Rozdział 44

34 3 0
                                    

SYLWESTER

To właśnie dziś mamy spotkać się z przyjaciółmi aby konflikt między nimi się zmniejszył do zera. Kocham Draco i chciałabym aby żył w zgodzie z moimi przyjaciółmi. Chłopak zaprosił też Blaise z czego się cieszyłam bo bardzo go lubiłam.

- Kochanie myślisz że będzie im to smakować? - pyta pokazując na patelnie.
- Oczywiście że tak po za tym Ron jest odkurzaczem na jedzenie. - mówię.
- No tak rudzielec który wcinał więcej niż wasza pozostała trójka. - mówi uśmiechając się.
- Tak ja mogłam czegoś nie zjeść a ten dojadł za mnie. Na prawdę to doceniałam. - mówię.
- Zazdrościłem ci tego jak się z nimi dogadywałaś. Mój ojciec powiedział że mam się z wami zaprzyjaźnić mimo wszystko. Gdy spotkam Wesleyów mam ich obrażać tak samo jak mugoli a ja nie chciałem go zawieść. - mówi.
- Draco nigdy o tym nie mówiłeś. 
- Bałem się nie jestem gryfonem jak ty i twoi przyjaciele. Wtedy podczas wojny gdy czarny pan mnie do siebie zawołał wiedziałem wreszcie że mam wybór a to ty byłaś moim wyborem. - mówi.
- Zaraz się przez ciebie popłaczę naprawdę. - mówię. 
- Nie płacz bo nie warto ja mam już to za sobą ale obiecuje że kiedy będziemy mieli dzieci ja nie popełnię błędu mojego ojca. - mówi.
- Draco i widzisz na nowo muszę poprawiać makijaż. - mówię pokazując na moje łzy.
- Oj skarbie to musisz się trochę pośpieszyć bo zaraz nasi goście będą. - mówi. 
- Już idę założę sukienkę i jestem gotowa. - mówię.

W łazience poprawiam makijaż i zakładam na siebie sukienkę.

W łazience poprawiam makijaż i zakładam na siebie sukienkę

Ops! Esta imagem não segue as nossas directrizes de conteúdo. Para continuares a publicar, por favor, remova-a ou carrega uma imagem diferente.

Schodzę na dół i od razu widzę Draco i Blaise.

- No Gabi świetnie wyglądasz. - mówi witając się ze mną.
- Dzięki ty też nie najgorzej. - mówię a po chwili słyszę dzwonek do drzwi więc idę otworzyć.
- No myślałam że już nie dotrzecie. - mówię widząc przyjaciół.
- To przez dziewczyny one tyle siedziały w łazience. - mówi Ron.
- Przestań Ron z nimi nie wygrasz. - mówi Harry.
- Wchodźcie Blaise już jest więc możemy zaczynać. - mówię.

Moi przyjaciele witają się z Draco i Blaisem choć widzę że jest drętwo a tego nie chciałam.

- To co może napijemy się piwa kremowego? - pyta,
- Pewnie ja ci pomogę. - mówi Ginny.
- Dzięki. - mówię uśmiechając się do niej.

Gdy wychodzimy cały czas czuje tą napiętą atmosferę. Nie chciałam aby tak wyglądało to spotkanie. Mieliśmy się dobrze bawić a nie siedzieć w ciszy. 

- Dobra to może ja zacznę bo nikt się pierwszy nie zgłosi na ochotnika. - mówi Blaise a ja jestem mu dogodnie wdzięczna. - Wiem że nie byłem idealnym kandydatem do przyjaźni choć przyjaźń między ślizgonem a gryfonem może istnieć. Jako że pochodzę z popapranej rodzinki to miałem kategoryczny zakaz kumplowania się z Wesleyami i mugolmi. Jako dziecko było mi przykro serio bo byliście tacy zgrani a później to bałem się sprzeciwić rodzicom. - mówi.
- Ja tak samo miałem wytyczne od ojca żeby zaprzyjaźnić się z Gabi i z tobą Harry. Popsułem to gdy do rozmowy wtrącił się Ron którego miałem unikać. Niestety później ojciec kazał mi abym was wszystkich unikał i poniżał. Nie chciałem tego ale ojciec nie znosił słowa sprzeciwu. Później gdy spotkałem Gabi poczułem że to moja szansa więc ją wykorzystałem porządnie aby ojciec się nie dowiedział. Na szóstym roku gdy stałem się sługą czarnego pana nie chciałem zabijać Dumbeldora dlatego to wszystko było nie do wytrzymania. - mówi Draco.
- Mieliście chłopaki zakaz na przyjaciół to chore. - mówi Harry.
- Czyli co możemy orzec że konflikt zażegnany? - pytam
- Tak ja nie mam nic przeciwko. - mówi Hermiona.
- Ja też. - mówi Harry wyciągając rękę do Draco. 

Córka wilkołaka | D.M.Onde as histórias ganham vida. Descobre agora