Rozdział 121: Nie pokonasz mnie

498 48 4
                                    

      Kiedy Gu Hai w pośpiechu wrócił do domu, znalazł Bai Luo Yina w trakcie sprzątania swojego dobytku.

      Obserwując go, zauważył, że każdy kosmyk włosów na jego głowie był na swoim miejscu i co ważniejsze, nie miał problemów z poruszaniem się. Chwilowo poczuł ulgę, ale kiedy zobaczył chłopaka wrzucającego swoje ubrania i przybory toaletowe do walizki, spanikował.

      Nie mógł już dłużej zachować spokoju.

      - Co robisz?

       Bai Luo Yin kontynuował, nie odpowiadając, jego plecy wydawały się sztywne. Widząc to, Gu Hai podszedł i brutalnie złapał go za ramię.

      Chłopak skamieniał.

      Kąciki jego oczu zdobiły czarno-błękitne sińce, a obrzęk sprawiał, że wydawały się asymetryczne. Miał spuchnięty nos, naznaczony plamkami fioletu. Na jego karku pojawiło się kilka plam krwi, które spływały w dół, zanim zostały zablokowane przez kołnierz koszuli. Gu Hai wytężył wzrok, ale nie widział innych obrażeń.

      Ci żołnierze byli rzeczywiście bezwzględni w swoich czynach. Ale na szczęście chłopak nie był jakimś zwykłym tchórzem. Mimo że został pobity, to nie do tego stopnia, jak opowiadali - mocno przesadzali.

      - Yin Zi... - zawołał, a w jego głosie brzmiał szczery żal.

      Chciał odpiąć guziki jego kurtki, ale Bai Luo Yin mocno przytrzymał jego rękę. Miał dziwne, wypełnione uporem spojrzenie.

      - Nie przybieraj tej obłudnej miny, to obrzydliwe.

      Jak sztylet, to zdanie trafiło prosto w serce Gu Haia. Drżały mu pale, wizja zaczęła się rozmywać, gdy Bai Luo Yin odtrącił jego dłoń.

      Trzymając rękę przy boku, patrzył, jak chłopak przechodził z jednego pokoju do drugiego, a potem wrócił, by zamknąć swój bagaż. Następnie podszedł do drzwi wejściowych, aby założyć buty.

      Gu Hai był rozdarty sprzecznymi myślami, kiedy zrobił ogromny krok i wpatrywał się uważnie w Bai Luo Yina.

      - Gdzie chcesz iść?

      - Nie powinno cię to obchodzić.

      - Chcesz wrócić do domu? - dopytywał.

      - Nie wracam do domu. Nie zrobię czegoś tak żałosnego.

      - W takim razie gdzie chcesz iść?

      Zimne i sztywne oczy wpatrywały się prosto w niego.

      - Powtarzam - nie dotyczy cię to, dokąd idę.

      Wydawało się, że lodowe ostrze wbiło się głęboko w serce Gu Haia, całkowicie je zamrażając, gdy blokował drzwi.

      - Chcesz iść do niej?

      Słysząc te słowa, Bai Luo Yin poczuł silną potrzebę uderzenia go w twarz. Chciał, żeby obudził się ten obłudny i nieracjonalnie barbarzyński facet, który lubił przekręcać prawdę. Niestety nie mógł podnieść rąk. Powiedział do siebie: To niepotrzebne... to tylko strata czasu.

      - Zgadza się, idę do niej - powiedział po prostu.

      Dopiero po kilku sekundach serce Gu Haia doznało poważnych obrażeń... żalu, oburzenia, niechęci, udręki - wszystkie te emocje ścisnęły się mocno w jego piersi.

      - Powiedziałeś jej, żeby wróciła?

      Chłopak prawie chwycił bagaż i rzucił nim o podłogę. Ale zamiast tego zacisnął zęby i wysyczał.

Addicted [PL] TOM 1 Niepokój młodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz