Rozdział 9

138 5 1
                                    

Kilka dni później mieliśmy się dowiedzieć od Malfoya kto jest dziedzicem Slytherina. Chłopak musiał wiedzieć więc musiał też puścić farbę przy kolegach i mopsie Pakiston. Tak więc razem z Hermioną wpadłyśmy na pomysł z eliksirem wielosokowym. Miałyśmy teraz przedstawić pomysł chłopakom.

- Eliksir wielosokowy zmienia w konkretną osobę w danym czasie. - czyta Hermiona.
- Ile się go przyrządza? - pyta Harry.
- Miesiąc. - mówi.
- Jak to miesiąc przez ten czas połowa mugolaków może zginąć. - mówi Ron.
- Ta receptura jest tak pogięta że nigdy takiej nie widziałam. - mówi dziewczyna.
- To może nasza mistrzyni eliksirów da radę wcześniej? - pyta Harry.
- Nie dam choć bardzo bym chciała. - mówię.
- No cóż musimy cierpliwie poczekać. - mówi Harry.

Dziś wielki dzień czyli nasz pierwszy mecz w tym roku. Gdy są wszyscy
gotowi ruszamy na boisko. Gramy ze Slytherinem i wiem że mają przewagę dzięki miotłom ale my mamy świetnego szukającego. Chcemy aby Harry złapał znicz zanim oni nas roznosą z punktami. Po rozpoczęciu meczu zaczęłam ganiać za ścigającymi Slytherinu ale to jednak było na marne. Strzeliliśmy tylko trzy gole a oni już 8. Nagle w moją stronę zmierza tłuczek. Schylam głowę aby nie oberwać ale ten zawraca i mnie goni. Coś mi się wydaje że ktoś maczał w tym palce. Staram się jakoś uniknąć tłuczka widzę kontem oka że Harry ma problem z drugim. Jednak łapie znicz i wygrywamy. Malfoy zaliczył piękną glebę. Ja po chwili dostaję w brzuch tłuczkiem i spadam na ziemię ale jestem nadal przytomna. Gdy na dole wszyscy z Gryffindoru się zebrali tłuczki rozbroiła Hermiona. Docieram do Harrego z ogromnym bólem ale chcę przy nim być.

- Ta ręka jest złamana. - mówi Hermiona.
- Ja to naprawię. - mówi Lockhart.
- Nie pan niech tego nie rusza.  - mówi Harry.
- Biedaczek majaczy. - mówi nauczyciel.
- Proszę zaprowadzimy go do skrzydła szpitalnego. - mówi Ron.
- To nie będzie potrzebne. Brackium Emendo. - mówi rzucając na Harrego rękę. A ja już późnej nie widzę nic obraz zaczyna mi się rozwiązywać i po chwili widzę ciemność. Gdy budzę się nad moim łóżkiem stoi całą drużyna.
- Jak się czujesz? - pytają.
- Boli mnie brzuch ale nie tak jak wcześniej. - mówię.
- Wszystko będzie dobrze. - mówi Hermiona.
- Pani Pomfrey mówi że zostaniesz na noc i będzie dobrze. - mówi Oliver.
- Nie mam innego wyjścia. A jak z Harrym? - pytam.
- Lockhart nie umie rzucać zaklęć. Chciał naprawić mu rękę a usuną kość. - mówi Ron.
- Co za kretyn. - mówię.
- Dokładnie ale my ci już nie przeszkadzamy idziemy a ty odpoczywaj i Widzimy się na na kolejnym treningu. - mówi Wood.
- Dzięki że przyszliście. - mówię.
- Jesteś nasza przyjaciółką więc nie było mowy że nie przyjdziemy.  - mówią bliźniacy.
- Jesteście kochani. - mówię.

Budzą mnie w nocy hałasy. Nagle na łóżku Harrego widzę skrzata domowego.
- Nasłałeś tłuczka na mnie i moją przyjaciółkę? - pyta Harry.
- Chciałem aby Harry Potter i Gabrielle Lupin byli bezpieczni i uciekli z Hogwartu. - mówi skrzat.
- O co tu chodzi? - pytam.
- Gabi nie chciałem cię obudzić. - mówi Harry.
- To nie wyszło mam ponowić pytanie.
- To jest Zgredek i chciał abyśmy opuścili Hogwart dlatego zamknął przejście na peron i nakierował tłuczki na nas. - mówi Harry.
- Ja wiem że skrzaty domowe są trochę dziwne ale żeby chcieć nas zabić. - mówię.
- Zgredek nie chciał za to co zrobił przysmarzył sobie ręce żelazkiem. - mówi skrzat.
- Nic ci nie jest? - pytam.
- Pani się o Zgredka martwi?
- Mówisz że przypaliłeś sobie ręce żelazkiem dlatego się pytam.
- Nic mi nie będzie. W Hogwarcie niedługo będzie niebezpiecznie musicie stąd uciekać. - mówi.
- Hogwart to nasz dom. - mówi Harry
- Tu takie rzeczy będą się dziać jak 50 lat temu. - mówi.
- Czyli to się już wydarzyło? - pytam.
- Ja nic nie mówię.
- Gadaj. - mówi Harry łapiąc Zgredka za jego ubranie ale ten znika a po chwili do skrzydła szpitalnego trafia kolejny spetryfikowany. Jest nim pierwszoroczny Colin.

Córka wilkołaka | D.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz