ROZDZIAŁ ÓSMY

417 67 184
                                    

Ślub wymagał odpowiednich przygotowań nawet w haremie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ślub wymagał odpowiednich przygotowań nawet w haremie. Choć ceremonia miała odbywać się w sali tronowej w Lónggōng w obecności ograniczonego grona najbliższych, świętowanie obejmowało cały seraj.

Było to zawsze wielkie wydarzenie, szczególnie jeśli na ślubnym kobiercu stawał ktoś znaczący, a wszyscy wiedzieli, że Lee Jooheon zajdzie kiedyś daleko. Jego karierę pilnie śledzono i dyskutowano każdy jego kolejny krok.

Ślub kogoś wysoko urodzonego był okazją do przywdziania najlepszych strojów, zrobienia najlepszych fryzur i użycia najlepszych perfum. Podawano wszystkim wykwintne dania, a także rozdawano słodycze i drobne prezenty. Zapraszano artystów z zewnątrz i bawiono się do rana.

Jednak zabawa wymagała wcześniejszych porządków, udekorowania pomieszczeń i przygotowania potraw. Nałożnicy nie byli z tych obowiązków zwolnieni. Informacja o ślubie była nagła, toteż należało się spieszyć.

Teraz zostały już ostatnie poprawki. Część nałożników, z rangą ikbal, udała się już do hammamu. Im wolno dziś było opuścić Serce i udać się na dziedzińce seraju, aby móc oglądać zaproszonych artystów i podziwiać ich pokazy. Reszta musiała pozostać w ścisłym haremie, ale mogła tańczyć, śpiewać, a starsi nałożnicy mieli nawet dostać wino. Dziś wolno było być głośno.

Jimin kończył polerować podłogę we wspólnej sali biesiadnej. Towarzyszył mu tylko Minhyuk, ponieważ reszta niewolników już się powoli szykowała. Miał właśnie wstać z kolan, aby wynieść wiadro z wodą i szmatki, kiedy do komnaty wpadł młody mężczyzna wystrojony w szmaragdową zieleń i tyle klejnotów, że Jimin zdziwił się, że nie garbi się pod ich ciężarem. Mężczyzna wydawał się tak zaaferowany, że nawet nie zauważył Jimina... ani wiaderka z wodą.

Woda chlusnęła prosto na dół jego szaty i miękkie buciki.

– Co zrobiłeś?! – wrzasnął starszy nałożnik. – To chyba kpina! Nie widzisz, gdzie łazisz?!

Jimin chciał szybko przeprosić, ale zaniemówił, usłyszawszy ostatni krzyk. Był na kolanach. Polerował podłogę w jednym punkcie. To drugi nałożnik wpadł do komnaty bez pomyślenia, a przecież musiał wiedzieć, że wszędzie dziś sprzątano.

Yùlán... – Minhyuk chciał ratować sytuację, ale Magnolia natychmiast go uciszyła.

Jimin tymczasem otworzył oczy szerzej. Miał przed sobą jednego z absolutnych faworytów szehzade. I właśnie zmoczył mu buty, a mężczyzna na pewno wybierał się na ślub do Lónggōng.

– Jak się nazywasz? – Spiorunował Jimina wzrokiem. Coś błysnęło w jego oczach, gdy zdał sobie sprawę, że to nowa twarz; że go nie kojarzy, a to oznacza, że musi to być nowy niewolnik, o którym mówił Taehyung. Jego nienawiść do tego chłopaka się wzmogła.

– Jimin – wymamrotał winowajca. Nie wiedział, co mógłby więcej powiedzieć, więc bąknął tylko: – Przepraszam, Yùlán.

– Uważasz, że przeprosiny wystarczą?! – zagrzmiał Yùlán. Jego krzyki niosły się po całej komnacie i na pewno były słyszalne także poza nią. – Moje buty są całkowicie zniszczone! Myślisz, że mam czas, żeby się teraz przebrać? Muszę wychodzić, ponieważ szehzade na mnie czeka! Co mam mu teraz powiedzieć?

Yèyīng | jihopeWhere stories live. Discover now