Rozdział 33

40 2 0
                                    

Kolejnego dnia była już sobota więc dzień wolny od lekcji choć mój rocznik miał już esej do napisania dla Snapa. Ten nauczyciel nigdy się nie zmieni serio. Ubierając się byłam podenerwowana bo nie wiem co mnie czeka w gabinecie dyrektora. W pokoju wspólnym czeka już na mnie przyjaciel.

- To jak gotowa aby dowiedzieć się co chce nam przekazać Dumbledore? - pyta chłopak.
- Tak nie mogę wytrzymać z niepewności co za lekcje nam przygotował. - mówię.
- No to teraz idziemy zobaczymy co ma dla nas. - mówi.

I tak właśnie teraz stoimy w gabinecie dyrektora.

- Dobrze że jesteście ja chcę wam pomóc poznać wroga. - mówi.
- Co to znaczy poznać przecież wiemy jaki on jest. - mówię.
- Tu znajdują się wszystkie moje wspomnienia na temat Toma kiedy uczęszczał tutaj do szkoły. - mówi dyrektor.

Potem razem z Harrym zanurzamy głowy w myślodsiewni. Pokazuję nam pierwsze spotkanie Dumbledora z Tomem. Odwiedził go w sierocińcu gdzie nikt go nie odwiedzał. Dziadek nawet go opuścił bo ten nie chciał z nim rozmawiać. W wspomnieniu wydaje się taki ludzki i nic nie wskazuje na to aby stał się takim potworem. Gdy wspomnienie się kończy ja nie wiem co powiedzieć. Lecz po chwili otrzasam się i zadaje pytanie dyrektowi.

- Czy już wtedy wiedział pan że będzie on takim potworem? - pytam.
- Nie droga Gabi twój stryjeczny dziadek nie wydał się nawet cień złowrogi. - mówi.
- Był taki bezbronny i niewinny a stał się takim okropnym czarodziejem. - mówię.
- Wiecie Tom miał swojego ulubionego nauczyciela. - zaczyna.
- I jest nim profesor Sluguorn zgadłem? - pyta Harry.
- Tak profesor Sluguorn ma swoich ulubieńców i...
- Mamy stać się nimi prawda? - pytam.
- Tak musicie zrobić wszystko aby trafić na jego półkę. - mówi.
- I tak zrobimy profesorze. - mówi Harry.

Po tej rozmowie wychodzimy z gabinetu i od razu kierujemy się do wieży Gryffindoru. Tam od razu idę do dormitorium bo jutro czeka mnie trening quddicha na którym trzeba wybrać nowego obrońcę do drużyny.

Kolejnego dnia zaraz po śniadaniu każdy z drużyny Gryffindoru udaje się na boisko gdzie czeka już na nas kapitan.

- Czy moglibyście... - zaczyna Harry.
- Zamknąć się jak chcecie się czegoś dowiedzieć!!! - krzyczę a po chwili jest już cicho.
- Dzięki Gabi. - mówi Harry.
- Nie ma za co przyjacielu.

Po chwili zaczyna się trening a ja jestem w swoim żywiole. Latanie na miotle z kaflem i trafianie w obręcze to cudowne uczucie dzięki któremu moje troski poszły w niepamięć.

Po intensywnym treningu Harry wyznaczył naszego przyjaciela na nowego obrońcę.

- Wiecie że nawet miałem takie myśli że nie przejdę. - mówi Ron.
- Ale jesteś w naszej drużynie więc teraz będziesz mógł się wykazać. - mówię.
- No tak a ty Harry co? - pyta Ron patrząc wyczekująco na niego.
- Znacie takie zaklęcie? - pyta pokazując nam w książce.
- Nie ale to robi się dziwne ty wszędzie chodzisz z tą książką nawet z nią śpisz. - mówi Hermiona.
- Pokaż do kogo ona należy. - mówię wyciągnąć rękę do chłopaka.
- Nie ona jest zniszczona. - mówi odchodząc ale Ginny łapie książkę w odpowiednim momencie.
- Książę półkrwi tak tam jest napisane. - mówi rudowłosa.

Po tej rozmowie każde z nas poszło do swojego dormitorium.

- Gabi powiem ci coś ale proszę nie mów Harremu. - mówi dziewczyna.
- Coś się stało? - pytam.
- To dzięki mnie Ron trafił do drużyny dzięki małemu zaklęciu Cormac nie obronił. - mówi.
- Hermiona nie spodziewałabym się po tobie takich rzeczy. - mówię zaskoczona.
- Nie chciałam abyście mieli w drużynie idioty. - mówi.
- Dzięki ci ja i tak bym zasugerowała Rona. - mówię.

Córka wilkołaka | D.M.Where stories live. Discover now