Rozdział 11

109 4 1
                                    

Dziś kolejny dzień z rzędu odwiedzam w skrzydle szpitalnym moją przyjaciółkę. Tak bardzo mi jej brakuje. Harry wymienia kwiaty w wazonie a ja biorę ją za rękę.

- Dlaczego tu leżysz? Jesteś nam tak potrzebna. - mówię i czuję jakiś papier w jej ręce.
- Harry spójrz. - mówię pokazując mu kartkę.
- Idziemy do Rona. - mówi.

Gdy znajdujemy przyjaciela od razu zaczynamy czytać.

- Najgroźniejszy stwór na tej ziemi to bazyliszek. To kilkunastu metrowy wąż który zabija swoim spojrzeniem. - czytam.
- Czyli w komnacie tajemnic jest bazyliszek? - pyta Ron.
- Na to wygląda. - mówię. - Boją się go pająki. - czytam dalej.
- Hermiona odkryła kto się tam czai. Ale skoro nikt nie zginął to jak na niego spojrzeli? - pyta Ron.
- Nie spojrzeli mu prosto w oczy. Colin widział go w aparacie. Justin przez bezgłowego Nicka ale Nick to duch nie może drugi raz umrzeć. Hermiona miała przy sobie lusterko. - mówi Harry.
- A pani Norris? Nie miała przy sobie aparatu ani lusterka? - pyta Ron.
- Na podłodze była rozlana woda. - mówię.
- No tak wszystko jasne. To wąż dlatego ty i Harry go słyszycie. - mówi Ron.
- Tylko jak on się porusza? - pytam.
- Rury! Porusza się rurami Hermiona to odkryła. - mówi Ron.
- Trzeba powiadomić nauczycieli. - mówię.
- Masz rację Gabi. - mówi Harry.
- Uczniowie są proszeni udać się do swoich dormitoriów a nauczycieli zapraszam na 1 piętro. - mówi głos McGonagall.
- Idziemy. - mówię.

Po chwili znajdujemy się w wyznaczonym miejscu gdzie kazała się zebrać nauczycielom McGonagall.

- Dziedzic Slytherina zabrał dziewczynkę do komnaty. Proszę odeślijmy uczniów do domu. - mówi McGonagall.
- Ja już chyba wiem gdzie znajduje się komnata tajemnic. - mówi Lockhart.
- No to świetnie ty Gilderoy się tym zajmiesz przecież masz na kącie tyle osiągnięć. - mówi nauczycielka.
- Oczywiście tylko muszę się przygotowywać. - mówi odchodząc.
- Kogo zabrał potwór?- pyta pani Pomfrey.
- Ginny Weasley. - mówi McGonagall a później odchodzą.
- Jej szkielet zostanie w komnacie na wieki. - czytam napis.
- Ginny. - mówi zrozpaczony Ron.
- Idziemy do Lockharta. - mówi Harry.

Gdy wchodzimy do klasy Lockharta widzimy jak ten się pakuje. No nieźle nauczyciel daje nogę.

- W komnacie jest bazyliszek! Musi nam pan pomóc! - mówi Harry.
- Nic nie muszę teraz potrzebują mnie gdzie indziej. - mówi nauczyciel.
- Co planuje pan wiać? - pytam.
- Gdy zaproponowali mi pracę nie było w niej walczenie z potworem. - mówi.
- Nauczycielowi w obrony przed czarną magią nie przystoi. - mówię.
- Lupin nawet w książkach można kłamać. - mówi.
- Czyli pan przypisał sobie zasługi innych czarodziejów? - pyta Harry.
- Czy pan coś wogule potrafi? - pyta Ron.
- Tak tamci czarodzieje mogli by coś chlapnąć dlatego musiałem coś zrobić. I teraz i wam to zrobię. - mówi unosząc różdżkę.
- Ani mi się waż posiadam magię bezróżdżkową i nim się obejrzysz ja pierwsza rzucę zaklęcie. - mówię.
- Idziemy! - mówi Harry.

Idziemy w stronę łazienki w której ważyłam elikir razem z Hermioną. To tutaj zginęła dziewczyna 50 lat temu i to musi być Marta. Duch dziewczyny od razu nas dopada gdy wchodzimy.
Harry zadaje pytanie dziewczynie.

- Chcę dowiedzieć się jak zginęłaś? - pyta.
- Siedziałam i płakałam w łazience bo dziewczyny śmiały się z moich okularów. Usłyszałam głos był męski więc chciałam go stąd wygonić. I spojrzałam w jego zielone ochydne oczy i zginęłam. - mówi.
- Gdzie to dokładnie było? - pytam.
- Tam przy umywalce. - mówi dziewczyna.

Od razu z Harrym podchodźmy do umywalki i na jednym z kranów widnieje wąż.

- Ron to tutaj. - mówimy.
- Musicie przemówić w mowie węży. - mówi Ron.

Córka wilkołaka | D.M.Où les histoires vivent. Découvrez maintenant