Rozdział 28

40 1 0
                                    

Idę przez dziwny korytarz z kulami obok mnie znajduje się mój przyjaciel Harry. Rozglądam się po pomieszczeniu i widzę dziwne białe kule. Zaraz niedaleko widzę także pana Wesleya a po chwili zaczyna go atakować wielki wąż. Pan Wesley zaczyna mocno krwawić a my nie wiemy co robić.

Budzę się szybko oddychając. Zaraz obok mnie znajduje się Hermiona.

- Gabi co się stało? - pyta.
- Musimy jak najszybciej znaleźć się w gabinecie dyrektora. - mówię przerażona.
- Już ubieraj się a ja ci pomogę się tam znaleźć.

Zakaładam szlafrok i razem z dziewczyną idziemy w stronę gabinetu dyrektora. Cała nadal się trzęsę i nie mogę się uspokoić. Gdy jesteśmy na miejscu widzę Harrego Rona i profesor McGonagall.

- Co tu robią panienki? - pyta McGonagall.
- Ja miałam sen że pan Wesley został zaatakowany. - mówię.
- To tak samo jak ja. - mówi Harry.

Potem Dumbledore daje zadanie obrazom aby zobaczyły czy to prawda i zobaczyły stan pana Wesleya. Bardzo się martwiłam że coś mu się stało to był ojciec mojego przyjaciela i nie chciałam także stracić jego. Ron by się załamał jakby coś mu się stało.

Po kilku minutach wreszcie postacie z obrazów wracają.

- I co? - pyta Dumbledore.
- Artura faktycznie coś zaatakowało ale znaleziono go i teraz znajduje się w świetym Mungu. - mówi jeden z nich.
- Jak dobrze. - mówię oddychając z ulgą.

Potem Dumbledore unikał naszego wzroku i rozmawiał z profesor McGonagall.

- Spójrz na nas!!! - krzyczy Harry a dyrektor spogląda na nas.
- Co się z nami dzieje? - pytam.
- Tego nie wiem ale teraz musicie przenieść się na Grimmauld Place gdzie zaczniecie już święta. - mówi.

I tak z resztą Wesleyów zostaliśmy przeniesieni na wcześniejszą przerwę świąteczną. Tam po rozpakowaniu się położyłam się i zaczęłam myśleć co takiego się teraz w moim życiu dzieje. Nie mogłam uwierzyć że miałam takie umiejętności aby zobaczyć co się dzieje w innym miejscu niż ja się w nim znajduje. To było dla mnie nie pojęte i to bardzo. Chciałam żyć w normalnej rodzinie i mieć normalne życie. Tego niestety nie dało się cofnąć a bardzo chciałabym. Do tego Draco się do mnie nie odzywa po naszej kłótni z czego nie za bardzo się cieszę bo bardzo mi go brakuję. Chciałabym się do niego przytulić i wyżalić jak to robiłam wcześniej. Niestety chłopak nie zrozumiał wiele rzeczy i to też po części moja wina ale nie chciałabym aby się dowiedział o Gwardii Dumbledora. Wiem że coraz bardziej słowa jego ojca na niego wpływają a ja nie mogę z tym nic zrobić.

W wigilię każdy był inny ale najbardziej liczyli na powrót pana Wesleya ze szpitala. Czułam się obco przez te święta. Jakby ten dom i co ludzie byli dla mnie inni. Mój umysł nie wytrzymywał wszystko co się dookoła działo. Jednak gdy przyszła uroczysta kolacja każdy się zebrał w salonie przy stole a ja czekałam i szczerze nie wiem na co. Aż zapomną o mnie ? Czy o tym że czuje że nie powinnam tam iść?

Chwilę później z moich rozmyśleń wyrywa mnie ktoś kto otwiera drzwi do mojego pokoju a po chwili widzę Syriusza.

- Hej malutka a ty czemu nie schodzisz? - pyta.
- Nie wiem tak jakoś się zamyśliłam i tak wyszło. - mówię.
- Chodź pójdziemy razem chyba że chcesz jeszcze coś poprawić w swoim wyglądzie. - mówi.
- Nie możemy iść. - mówię.

W ciszy razem schodzimy na dół gdzie reszta już na nas czeka.

- O Gabi wreszcie zeszłaś siadaj kochanie.- mówi pani Weasley odsuwając mi krzesło.
- Dziękuję. - mówię.

Potem zaczyna się kolacja gdzie każdy chwali kuchnie pani Weasley.

- Chciałbym wznieć toast za pana Pottera i pannę Lupin. - mówi pan Wesley.
- Za Harrego i Gabi. - mówią wszyscy a mi jest jakoś dziwnie.
- Gdyby nie wy nie byłoby mnie tutaj. - mówi pan Wesley.
- To była rzecz konieczna więc robiliśmy co trzeba. - mówię.

Córka wilkołaka | D.M.Where stories live. Discover now