Rozdział 35

33 2 0
                                    

Kolejnego dnia gdy się budzę widzę Draco który śpi.

- A panienka tu spała? - pyta pani Pomfrey wchodząc do pomieszczenia
- Nawet nie wiem kiedy zasnęłam przepraszam. - mówię.
- Już dobrze miejmy nadzieję że ten chłopak wyjdzie z tego. - mówi.
- Wyjdzie innego wyjścia nie zakładam. - mówię.
- Profesor Snape dużo zrobił powinien na dniach się obudzić. - mówi.
- Będę czekać tyle ile będzie trzeba. - mówię.
- Teraz to panienka musi iść na lekcje inaczej nauczyciele nie będą zadowoleni. - mówi.
- Dobrze jakby coś się zmieniło da mi pani znać? - pytam.
- Oczywiście a teraz zmykaj na lekcje.

I tak właśnie siedzę na transmisji i myślę o Draco.

- Panna Lupin może mi powie o animagii. - mówi profesor Mcgonagall
- Niestety nie dziś pani profesor przepraszam. - mówię.
- To może panna Granger.

I tak do końca dnia nie mogąc wytrzymać aby jak najszybciej wrócić do skrzydła szpitalnego i zobaczyć jak się on czuje.

- Gabi ja tak bardzo cię przepraszam. - mówi Harry gdy idę z eliksirów.
- Nawet się nie odzywaj do mnie jak mogłeś zrobić coś takiego. On wiem że nie jest idealny ale nigdy czegoś takiego ci nie zrobił. - mówię.
- Użyłem zaklęcia chodź nawet nie wiedziałem jak ono działa bardzo mi przykro naprawdę. - mówi.
- Daj mi teraz spokój nie chcę z tobą gadać. - mówię.
- Mam nadzieję że mi wybaczysz bo to nie było specjalnie. - mówi.

Po jego słowach jak najszybciej odchodzę aby dostać się do skrzydła szpitalnego. Gdy wchodzę widzę że Draco się już obudził.

- Jak dobrze że się obudziłeś. - mówię przytulając go.
- Nigdzie się nie wybieram kochanie. - mówi.
- Bałam się że ten kretyn zrobił ci coś poważnego. - mówię.
- Nie możesz być na niego zła to twój przyjaciel a ja nie chcę stawać między wami kiedy idzie wojna. - mówi.
- Zmieniłeś się i to bardzo. - mówię.
- Na lepsze czy gorsze? - pyta z uśmiechem.
- Oczywiście że na lepsze mam nadzieję że gdy wszystko się skończy razem urządzimy jakieś przyjęcie. Zobaczysz jeszcze będziesz normalnie rozmawiał z Harrym. - mówię.
- Oj tego to nie bądź taka pewna kochanie. - mówi.
- Myślisz że mamy szansę na normalne życie po tym co się wydarzy? - pytam.
- Każdy z nas będzie zasługiwał na szczęście bez wyjątku. - mówi.
- Obyś miał rację.

Kilka godzin później wychodzę ze skrzydła szpitalnego i idę do pokoju wspólnego gdzie zastaję przyjaciół.

- Jak się czuje Draco? - pyta Hermiona.
- Jest dobrze gdyby nie Snape byłoby dużo gorzej. - mówię.
- To masz szczęście Harry. - mówi dziewczyna patrząc na chłopaka.
- Szczęście właśnie że ja na to nie wpadłem. - mówi podekscytowany.
- O co chodzi? - pytam.
- Przecież zdobyłem płynne szczęście mogę je wykorzystać na Slughorna. - mówi okularnik.
- No tak czemu i ja o tym nie pomyślałam. - mówię.
- Czyli co pomożesz mi? - pyta.
- Miejmy chodź na chwilę zawieszenie broni. - mówię.
- Dziękuję.

Gdy chłopak wypija eliksir nie wiem czego się spodziewać.

- I jak się czujesz? - pyta Hermiona.
- Bardzo dobrze teraz Gabi idziemy musimy iść do Hagrida. - mówi.
- Harry mieliśmy iść do Slughorna. - mówię.
- Mam dobre przeczucie chodź. - mówi biorąc mnie za ramię.
- Uduszę cię jak coś pójdzie nie tak.
- Nie musisz mnie dusić po prostu zaufaj.

Idąc korytarzem widzimy jak Slughorn wykrada rośliny pani Sprout.

- Na brodę Merlina jak mnie wystraszyliście. - mówi.
- Powinienem może za kaszleć czy coś. - mówi Harry.
- Czy pan przypadkiem nie kradnie roślin pani Sprout? - pytam.
- To wyłącznie do lekcji mam nadzieję że mnie nie zdradzicie. - mówi.
- Nie na spokojnie my idziemy już. - mówię.
- A wy gdzie niedługo się ściemni? - pyta.
- Idziemy do Hagrida to nasz przyjaciel chcieliśmy go odwiedzić. - mówi uśmiechnięty Harry.
- Nie możecie iść sami. - mówi.
- To niech pan idzie z nami. - mówię.

Córka wilkołaka | D.M.Donde viven las historias. Descúbrelo ahora