77

575 89 26
                                    


O Lee Felixie trzeba było wiedzieć jedną rzecz. Bardzo troszczył się i martwił o swoich najbliższych, niezależnie od sytuacji. Zawsze wolał zatroszczyć się najpierw o innych, a dopiero później o siebie, ponieważ stawiał dobro innych ponad swoje. Dlatego też nie protestował gdy Jisung odchodził, doskonale wtedy wiedział, że tak będzie rówieśnikowi łatwiej. Nie powstrzymywał też Minho przed przeniesieniem się do świata Hana, bo wiedział, że jego brat byłby bez niego nieszczęśliwy.

Inni zawsze byli ważniejsi od niego samego. Nic też więc dziwnego, że nie opuszczał boku łóżka Seungmina, którego dłoń trzymał w swoich. Był zauroczony nim, może nawet zakochany, jego zachowaniem było zupełnie normalne. Miał prawo ze łzami w oczach patrzeć na nieprzytomnego chłopaka, który dochodził do siebie po ciężkiej ranie. Miał prawo i dlatego czuwał przy nim, starając się płakać jak najmniej. Czas poświęcony na jedzenie i odpoczynek również skrócił, chcąc cały czas trwać u boku Kima.

Co prawda jego brat, Han i mama poszkodowanego starali się krzyżować mu plany, jednak nie mogli pilnować go całą dobę. Wkradał się do pokoju w nocy, by siadać na krześle przy łóżku, a później spędzał następne godziny na trzymaniu dłoni Seungmina i proszeniu go, aby w końcu się obudził. Bał się, że jego przyjaciel, a zarazem obiekt westchnień, nie wyjdzie z tego, a tego by chyba nie przeżył. To uczucie było delikatne, dopiero zaczynało powoli kwitnąć, jednak miało już sporą władzę nad piegusem.

— Minnie... — mruknął smutno, głaszcząc ciepłą skórę kciukiem. — Otwórz oczy, co? Już starczy spania. — zaśmiał się, ale w tym śmiechu nie było nawet krzty radości.

Nie był w stanie spokojnie patrzeć na bladą twarz chłopaka, który cały czas był nieprzytomny. Stracił dosyć dużo krwi, dlatego nic dziwnego, że tak długo spał, jednak Felix nie mógł tego znieść. Chciał żeby Seungmin się obudził, żeby wszystko wróciło do normy. Ze smutkiem uniósł dłoń chłopaka i wtulił w jej wnętrze swój policzek, przymykając oczy, by nie wypuścić łez, które się w nich zebrały. Czuł się winny, ponieważ jego obiekt westchnień został zraniony, gdy go ratował. Stanął w jego obronie za co słono zapłacił.

— Przepraszam... — szepnął łamiącym się głosem, przy czym mocniej zacisnął oczy.

Wtulił się bardziej w ciepłą dłoń, siąkając nosem. Nie rozumiał czemu jego życie było tak skompletowane, cały czas coś się w nim działo. Był już zmęczony tymi wszystkimi przewrotami i zwrotami akcji, chciał po prostu odetchnąć i cieszyć się jakąkolwiek stabilnością. A najbardziej to chciał wtulić się w ramiona Seungmina, bo nie zmieniało się ich ciepło i poczucie bezpieczeństwa jakie mu dawały. Westchnął ciężko pod nosem, gdy pierwsza łza powoli spłynęła po jego policzku, by wsiąknąć w skórę dłoni nieprzytomnego dwudziestotrzylatka. Nie miał na to wszystko siły.

— Nie płacz. — cichy szept sprawił, że mocno drgnął, a jego powieki uniosły się wręcz od razu.

Ciemne, zmęczone oczy wpatrywały się w niego z troską i ciepłem, które sprawiły, że nie był w stanie hamować łez. Tęsknił za tym szczenięcym spojrzeniem Seungmina.

— Minnie... — zająknął się w szoku, po czym rozpłakał się na dobre, ostrożnie wtulając się w niego. — Obudziłeś się. Tak bardzo się cieszę. — zapłakał cicho w koszulę Kima, który przymknął oczy i zaczął gładzić jego plecy.

