Rozdział 6

140 6 1
                                    

Gdy otwieram oczy słońce tak świeci że zamykam je z powrotem. Po chwili znowu próbuję i tym razem się udaje. Widzę Harrego obok mnie.

- Harry jak się czujesz? Gdzie kamień?
- Wszystko w porządku Gabi. Kamień jest bezpieczny a ja czuję się dobrze.
- A Hermiona Ron? - pytam.
- Tego nie wiem ale mam nadzieję że jak stąd wyjedziemy to się dowiemy.

Po chwili do skrzydła szpitalnego wchodzi Dumbledore.

- Panie profesorze jak z Ronem i Hermioną? - pytam.
- Czują się dobrze. - odpowiada.
- Profesorze a co się stało z kamieniem? - pyta Harry.
- Został zniszczony. - mówi.
- Ale przecież teraz Nikolas Flamel umrze. - mówię.
- Tak ale ma jeszcze dziś eliksiru aby pozałatwiać swoje sprawy. - mówi.
- Profesorze a Voldemort on jeszcze wróci prawda? - pyta Harry.
- Znajdzie sposób aby wrócić Harry.
- I będzie chciał nas dopaść. - mówię.
- Tym się teraz nie przejmujcie. Wracajcie do zdrowia. - mówi wychodząc.
- Harry co się działo po tym jak zemdlałam? - pytam.
- Chciał dostać kamień ale gdy podszedł do mnie wzięłem go za rękę a ona obróciła się w proch. Gdy to zobaczyłem dotknołem jego twarzy i tak samo się stało jak z ręką. Jego ciało obróciło się w proch a jego duch mnie zaatakował i zemdlałem. Obudziłem się dopiero w skrzydle szpitalnym chwilę przed tobą.
- Musiałeś sam walczyć. Przepraszam cię. - mówię.
- Nie masz nawet za co. Nie mogłaś nic zrobić. - mówi.
- Ale jest mi głupio mieliśmy pokonać go razem. - mówię.
- I to zrobiliśmy. - mówi.
- Tak się cieszę Harry że jesteś moim przyjacielem. - mówię.
- Ja też się cieszę że mam taką przyjaciółkę. - mówi.

Zakończenie roku

Dziś wychodzimy ze szpitala a przy okazji wlanie kończymy pierwszy rok w Hogwarcie. Nawet nie wiem kiedy to tak szybko minęło. Niedawno szłam z tatą na Pokątną a teraz już wracam kończąc swój pierwszy rok. Razem z Harrym przebieramy się w odpowiednie szaty i ruszamy w stronę Wielkiej Sali. Na schodach spotkamy Rona i Hermionę.

- Jak się czujecie? - pytam.
- Bardzo dobrze nic nam nie jest. - mówi Hermiona.
- A wy jak? - pyta Ron.
- Przeżyjemy. - mówi Harry.
- To co idziemy na ucztę? - pytam.
- Tak jestem bardzo głodny. - mówi Ron.
- Ty cały czas jesteś głodny. - mówi Harry.
- Tak już mam. - mówi rudowłosy.

Gdy siadamy przy stole każdy zadaje pytania co tam się działo i wogule. Nie chcę nic nikomu mówić więc siedzę cicho tak samo jak Harry. Mówiliśmy że jak wyjdziemy ze szpitala nikomu nie powiemy co tam się wydarzyło. No może oprócz naszych przyjaciół. Tak było lepiej.

- Podsumowując ten rok szkolny tak wygląda tabela domów. Czwarte miejsce i 320 punktów Gryffindor!
Trzecie miejsce i 352 punkty Hufflepuff ! Drugie miejsce i 426 punktów Ravenclaw ! I pierwsze miejsce i 472 punkty Slytherin! Jednakże ostatnie okoliczności zmieniają bieg i chciałbym rozdać dodatkowe punkty. Dla panny Hermiony Granger za wykorzystanie swojej mądrości i opanowanie w krytycznej sytuacji 50 punktów. Dla pana Ronalda Wesleya za najlepsze rozgrzanie partii szachów 50 punktów. Dla panny Gabrielle Lupin za poświęcenie własnego życia w imię przyjaźni 50 punktów dla pana Harrego za odwagę i zachowanie zimnej krwi 60 punktów. W takim razie puchar domów otrzymuje Gryffindor!! Zgodzicie się ze mną że trzeba zmienić wystroju. - mówi dyrektor.

Tak właśnie o tym sposobem wygraliśmy puchar domów. Na peronie wszyscy powoli wchodzili do pociągu. Ja z Harrym zostaliśmy aby pożegnać się z Hagridem.

- Myśleliście że przemkniecie bez pożegnania? - pyta.
- Oczywiście że nie. Będę za tobą tęsknić Hagrid. - mówię.
- Ja za tobą też mała. - mówi.

I tak właśnie zostawiłam ich samych potem Harry przyszedł do nas.

- Aż się nie chcę wracać do domu. - mówi Hermiona.
- Tam nie dom nie mój. - mówi Harry.

Córka wilkołaka | D.M.Where stories live. Discover now