Rozdział 3

188 9 1
                                    

Dwa tygodnie później razem z Harrym mamy pierwszy trening quidditcha z Oliverem. Chłopak powiadomił nas o tym dwa dni wcześniej w pokoju wspólnym. Napisałam także list do taty aby powiadomić go o moim dostaniu do drużyny. Tata napisał mi że jest bardzo ze mnie dumny i na pewno mama i wujek James także. Bardzo chciałabym aby tu byli Harry miałby rodziców a moja mama dalej byłaby ze mną i może dyrektor pozwoliłby jej i tacie zobaczyć mój pierwszy mecz.  Nie wiem czy można aby rodzice byli na meczach swoich dzieci raczej nie a bardzo bym chciała aby mój tata to zobaczył. Harry razem z Oliverem niosą skrzynie a ja idę za nimi. Chłopak objaśnia nam zasady gdy aż nadszedł czas na piłki. Pierwszy okazał się tłuczek bardzo szalona piłka. Dostaliśmy z Harrym pałki. Tłuczek zbliżył się do mnie więc zamachnełam się i uderzyłam. Przeleciał nad skrzyżowanymi mieczami na zamku.

- Nieźle Gabi. - mówi Oliver.
- Dzięki ale to nie jest raczej dla mnie.
- No dla ciebie nie. Najpierw pokaże Harremu co ma robić a potem porzucasz do obręczy a ja będę bronił.
- Super! - mówię z ekscytacją.
- No Potter ciebie ma interesować tylko to. - mówi Oliver pokazując złotą piłeczkę.
- Jest bardzo szybki ale gdy go złapiesz koniec meczu. Złap go Potter a wygramy. - mówi Oliver.
- To co teraz ja? - pytam.
- Oczywiście choć idziemy wypróbować ciebie malutka. - mówi.
- Ej nie jestem taka mała. - mówię.
- Jesteś i to jest urocze. - mówi.
- Weź przestań bo jeszcze oberwiesz od tak małej istoty. - mówię.
- Już spokojnie swój gniew przełóż na kafla i spróbuj mnie przechytrzyć i wrzucić go między obręcze. - mówi.
- Żadnej nie obronisz. - mówię.
- Zobaczymy. - mówi.

I tak się właśnie stało. Robiłam różne manewry i zwody aby przechytrzyć Wooda i trafiałam za każdym razem. Po skończonym treningu razem z Harrym poszliśmy od razu do swoich dormitoriów i jedyne czego chciałam to sen. Byłam tak wykończona że zdjęłam tylko buty i po położeniu się na łóżku od razu zasnęłam. Kilka  dni później  obudziła mnie Hermiona że mamy iść na śniadanie. Dzisiaj mieliśmy zaklęcia z profesorem Flitwickiem. Siedziałam w ławce między Harry a Ronem. Obok rudowłosego siedziała Hermiona która uważnie wszystkiego słuchała. Dziś mieliśmy uczyć się zaklęcia Wingardium leviosa. Najpierw nauczyciel pokazał jak mamy ruszać różdżką a potem jak wymawiać zaklęcie.

- Wingardium leviosaa. - mówi Ron.
- Nie źle to wymawiasz. - mówi Hermiona.
- Zrób to jak jesteś taka cwaniara. - mówi rudowłosy.
- Wingardium leviosa. - mówi Hermiona a jej pióro się unosi.
- Brawo panie Granger się udało.
- Wingardium leviosa. - mówię a po chwili i moje pióro się unosi.
- Pannie Lupin także się udało brawo.

Po lekcji idę sama rozmyślając nad kilkoma rzeczami. Przed mną idą chłopaki.

- To się tak nie wymawia. Mówi się Wingardium leviosa. - mówi Ron a chłopaki się śmieją.
- Koszmarna jest. - kontynuuje rudowłosy a ja widzę jak Hermiona tracą tylko ich i idzie dalej.
- Myślicie że słyszała to? - pyta Harry.
- Oczywiście że słyszała idioci. - mówię.
- Gabi to nie tak. - mówi Harry.
- Ja wiedziałam że Ron to debil ale nie myślałam że ty także. - mówię i biegnę za przyjaciółką.

Docieram za nią do łazienki dziewczyn.

- Hermiona wiem że tu jesteś. Proszę wyjdź nie przejmuj się tymi kretynami. - mówię.
- Łatwo ci mówić to nie z ciebie się śmieją. - mówi płacząc.
- Ty coś potrafisz a oni ci tylko zazdroszczą  umiejętności. - mówię.
- Dziękuję za te słowa ale chcę zostać sama. Proszę dołączę niedługo do ciebie. - mówi.
- No dobra niech ci będzie.

Potem poszłam do Wielkiej Sali usiadłam obok bliźniaków bo nie chciałam oglądać Rona i Harrego. Po tym jak potraktowali moją przyjaciółkę nie mam nawet o czym z nimi gadać. Ron zazdrości Hermionie i dlatego tak powiedział bo sam nawet nie uniósł pióra. Jem kolację z takim przymusem. Cały czas myślę o przyjaciółce. Dlaczego ona jeszcze nie wróciła? Miała zaraz po mnie przyjść.
Nagle do sali wbiega profesor Quirrell krzycząc :
- Trol jest w lochach !!! To chyba źle?
A potem opada na podłogę. Po chwili następuje panika. Wszyscy chcą gdzieś uciekać i się drą że nikogo nie słychać. Nagle słyszę głos dyrektora aby nikt nie siał paniki i że prefekci mają odprowadzić wszystkich do dormitoriów. Zbieramy się i idziemy za Percym ale zgarniam chłopaków i idziemy po Hermionę która na pewno jeszcze jest w łazience. Gdy jesteśmy pod łazienką widzimy trolla który wchodzi do łazienki gdzie jest Hermiona od razu tam ruszamy. Zauważmy że troll chcę zaatakować dziewczynę ale chłopaki i ja odwracamy na chwilę uwagę.

- Ej przygłupie tutaj. - woła Ron.

Potem Harry wskakuje na jego szyję i chcę aby ten jakoś przestał ale ten bierze chłopaka za nogi i chcę go uderzyć maczuga.

- Zrób coś Ron! - wołam.
- Nie wiem co. - mówi.
- Wingardium leviosa. - mówię ale nie mam przy sobie różdżki. A maczuga się unosi i wali w głowę trolla. Ten pada na podłogę a ja stoję zszkowana. Jak mi się udało użyć zajęcia bez różdżki? Nagle wpadają nauczyciele.

- Wy wymknęliście się !!! - krzyczy do nas profesor McGonagall.
- My.. nie ... - nasze zdania nie chcą się złożyć.
- To moja wina pani profesor. Ja chciałam pokonać trolla bo czytałam o nich w książkach. Myślałam że dam radę ale gdyby nie Gabi Harry i Ron to pewnie bym nie żyła. - mówi Hermiona.
- Zawiodłam się na pani panno Granger. Gryffindor traci 5 punktów. Jestem pewna że nie liczny pierwszoroczny przeżyłby spotkanie z trollem dlatego Gryffindor dostaje 5 punktów od każdego z was. A teraz do dormitoriów. - mówi McGonagall.

Dzień meczu
Siedzimy całą czwórką przy stole w Wielkiej Sali. Nie chcę nawet ruszyć śniadania. Dziś jest nasz pierwszy mecz a ja mam ochotę zwymiotować a nie to jeść.

- Gabi , Harry musicie coś zjeść inaczej nie poradzicie sobie. - mówi Hermiona.
- Nie dam rady nic zjeść. - mówię jednocześnie razem z Harrym.
- Panna Granger dobrze mówi mimo że jesteście szczęśliwcami to nic wam to nie da mecz bez śniadania. Mimo że gracie ze Slytherinem. - mówi profesor Snape a później odchodzi.
- Widziałem u niego krew musiał być na trzecim piętrze. - mówi Harry.
- Musimy porozmawiać o tym z Hagridem. - mówię.
- Masz rację Gabi. - mówi Harry.

Po chwili widzę że moja i Harrego sowa ląduje obok nas z pakunkami.
Gdy rozwijamy papier jest okazują nam się nowe miotły i to nie byle jakie to Nimbusy 2000. Do mojego dołączona jest karteczka.

Mały prezent na pierwszy mecz
Tata

Nie mogłam w to uwierzyć tata wydał pieniądz abym miała nową miotłę choć mogłam grać na szkolnej albo mógł wysłać moją starą z domu.

Przed wyjściem na boisko zaczęłam się stresować jeszcze bardziej.

- Cykorek? - pyta nas Wood.
- Lekki. - odpowiada Harry.
- Ja też tak miałem przed pierwszym meczem. - mówi Oliver.
- A jak wyglądał? - pytam.
- Skąd mam wiedzieć dostałem tłuczkiem po 2 minutach. - mówi a moja mina diametralnie się zmienia.
Wsiadam na miotłę a pani Hoch wypuszcza znicz i tłuczki a po chwili także kafla. Przejmujemy go my Angelina podaje do mnie ja rzucam w obręcz i mamy pierwsze 10 punktów. Kolejny zwód wykonany razem z Angeliną i mamy kolejne 10 punktów. Nagle Wood dostał tłuczkiem od Flinta i to oni wyrównują z nami. Liczę teraz na Harrego bo ślizgoni nie grają fer. Po jakiś kilkunastu minutach widzę Harrego który chcę chyba zwymiotować. Kurde Harry to nie czas na to ale po chwili widzę że wypluwa z buzi złoty znicz.

- Potter ma znicz Gryffindor wygrał!

Wszyscy cieszyliśmy się z wygranej ale mnie zawołał dyrektor. Podeszłam do niego a za nim ujrzałam mojego tatę.

- Tata?
- Cześć Gabi. - mówi przytulając mnie
- Ale jak to się stało że tutaj jesteś?
- To moja zasługa. - mówi dyrektor.
- Dziękuję panie profesorze.
- Nie ma za co mam nadzieję że niespodzianka się udała. - mówi.
- Oczywiście że tak. - mówię.
- To ja zostawiam was. - mówi i po chwili już go nie ma.
- Wiesz jak bardzo się cieszę że tu jesteś. - mówię.
- Wiem kochanie ja jeszcze bardziej się cieszę i rozpiera mnie duma jak moja córeczka gra tak świetnie w quddicha. - mówi.
- Ja też w to nie wierzę ale jednak się udało. - mówię.
- Wiem kochanie że chciałabyś abym został ale niestety dostałem tylko wstęp na twój mecz i chwilę po nim więc będę się już zbierał ale pamiętaj że zawsze będę z ciebie dymny. - mówi.
- Tak się cieszę że choć na chwilę wpadłeś. - mówię.
- Nie przegapił bym takiej okazji zobaczyć cię w akcji. - mówi.
- Kocham cię tato.
- Ja ciebie też kochanie.

Potem żegnamy się a po chwili zostaje sama więc idę szukać moich przyjaciół.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!! Mam nadzieję że się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa ⚡

Córka wilkołaka | D.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz