Rozdział 2

237 7 0
                                    

Po lekcji eliksirów mieliśmy przerwę obiadową. Razem z Hermioną zaczęłam odrabiać lekcje aby mieć wszystko na bieżąco. Nagle zaczęły pojawiać się sowy z pocztą. Nyks wylądowała i szybko dała kopertę zaadresowaną do mnie. Poznałam szybko pismo taty.

Kochana córeczko!
Jestem bardzo dumny z ciebie że jesteś w Gryffindorze tak jak ja i twoja matka. Mam nadzieję że lekcje nie są dla ciebie takie trudne. Po naszych małych przygotowaniach do szkoły myślę że jest ci łatwiej. Co do przyjaciół mam nadzieję że zostaną z tobą już do końca szkoły i do końca życia. A Malfoyem się nie przejmuj i przymknę oko jak coś mu się niechcący stanie. Ucz się i baw. Pamiętaj korzystaj z tego co teraz tam przeżywasz bo to leci bardzo szybko. Kocham cię

Tata

Po przeczytaniu listu wiedziałam że mam błogosławieństwo aby Malfoyowi uprzykrzyć trochę życie. Po chwili Harry zaczyna rozmowę.

- Włamano się do Gringota. - mówi.
- Przecież to nie do zdobycia miejsce. - mówię.
- Włamano się  skrytki 713 ale nic w niej nie było bo została opróżniona tego samego dnia. Przecież byłem tam razem z Hagridem. Zabrał zawartość tej skrytki. - mówi Harry.
- Coś ważnego musiało być w tej skrytce skoro przeniesiono jej zawartość. - mówię.
- Zobaczymy co będzie się dziać dalej. - mówi Hermiona.

Od tej rozmowy minęło kilka dni. Dziś mieliśmy lekcję latania z panią Hoch. Szczerze nie było mi to potrzebne ale no cóż zajęcia to zajęcia. Mój tata nie odmówił mi tego aby mnie nauczyć. Podobno sam nie lubił latać ale jako że swojej kochanej córeczce nie odmówi to wykorzystałam to. Stoimy w dwóch rzędach na przeciwko siebie obok nas leżą miotły a po chwili zjawia się nauczycielka.

- Dzień dobry uczniowie! Witam was na pierwszej lekcji latania. Najpierw musicie przywołać miotłę do siebie. Wystawców rękę i powiedzcie do mnie.
- Do mnie. - mówię a miotła po chwili znajduje się w mojej dłoni.
- Gdy już wszyscy mają miotły na mój znak wzbijecie się w górę.

Nevil jednak nie posłuchał pani i zaczął szybciej. Pani Hoch chciała aby zleciał na dół ten leciał wyżej i szybciej a po chwili się zderzył z murem zamku i zrobił sobie coś z ręką.
- Ja teraz udam się do skrzydła szpitalnego. Nikt pod żadnym pozorem nie wsiadać na miotły. Jeżeli się dowiem że ktoś wsiadł na miotłę to nawet nie zdąży powiedzieć quidditch a zostanie wydalony ze szkoły w trybie natychmiastowym.

Potem nauczycielka znika nam z oczu a Malfoy znalazł przypominajke Nevila.

- Grubas gdyby nie zapomniał nie zgubił by tego. - mówi Malfoy.
- Oddaj to Malfoy. - mówi Harry.
- A co mi zrobisz Potter? - mówi blądwłosy wsiadając na miotłę.
- Dużo a ja mu w tym pomogę. - mówię także wsiadając na miotłę a Harry zaraz za mną.
- Gabi Harry nie możecie pani Hoch zakazała. - mówi Hermiona.
- Spokojnie Hermiona trzeba go nauczyć że nie wolno brać nie swoich rzeczy. - mówię.

Po chwili wytrącam Malfoyowi przypominajke a ona leci w stronę zamku Harry jednak jest szybszy i łapie ją przy samym oknie. Gdy lądujemy z zamku wychodzi profesor McGonagall. Już wiem że mamy przechlapane.

- Lupin, Potter za mną. - mówi a my posłusznie za nią idziemy. 
- Widziałam was w akcji z Malfoyem. - mówi zadowolona.
- Ale o co chodzi pani profesor? - pytam.
- Mam dla was propozycję zostania ścigającą i szukającym w drużynie Gryffindoru. - mówi a mi odbiera mowę.
- Nie żartuje pani? - pytam.
- Czy wyglądam na taką panno Lupin.
- Nie w takiej sprawie pani raczej nie żartowała by. - mówię.
- No i się zgadzamy a teraz zaczekajcie chwilę. - mówi wchodząc do klasy po chwili wychodzi z chłopakiem którego kojarzę z pokoju wspólnego.
- Wood to jest Gabrielle Lupin i Harry Potter twoi nowi zawodnicy. Panna Lupin jako ścigająca a Potter jako szukający. - mówi do chłopaka.
- Miło mi was poznać. - mówi Wood.
- Nam także. - odpowiadamy.
- To co niedługo wezmę was na trening i zobaczę jak się spiszecie. - mówi chłopak.
- To do zobaczenia. - mówię.

