Rozdział 22

87 4 1
                                    

Idę przez cmentarz. Widzę dziwne postacie a po chwili samego Voldemorta i Harrego. Zaczynamy walczyć ale niestety ten ma przewagę i przegrywamy.

Zrywam się z tego snu cała spocona i nie wiem co mam o nim myśleć. A co jeśli coś się wydarzy a ja tego nie powstrzymam. Harry muszę z nim porozmawiać o tym jak najszybciej. Znajduje go razem z Hermioną na moście.

- Nie wiem co zrobić z tym jajem. - mówi chłopak.
- Teraz Harry są sprawdzane wasze umiejętności. - mówi Hermiona.
- Wiktor już pewnie to rozwiązał. - mówi.
- Nie rozmawiamy o turnieju wogule prawie nie rozmawiamy on patrzy jak ja się uczę. - mówi dziewczyna.
- To i tak dużo jak na niego. - mówię.
- Gabi dobrze cię widzieć. - mówi Harry przytulając mnie.
- Ciebie również przyjacielu. - mówię.
- Jak się czujesz? - pyta.
- Nie za dobrze ale wiesz muszę z tobą porozmawiać na osobiści. - mówię.
- Spoko może dziś? - pyta.
- Pewnie gdzieś wieczorem.
- Tak na pewno wtedy się uda.

Po chwili słyszymy jak Cedric woła Harrego. Odchodzą na stronę i rozmawiają konspiracyjnie. Potem Harry informuje mnie abym przyszła do łazienki prefektów aby ogarnąć zagadkę i porozmawiać o naszych snach.

Wieczorem idę po kryjomu do łazienki prefektów przed nią czeka już na mnie Harry.

- Gotowa? - pyta.
- Pewnie skoro mamy takie miejsce do gadania to świetnie. - mówię.
- Wiesz Gabi ja mam coraz to mroczniejsze sny. Nie wiem co się ze mną dzieje. - mówi gdy siedzimy w wielkiej wannie.
- Ja też hart nie wiem czy to jest zwykły sen to jest już coraz bardziej mroczniejsze. - mówię.
- Wiem i dlatego myślę że nie przez przypadek jestem w tym turnieju. - mówi.
- To już jest pewne odkąd twoje nazwisko wypadło z czary. - mówię.
- Gabi boję się że coś się stanie. - mówi.
- Ja też się boje ale o ciebie. - mówię.
- To co otwieramy to jajo? - pyta.
- No po coś tu cię skierował Cedric. - mówię a chłopak otwiera jajo które krzyczy a moje uszy więdnął. Po chwili pokazuje mu aby może spróbował włożyć jajo do wody. Nurkujemy i po chwili słyszę śpiew.
- Szukaj nas tam tylko, gdzie słyszysz nasz głos,
Nad wodą nie śpiewamy, taki nasz już los,
A kiedy będziesz szukał zaśpiewamy tak:
To my mamy to, czego tobie tak brak.
Aby to odzyskać, masz tylko godzinę,
Której nie przedłużysz choćby i o krztynę.
Po godzinie nadzieję przyjdzie ci porzucić,
A to, czego tak szukasz, nigdy już nie wróci.

Podążaj za mym głosem,
Na lądzie trudno śpiewać nam,
Godzinę masz, więc poświęć ją,
By odzyskać własność swą.

Po chwili się wynurzamy i widzę jęczącą Martę.

- Marta czy w naszym jeziorze są trytony? - pyta Harry.
- Ty wpadłeś na to wcześniej niż ten co tu był poprzednio. Zdarzyła opaść cała piana. - mówi przysuwając się do chłopaka.
- Marta Harry zadał ci pytanie. - mówię.
- Tak w naszym jeziorze są trytony. - mówi.
- No i mamy rozwiązaną zagadkę. - mówię.
- Tak ale jak ja mam oddychać pod wodą godzinę? - pyta.
- Nie wiem ale na pewno coś wymyślimy. - mówię.
- Chodźmy już stąd bo już po ciszy nocnej. - mówi.
- Masz rację tylko teraz musimy uważać. - mówię.
- Mam ze sobą pelerynę niewidkę więc nikt nas nie przyłapie. - mówi uśmiechając się do mnie.
- No to z tobą można po ciszy nocnej chodzić wszędzie. - mówię śmiejąc się.
- No tak jesteśmy bezpieczni. - mówi.

Po kilkunastu minutach wracamy do pokoju wspólnego Gryfonów. Nikogo na szczęście nie ma i nikogo nie spotkaliśmy po drodze. Po pożegnaniu się od razu każde z nas idzie do swojego dormitorium. Gdy wchodzę dziewczyny już śpią więc i ja idę w ich ślady. Jednak ja nie mogłam zasnąć a co jeśli znowu będzie mi się śnił ten cmentarz znowu będę tam bezradna. Jednak moje rozmyślenia nie trwały długo bo Morfeusz wziął mnie w swoje skrzydła.

Córka wilkołaka | D.M.Where stories live. Discover now