Rozdział 169: Nie pozwól, by ktoś cię porwał!

365 45 3
                                    

      Po dwudziestu godzinach spędzonych w samolocie, Gu Hai dotarł do San Francisco w Kalifornii. Osobą, która przybyła po niego na lotnisko, był osobisty szofer Gu Yanga. Z wielkim szacunkiem przyjął bagaż z rąk chłopaka, powiedział kilka grzecznościowych uwag i zaprowadził go do miejsca, w którym zaparkowany był samochód.

      Podczas podróży panicz Gu niecierpliwie spojrzał na szofera i zapytał:

      – Gdzie jest mój brat?

      – Było zbyt wiele spraw, którymi musiał się zająć, więc nie mógł cię odebrać.

      – Jak wygląda sytuacja?

      Z twarzy mężczyzny zniknęły wszystkie kolory.

      – Trudno powiedzieć.

      Omiatając spojrzeniem nieznaną scenerię na zewnątrz, Gu Hai nie zapytał o nic więcej, zamiast tego pozwolił swojemu umysłowi wędrować gdzie indziej... Wędrować do ramion, w których wolałby zostać.

      Samochód jechał nieprzerwanie przez dłuższą chwilę, nie robiąc żadnych postojów, aż dotarł do mieszkania Gu Yanga. Osobą, która otworzyła drzwi, była młoda i zadbana gospodyni, wzięła bagaż od przybysza i poprowadziła go do biura swojego szefa. Gdy chłopak pchnął drzwi i wszedł do środka, zobaczył, jak jego kuzyn opierał się o sofę z zamkniętymi oczami. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby stwierdzić, że jego twarz była wychudzona i blada, co świadczyło o jego obecnym samopoczuciu.

      Usłyszawszy kliknięcie zamykanych drzwi, Gu Yang otworzył oczy na tyle, by dostrzec przybysza. Dopiero wtedy ożywił się nieco i machnął ręką, podpowiadając Gu Haiowi, aby usiadł obok niego. Chłopak usadowił się wygodnie, a jego kuzyn przedstawił mu sytuację.

      – Bieżące sprawy są mniej więcej załatwione.

      Chwilę trwało zanim słowa dotarły do uszu i zarejestrowały się w mózgu Gu Haia, który powoli podniósł pytająco brew i wpatrywał się w brata w zdumieniu. Cisza, która majestatycznie zalegała w pokoju, została teraz zniszczona rozdzierającym ziemię rykiem. Rykiem, który mógłby każdego przyprawić o śmierć.

      – Więc dlaczego kazałeś mi tu przyjechać?!

      Niewstrząśnięty tą wrzawą starszy chłopak otrząsnął się całkowicie z zamyślenia i przesunął głowę na bok, aby mieć lepszy widok na Gu Haia. Wpatrywał się w niego ze spokojem i pytającym błyskiem w oczach, jakby spodziewał się takiej reakcji.

      Minął już rok i wydaje mi się, że ten dzieciak znowu zrobił się wyższy. Kontury twarzy mu się wyostrzyły, nawet oczy ma wyrazistsze i jeszcze bardziej przeszywające niż kiedykolwiek. Wygląda teraz trochę bardziej jak mężczyzna.

      – Jest tu zbyt wiele rzeczy do zrobienia, potrzebuję kogoś, kto pomoże mi się tym wszystkim zająć.

      – Nie masz asystenta? Zdajesz sobie sprawę, że ja w ogóle nie mam pojęcia o twojej pracy, więc w czym miałbym ci pomóc? Czy nie marnujesz tylko mojego czasu? Gdybym wiedział wcześniej, nie przyjechałbym!

      Ręka Gu Yanga wyleciała jak błyskawica i mocno nacisnęła na szyję Gu Haia, popychając go lekko na sofę. Zmierzył chłopaka zimnym i zmęczonym spojrzeniem.

      – Co musisz tam robić? Chodzić do szkoły? Odrabiać zadania domowe? Sprawa, którą muszę rozwiązać, dotyczy ludzkiego życia. Wystarczy jeden poślizg, jedna nieostrożność, a już nie będziesz mógł mnie zobaczyć. Słuchaj, nawet jeśli mam wielu podwładnych, to są sytuacje takie jak ta, gdy nie mam zaufania do nikogo poza rodziną. Wolę pozwolić członkowi rodziny się tym zająć i nawet jeśli to spapra, to i tak będzie to lepsze niż bycie sprzedanym i zdradzonym przez kogoś obcego.

Addicted [PL] TOM 1 Niepokój młodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz