Rozdział 25

62 3 0
                                    

Właśnie teleportujemy się z dziadkami w odpowiednie miejsce gdzie mam spędzić ostatni miesiąc wakacji. Stoimy przed jakimś budynkiem po chwili dziadek podaje mi kartkę z nazwą Grimmauld Place 12.

- Ale tu nie ma 12. - mówię.
- Pomyśl. - mówi babcia.

Po chwili myślę i zamykam oczy gdy je otwieram przed mną stoi budynek z numerem 12.

- A co tu się znajduje? - pytam.
- Zaraz się dowiesz a teraz wchodź. - mówi dziadek.

Otwieram drzwi ostrożnie jakby miało coś mnie zaatakować ale gdy później wita mnie mój prywatny psycholog aż uśmiecham się szeroko.

- Syriusz! - wołam przytulając go.
- Witaj Gabi stęskniłem się za tobą. - mówi.
- Ja za tobą też myślałam że będziesz w Grecji. - mówię.
- No cóż tak wyszło. - mówi.
- A za mną moja córka się nie stęskniła? - pyta głos za mną.
- Tata ! - wołam i od razu się do niego przytulam.
- Kochanie jak dobrze cię widzieć. - mówi.
- Ciebie też tato. Dlaczego nie wiem o tym miejscu nic. - mówię.
- To miejsce to kwatera główna Zakonu Feniksa. - mówi.
- To przecież stowarzyszenie które walczy z Voldemortem. - mówię.
- Tak dlatego odmówiliśmy je. - mówi.
- Dlaczego nic nie wiem nikt mi o tym nie pisał. - mówię.
- To miała być tajemnica przed tobą i Harrym. Po tym co się stało nie chcieliśmy was obarczać innymi informacjami. - mówi.
- Świetnie po prostu cudownie ale to nie wy staliście z nim w twarzą w twarz!!! To nie wy walczyliście!!! Ja tam razem z Harrym mogliśmy zginąć a wy o niczym nie powiedzieliście!!! - krzyczę a po chwili wybiegam z domu.

Biegnę ulicą nie zatrzymuję się. Ja jako jedyna z nich tam byłam. Nie wiedzą jak tam było jak bardzo się bałam że ich już nigdy nie zobaczę. Siadam w parku na jednej z ławek i zaczynam płakać z bezsilności. Nie wiem ile czasu mija ale na pewno sporo. Na dworze jest już ciemno i mało co widać bez lamp. Po chwili słyszę jak ktoś szybko idzie. Nie ruszam się ani o centymetr. Nagle widzę tatę który biegnie w moją stronę.

- Gabi jesteś tak bardzo się bałem że coś ci się stało. - mówi.
- Nic mi nie jest. - mówię.
- Kochanie nie możesz tak uciekać. Nie teraz kiedy jest takie zagrożenie. - mówi siadając obok mnie.
- Tato wiesz że nie lubię tajemnic. Nie chcę abyś coś przed mną ukrywać. - mówię.
- Gabi to było dla twojego dobra. - mówi przytulając mnie.
- Wolę prawdę a nie kłamstwo. Chcę wiedzieć co się dzieje i na co mam być gotowa. - mówię.
- Wiem ty jesteś taka odważna. - mówi.
- Tato nie musisz nic przed mną ukrywać a będzie dobrze. - mówię.
- Wiesz że niekiedy się nie da skarbie i muszę cię chronić. - mówi.
- Kocham cię tato. - mówię.
- Ja ciebie też Gabi i nie wyobrażam sobie jakby coś miało ci się stać. - mówi.
- Nie martw się poradzę sobie nie jestem już małą dziewczynką. - mówię
- I to jest mi najciężej zaakceptować że już nie masz pięciu lat. - mówi.
- No cóż trochę podrosłam. - mówię śmiejąc się.
- Wracamy? - pyta.
- Tak pewnie inni już wariują. - mówię
- Zapewne tak a teraz chodźmy.

Po kilkunastu minutach docieramy pod odpowiedni adres. Od razu w ramiona bierze mnie Syriusz.

- Wiesz jak się bałem. - mówi.
- Nie wiem ale przepraszam że napędziłam ci stracha. - mówię.
- Masz tak więcej nie robić. - mówi.
- Nie będę obiecuję. - mówię.

Potem witałam się z osobami których nie widziałam wcześniej i ruszyłam do pokoju który miałam dzielić z Hermioną i Ginny. To właśnie tam zastałam młodszą część towarzystwa.
Gdy wchodzę od razu na mnie rzuca się Hermiona.

- Jeju tak się o ciebie bałam. - mówi przytulając mnie.
- Czy wy wiedzieliście o tym Zakonie Feniksa? - pytam.
- Spędziliśmy tu całe lato. - mówi Ron.
- I nawet nic mi nie napisaliście? - pytam.
- Nie dostaliśmy pozwolenia od Dumbledora. - mówi Hermiona.
- Aha to teraz Dumbledore. - mówię zła.
- Gabi nie gniewaj się nikt nie chciał dla was źle. - mówi Hermiona.
- Tak zatajanie prawdy nie jest złe no super. - mówię.
- Po prostu mieliście wypocząć po tym co się stało. - mówi.
- No tak przepraszam ale nie chcę o tym już gadać. - mówię.
- To lepiej opowiedz jak pierwsza część wakacji. - mówi Ginny.
- Szczerze oprócz na początku kłótni z moim kuzynem to było świetnie. - mówię.
- Czemu kłótni co nie lubicie się? - pyta Hermiona.
- Wynalazł elikir który dał mu sławę i nie odzywał się do mnie 3 lata. - mówię.
- Tak mi przykro. - mówi Ginny.
- Wyjaśniliśmy sobie co i jak więc nie jest źle. - mówię.
- To dobrze bo podobno trzymaliście się blisko jako dzieci. - mówi Hermiona.
- Tak i brakowało mi go przez te 3 lata więc dobrze że się pogodziliśmy. - mówię.
- To świetnie. - mówi Ginny.

Córka wilkołaka | D.M.Where stories live. Discover now