Po lekcjach idziemy przez dziedziniec razem z Harrym i Ronem a do nas dołączają bliźniacy.

- Słyszeliśmy że mamy nowych zawodników. Cieszymy się że to właśnie wy. - mówią rudzielce.
- No my także choć nadal nie możemy uwierzyć. - mówię.
- To uwierz młoda. My razem z Fredem będziemy pilnować aby wy nie zalali się krwią. - mówi George.
- To brutalny sport dlatego musisz uważać Gabi. - mówi Fred.
- Nie przejmujcie się mną bo jeszcze wam tyłki skopię. - mówię.

Potem oni odchodzą a my idziemy dalej. Nadal nie mogę uwierzyć że to się dzieje ale najbardziej obawiam się że nie dam rady i zawiodę drużynę.

- A co jeśli nie dam rady. - mówię w tym samym czasie co Harry.
- Dacie radę a teraz wam pokażę że to prawda. - mówi Hermiona.

Idziemy za dziewczyną a ta prowadzi nas do gabloty gdzie znajdują się tam wyróżnienia najdoskonalszych zawodników w historii Hogwartu. Widnieje tam imię i nazwisko Jamesa Pottera. Teraz już wiem o co jej chodziło to ojciec Harrego a po części także mój. Tata powiedział mi kogo wybrał na mojego ojca chrzestnego i ten zaszczyt miał właśnie James Potter. Nie mówiłam o tym Harremu ale to właśnie ten czas.

- No tak James Potter był moim ojcem chrzestnym. - mówię.
- Na prawdę? - pyta Harry.
- Tak miałam ci powiedzieć ale jakoś nie było okazji a teraz musimy pokazać mu że jesteśmy godni tej roli. - mówię.
- Masz rację Gabi. - mówi Harry.
- No to co wracamy do pokoju wspólnego? - pyta Ron.
- Tak trzeba się wyspać przed kolejnym ciężkim dniem po za tym Malfoy wpadł w szał gdy dowiedział się że dostaliśmy się do drużyny i już wiem że planuje coś na nas. - mówię.
- No tak ślizgoni. - mówi Hermiona.
- Jego mina była bezcenna. - mówię.
- Ty to jednak wredna jesteś Gabi. - mówi Harry.
- Ty także przeciwko mnie? - pytam.
- Żartuje przecież jesteś najlepszą przyjaciółką. - mówi przytulając mnie.
- Oj jesteś cudowny Harry. - mówię.
- To co wracamy ale jak te schody dalej będą robić mi żarty to się wścieknę. - mówię.

Gdy znajdujemy się na schodach jak na złość schody wysadziły nas na nie tym piętrze co trzeba.

- Nie powinniśmy tu być prawda? - pytam.
- Oczywiście że nie to trzecie piętro zakazane. - mówi Hermiona.
- Co robimy? - pyta Harry. A po chwili słyszymy kotkę woźnego.
- Wiejemy. - mówię.

Stajemy przed drzwiami ale one nie chcą się otworzyć.

- Zamknięte nie można otworzyć. - mówi Harry.
- Odsuń się . - mówi Hermiona.
- Alohomora. - mówi dziewczyna.

Wchodzimy przez drzwi a tam widzę trójgłowego psa. Jest ogromy i śpi sobie na jakiejś klapie z tego co zauważyłam ale po chwili pies się obudził i nas zauważył. Zaczęliśmy uciekać przez drzwi i nie mogliśmy ich zamknąć ale po chwili nam się udało. Gdy już dotarliśmy do pokoju wspólnego Gryfonów wszyscy byliśmy wstrząśnięci tym co zobaczyliśmy.

- Po co oni trzymają takiego potwora w szkole? - pyta Ron.
- Ty głupku nie zauważyłeś na czym on stał? - pytam.
- Byłem za bardzo zajęty głowami a było ich aż trzy. - mówi rudowłosy.
- Stał na klapie on czegoś pilnuje. - mówi Hermiona.
- To co Hagrid zabrał ze skrytki w Gringocie. - mówi Harry.
- Masz rację Harry. - mówię.
- Ja idę spać nie wiem jak wy. Jeszcze nas przyłapią albo coś nas zabije a co najistotniejsze wyleją. - mówi Hermiona.
- Idę z tobą wy też chłopaki się kładzie. - mówię.
- Dobranoc dziewczyny. - mówi Harry.
- Dobranoc.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Mam nadzieję że się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa ⚡

Córka wilkołaka | D.M.Where stories live. Discover now