— Już dobrze Lixie. — mruknął uspokajająco, przy czym wsunął palce drugiej dłoni we włosy chłopaka. — Nic mi nie jest, już nie płacz. — zapewnił łagodnie.

Nie do końca jeszcze kontaktował, jednak mgła, która pokrywała jego umysł, opadła na tyle, by mógł zająć się piegusem. Jego pamięć była mętna, przez co nie był pewny co się wydarzyło, ale nie chciał w to nawet wnikać. Wystarczyło, że czuł ból w brzuchu, który był owinięty bandażem. Nie chciał dopytywać. Westchnął głęboko, wtulając w siebie Felixa, który z czasem wreszcie się uspokoił. Już nie płakał, a po prostu leżał obok niego na łóżku i wtulał się w jego zdrowy bok, siąkając nosem co chwilę.

— Jak się czujesz? — spytał niewyraźnie, opierając policzek na ramieniu Mina, który zerknął na niego kątem oka.

— Obolały i nieco skołowany, ale jest w porządku. Nie martw się. — uśmiechnął się do niego łagodnie, przy czym wtulił policzek w czubek głowy chłopaka.

Nie doszedł jeszcze w pełni do siebie, jednak nie spieszył się z tym zbytnio. O wiele bardziej wolał skupić się na ciepłym ciele Felixa, który wtulał się w niego. Jego bliskość przynosiła mu tak dużo komfortu, że wręcz miał ochotę ponownie zasnąć, chociaż powstrzymywał się przed tym dzielnie. Mimo wszystko, przymknął oczy z zadowoleniem. Było mu aż za dobrze.

— Bałem się. Bardzo. — wymamrotał cicho Lee, zaciskając bardziej dłonie na koszuli rówieśnika.

Zaskoczony chłopak uniósł powieki, by ponownie spojrzeć w kierunku piegusa, który również uniósł na niego zmęczony wzrok. Wyglądał na kompletnie wyczerpanego.

— Czemu? Czego się bałeś? — mruknął zmartwiony, chwytając za ciepłą dłoń, której palce zaciskały się na jasnym materiale.

— Że się nie obudzisz. — błyszczące oczy wpatrywały się w niego z tak ogromnym smutkiem, że serce Seungmina wręcz pękało. — Cały czas mam to wszystko przed oczami. Tak bardzo przepraszam, że przeze mnie zostałeś ranny. — wydukał.

Pociągnął kolejny raz nosem, gdy delikatna dłoń Kima chwyciła jego policzek, który chłopak zaczął gładzić swoim kciukiem. Nie był w stanie uwierzyć, że ten promyczek obwiniał siebie samego za to, co się stało. Zupełnie tego nie rozumiał.

— Nie przepraszaj, przecież to nie twoja wina. Nie obwiniaj się proszę. — szepnął łagodnie. — Poza tym, popatrz, nic mi nie jest. Leżę obok ciebie, rozmawiamy sobie. — uśmiechnął się pocieszająco, po czym pstryknął go delikatnie w nosek obsypany piegami.

Po chwili jednak jego źrenice rozszerzyły się, a usta nieznacznie rozchyliły w szoku, gdy ciepłe, miękkie wargi chłopaka spoczęły na jego policzku. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, jednak kompletnie go sparaliżowało. Lee Felix obdarował go całusem. Powoli uniósł dłoń, by dotknąć swojego policzka, jednak wzrok utkwiony miał w rówieśniku, który z nieśmiałym uśmiechem opadł na poduszki, obejmując jego ramię.

Czyżby miał halucynacje?

— Cieszę się, że tak jest. W innym wypadku przenigdy bym sobie nie wybaczył. — przyznał cicho, przymykając oczy.

Seungmin jeszcze przez chwilę trwał w szoku, jednak ostatecznie również opadł na miękki materac, przekręcając się powoli na zdrowy bok, by objąć go ostrożnie. Rana oczywiście go zabolała, ale zignorował ją. 

Miał ważniejsze sprawy na głowie.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz