Rozdział 10

123 3 0
                                    

Następnego dnia nie mogę uwierzyć że to Hagrid otworzył komnatę tajemnic. Szłam właśnie z Harrym Ronem i Hermioną. Odpowiadamy im co się stało poprzedniego wieczora.

- Musicie z nim porozmawiać. - mówi Hermiona.
- I co mu powiemy? Cześć Hagrid czy to ty otworzyłeś komnatę tajemnic 50 lat temu? - mówię.
- Że co? - pyta głos za nami a ja wiem że to Hagrid.
- Cześć Hagrid! - mówimy chórem.
- Co to jest? - pyta Harry pokazując na konewkę.
- To dla profesor Sprout. Specyfik na mandragory. - mówi.
- Już niedługo dojrzeją prawda? - pytam.
- Tak a wy do tego czasu proszę trzymajcie się razem. - mówi.
- Oczywiście że będziemy. - mówimy.

Po chwili do nas podbiega Nevil.

- Harry Ron ktoś się włamał do naszego dormitorium gazu!! - krzyczy

Prędko całą czwórką udajemy się do dormitorium chłopków. Gdy tam docieramy widzę podbojowisko. Wszystko jest porozrzucane a pokój wygląda jakby przeszło przez niego tornado.

- Chyba nic nie zginęło. - mówi Ron.
- Dziennik Toma Riddla zniknął.
- To musiał być ktoś z Gryffindoru bo przecież nikt inny nie zna hasła. - mówi Hermiona.

Dziś kolejny wspaniały dzień. Mamy mecz z puchonami i nie mogę się doczekać kiedy skopię im tyłki.

- Wszystko jest zrozumiałe prawda? - pyta Wood przed wyjściem na boisko.
- Wystraszą się gdy zobaczą Gabi i Harrego bo przecież mogą ich spetryfikować. - żartują bliźniacy.
- Nie ważne musimy wygrać. - mówi Wood.

Potem wychodzimy na boisko ale w drogę wchodzi nam profesor McGonagall.

- Mecz jest odwołany. - mówi.
- Jak to odwołany? - pyta Wood.
- Bez dyskusji panie Wood. Proszę iść od razu do wieży Gryffindoru a ze mną pójdzie panna Lupin i pan Potter po drodze musimy zgarnąć pana Wesleya. - mówi do nas.

Cały czas posłusznie idziemy za McGonagall. Idziemy po Rona a później widzę drzwi od skrzydła szpitalnego.

- Ostrzegam was to może być dla was drażliwy widok. - mówi przed wejściem.
- O co chodzi pani profesor? - pytam.
- Wejdźmy panno Lupin i się pani dowie. - mówi.

Gdy wchodzimy od razu McGonagall prowadzi nas do odpowiedniego łóżka a na nim widzę Hermionę. Nie tylko nie to nie moja przyjaciółka. Od razu przytulam się do jej ciała i zaczynam płakać.

- Tylko nie to. Hermiona ona jest taka niewinna. - mówię płacząc.
- Znaleziono ją przy bibliotece. Miała przy sobie to. - mówi pokazując lusterko. - Wiecie może po co?
- Niestety pani profesor. - mówi Harry.
- Odprowadzę was do wieży Gryffindoru. - mówi nauczycielka.

Nie chcę wracać ale Harry odciągnął mnie od ciała przyjaciółki i mocno przytulił.

- Pani Pomfrey przyda się elikir uspokajający. - mówi.
- Oczywiście już zaraz przyniosę.
- Panno Lupin musi się pani uspokoić. - mówi do mnie McGonagall.
- Jak pani profesor? Moja przyjaciółka leży tutaj spetryfikowana a ja jestem bezradna bo nie wiemy kto to robi.
- Niedługo mandragory dojrzeją i panna Granger wróci do nas. - mówi.
- Mam elikir. Proszę niech weźmie go w dormitorium i położy się spać.
- Oczywiście dopilnujemy tego. - mówi Harry.
- Wie pan że nie macie wstępu do dormitorium dziewcząt. - mówi McGonagall.
- Poprosimy jej współlokatorki. - mówi Ron.
- Dobrze chodźmy już. - mówi.

Gdy docieramy do wieży Gryffindoru trochę się już uspokoiłam ale gdy weszłam do dormitorium od razu dotrwałam się do pergaminu i pióra.

Kochany tato!
Dziś jest mój najgorszy dzień. Moja najlepsza przyjaciółka została spetryfikowana gdy ja szykowałam się do meczu z Puchonami. Nie wiem czy chce tu być. Hogwart to mój drugi dom ale po prostu boję się mimo że jestem gryfonką. Nie wiem co robić razem z chłopakami jesteśmy bezradni. Nie wiem co mam teraz zrobić. Tęsknię za tobą bardzo.

Kocham cię

Gabi ❤️

Po napisaniu listu od razu dałam go Nyks i zażywam elikir a po chwili czuję że odpływam.

Kolejne dni są koszmarem dla mnie. Siedzę właśnie w pokoju wspólnym i czekamy na profesor McGonagall ponieważ kazała Perciemu zebrać wszystkich gryfonów.

- Te ataki są niedopuszczalne dlatego jeżeli nie znajdzie się winny szkoła zostanie zamknięta. - mówi odchodząc.

A ja nie wiem co powiedzieć. Razem z chłopakami idziemy pod peleryną niewidką do Hagrida. Musimy zapytać co się stało 50 lat temu. Jeżeli to nie on to kto otworzył komnatę. Pukamy w drzwi i nagle wychodzi Hagrid z kuszą w ręku. My szybko zdejmujemy z siebie pelerynę.

- A to wy wchodźcie. Napięcie się herbaty? - pyta.
- Nie Hagrid nie klopocz się. - mówię.
- Słyszałeś o Hermionie? - pyta Harry.
- Tak i jest mi przykro jak się czujesz Gabi ? - pyta.
- Biorę elikir uspokajający. - mówię.
- Oj kochana nie bój nic niedługo do nas wróci. - mówi.

Po chwili słyszymy pukanie do drzwi.
- Szybko pod pelerynę. - mówi Hagrid.

A my jak na zawołanie chowany się szybko. Do chatki przyjaciela wchodzi Dumbledore i minister magii Korneliusz Knot.

- Hagridzie zbyt dużo ataków na dzieci mugoli. Muszę cię zabrać. - mówi minister.
- Ale że gdzie do Askabanu? - pyta.
- Nie mam wyboru. - mówi.
- Ale wie pan przecież że to nie ja. - mówi Hagrid.
- Twoje akta nie są czyste nie mam wyboru. - mówi.

Po chwili wchodzi także Lucjusz Malfoy.

- Szukałem dyrektora i znalazłem. To pismo do pana. - mówi.
- Co to? - pyta Dumbledore.
- Ustawa o usunięciu cię ze stanowiska dyrektora. Inni twierdzą że już sobie nie radzisz. Zbyt dużo ataków na dzieci mugoli. - mówi. - Tu jest 12 podpisów. - mówi pokazując.
- Dobrze skoro rada tak chcę usunę się ale jeśli ktoś z Hogwartu będzie potrzebował pomocy udzielę jej. - mówi dyrektor patrząc w naszą stronę. Jeju nie może się wydać że my tu jesteśmy.
- To co Hagridzie idziemy. - mówi minister.
- Gdyby ktoś chciał czegoś szukać niech idzie za pająkami. - mówi. - No i ktoś musi karmić kła.
- Oczywiście. - mówi minister.

Gdy wychodzą od razu zdejmujemy pelerynę. Widzę pająki i już się boję. Od dziecka panicznie boję się pająków. Nie ważne czy są małe czy duże po prostu mam straszną fobie.

Idziemy za tymi stworami aż do głębi zakazanego lasu. Coraz więcej jest tych stworów. Nie jestem sama bo Ron tak samo się zachowuję jak ja. Tylko Harry jest opanowany. Idziemy tam po prawdę. Dlaczego to nie może być coś innego tylko pająki. Gdy docieramy pod jaskinie z niej wyłania się wielki pająk. Podejrzewam że jest to Aragog.

- Hagrid czy to ty? - pyta.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi Hagrida. - mówi Harry.
- Hagrid nigdy nie przysyłał przyjaciół. - mówi pająk.
- Ma kłopoty ktoś otworzył komnatę tajemnic i oskarżają Hagrida. - mówi Harry.
- Bzdura to nie Hagrid ją otworzył. - mówi.
- Czyli to nie ty jesteś tym potworem? - pyta Harry.
- Nie ja nie opuszczałem skrzynki która dla mnie przeznaczył Hagrid. Przybyłem do niego w kieszeni podróżnika a potwór urodził się na zamku. To prastary stwór którego my pająki się boimy. Wtedy gdy otworzono komnatę zginęła dziewczyna w toalecie. - mówi.
- To wszystko dziękuję a my pójdziemy już. - mówi.
- Już idzie Hagrida moje dzieci nie ruszają na mój rozkaz ale nie mogę im odmówić mięsa które samo do nich przyszło. - mówi Aragog.
- Możemy się już drżeć? - pytam.

Po chwili widzę jak podjeżdża po nas samochód pana Wesleya którym się dostaliśmy do Hogwartu.

- Gazu Ron!
- Już. - mówi.

Uciekamy ale pająki są szybkie. Jeden atakuje Rona.

- Arania exumei! - krzyczy Harry.
- Dzięki stary. - mówi Ron.
- Nie ma za co. - mówi Harry.

Potem jedziemy samochodem jeszcze chwilę a po chwili wzbijamy się w powietrze. Ucieczka za pająkami udała nam się choć nie wiem czy jeszcze zawitam w zakazanym lesie.
Gdy wysiadamy z auta emocje Rona dopiero opadają.

- Za pająkami za pająkami jak Hagrid wyjdzie z Askabanu sam go zatłukę.
- Ale wiemy jedno to nie Hagrid wtedy otworzył komnatę tajemnic. - mówi Harry.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!!! Mam nadzieję że rozdział się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa ⚡

Córka wilkołaka | D.M.Where stories live. Discover now