysłowość mieszkańców tego świata go zachwycała, gdy wykonywał mały taniec szczęścia, próbując nowych rzeczy. Dlatego na wieść, że tego dnia będzie mu dane skosztować więcej pyszności, stał się jeszcze bardziej podekscytowany.

Jisung zabrał do supermarketu, w którym roiło się od ludzi robiących zakupy. Taki tłum nie bardzo odpowiadał im obydwu, jednak wzięli wózek i ruszyli między regały z produktami, pakując wszystko co było potrzebne. Minho spoglądał z zaciekawieniem jak młodszy wybierał produkty i zaglądał co takiego im wziął. Sam starał się niczego nie brać bez konsultacji z chłopakiem, który uśmiechał się łagodnie i razem podejmowali decyzję.

— Sungie! Sungie a to? — podszedł szybko do niższego, który z rozbawieniem spojrzał na trzymany przez niego przedmiot.

— Pudding? Pewnie, weź jeszcze jedno opakowanie. — zaśmiał się wesoło i szybko rozejrzał się, by upewnić się, że nie było nikogo w alejce, a następnie przelotnie musnął policzek Minho.

Okrążyli cały sklep, odhaczając wszystko z listy zakupów, a Jisung dorzucił sporo przekąsek do spróbowania. Od lodów, przez pizze, chipsy i słodycze. Zachwycony Minho spoglądał na te rzeczy i prawie że się ślinił, nie mogąc się doczekać aż wszystkiego spróbuje, jednak musiał poczekać co przyjął z niezadowoleniem. Wybrali się do kasy samoobsługowej, po czym spakowali zakupy i opuścili sklep, trzymając po dwie reklamówki.

— Zadowolony? — Han z uśmiechem zerknął na swojego ukochanego, który uśmiechał się wesoło od ucha do ucha.

— Bardzo! Wszystko brzmi i wygląda tak dobrze, że mam ochotę już teraz zacząć jeść. Twój świat jest niesamowity. — westchnął z zachwytem, kręcąc lekko głową. — Gdyby nie fakt, że zostawiliśmy tam Felixa... — mruknął cicho.

— Chciałbyś tu zostać? — uniósł zaskoczony brwi. — Życie tutaj jest o wiele bardziej skomplikowane Minho, uwierz mi. Zaczynając od wynajmowania mieszkania, przez pracę i opłaty. — westchnął ciężko, marszcząc nos. — Nie odczuwasz tego teraz, bo jesteś tu za krótko, ale gdybyśmy tu zostali byłoby nam ciężko. — uśmiechnął się słabo do Lee, który wpatrywał się w niego z zaskoczeniem.

— Może i masz rację... Ostatecznie niczego nam w naszej chatce nie brakowało. Tylko szkoda, że nie ma tam takiego jedzenia i telewizji. — zaśmiał się delikatnie, przysuwając się do Jisunga, by szli bliżej siebie.

Na dworze było już ciemno, a ulice stały się o wiele mniej zatłoczone. Właściwie to rzadko kiedy kogoś mijali, a jeszcze rzadziej przejeżdżały obok nich samochody, ale to dlatego, że Jisung wybrał spokojniejszą drogę do domu. Spojrzał jeszcze raz na ukochanego i uśmiechnął się delikatnie, by cmoknął go szybko w policzek, mimo że zakupy mu odrobinę w tym przeszkadzały.

Starszy posłał mu ciepły uśmiech, na co jego serce uderzyło mocniej. Miał wrażenie, że każdego dnia zakochiwał się w nim coraz bardziej, chociaż myślał, że to niemożliwe. Kochał, gdy czekoladowe migdałki wpatrywały się w niego z czułością i miłością, które wręcz odbierały mu zdolność mowy. Po raz pierwszy w całym swoim życiu czuł się naprawdę kochany.

W domu rozpakowali wszystko i odłożyli na odpowiednie miejsca, a Jisung stwierdził, że zaczną od pizzy, którą włożył do nagrzanego piekarnika. Zaciekawiony Minho kucał przy nim, wpatrując się w ciasto, co wywołało śmiech młodszego. Zachowywał się jak małe dziecko.

— Kotku znudzi ci się czekanie, chodź. — złapał za dłoń Lee, który uniósł na niego zaskoczony wzrok, słysząc jak go nazwał.

— Kotku? — uśmiechnął się wesoło, idąc za młodszym.

Zawstydzony Jisung odwrócił wzrok i lekko przygryzł dolną wargę. Minho był jego chłopakiem, ale strasznie się zawstydził, gdy wypomniał mu pieszczotliwą nazwę jakiej użył wobec niego. W końcu to był dopiero początek ich związku, cały czas przyswajał do siebie fakt, że byli parą. Potrzebował czasu, żeby się przyzwyczaić do nowego etapu ich relacji.

— Oj cicho bądź. — mruknął z zawstydzeniem, po czym opadł na kanapę, próbując ignorować zaczepiającego go chłopaka.

Włączył telewizję, nawet nie zerkając na Minho, który śmiał się cicho pod nosem. Ostatecznie pociągnął Jisunga w swoją stronę i mocno wtulił go w swój bok, czule muskając skroń ukochanego.

— Nie dąsaj się kochanie. — szepnął z rozbawieniem i sięgnął zębami do ucha Hana, by lekko je złapać.

Młodszy podskoczył i pisnął głośno, od razu zakrywając ucho dłonią, po czym spojrzał na niego w szoku.

— Idiota! — walnął Minho w ramię, gdy on zwijał się ze śmiechu tuż obok niego.

Z kim on się, na litość boską, związał?

Pokręcił głową z niedowierzaniem, ale uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Jego ukochany był głupi, ale kochał tego ćwoka z całego serca. Nie mógł prosić o lepszego chłopaka.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now