ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY

380 63 242
                                    

Przetoczył się na brzuch, bliżej krawędzi łoża, ale nie zrobił tego dostatecznie szybko

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Przetoczył się na brzuch, bliżej krawędzi łoża, ale nie zrobił tego dostatecznie szybko. Sztylet drasnął jego ramię, przecinając materiał tuniki i błękitnego feradże.

Syknął, opadając na posadzkę. Materiały zabarwiły się na czerwono, ale nie miał czasu o tym myśleć. Zrzucił przeszkadzającą długą szatę wierzchnią i ruszył na Yunho, który już biegł do gabinetu. Chciał wydostać się z komnat innym wyjściem.

„Jesteś tancerzem, wykorzystaj swoją zwinność". Słowa Daehyuna huczały mu w głowie. Haseki szkolił go na wypadek takiego ataku. Co prawda wiedział, że Yunho nie miał na celu go atakować, ale Jimin był przeszkodą, której musiał się pozbyć. Nie spodziewał się go tu zastać i zrobił pierwsze, co przyszło mu na myśl.

Chwycił go za skrawek szaty i pociągnął tak mocno, jak tylko mógł. Eunuch upadł na plecy, ale zaraz się podniósł, nie wypuściwszy skradzionej pieczęci nawet na moment.

– Co robisz, ago?!

– To nie twoja sprawa! – Dyszał ciężko, wyraźnie poirytowany napotkaną przeszkodą.

– Odłóż pieczęć, ago – nakazał, sam zszokowany pewnością w swoim głosie. – Wiesz, że nie wolno jej dotykać. Inaczej będę musiał wezwać straż.

– I pozwolisz, by mężczyźni ujrzeli twarz należącą tylko do szehzade? – Uśmiechnął się kpiąco.

Miał słuszność i Jimin zdążył już to przemyśleć. Nie miał woalu ani niczego, czym mógłby się zasłonić. Gdyby wezwał strażników, złamałby zasady i obraził pana. Nie wierzył też zresztą, że Yunho był zdrajcą. Za jego działaniem musiało kryć się coś poważniejszego. Dlatego pomyślał, że będzie w stanie przekonać go do odłożenia pieczęci.

Eunuch księcia nie zamierzał niestety rezygnować. Ruszył w jego stronę. Jimin zdołał zrobić tylko kilka kroków w tył, by na powrót znaleźć się w sypialni. Uniknął pierwszego ciosu, schylając się. Okręcił się tak, by stanąć między Yunho a drzwiami do gabinetu. Nie mógł go stąd wypuścić.

– Ago, proszę...

Nie słuchał. Rzucił się na niego z wyciągniętymi ramionami, pieczęć zatknąwszy za pas.

Nie chciał z nim walczyć. Starał się unikać ciosów, ale wystarczyło jedno mocniejsze uderzenie w brzuch, by zgiął się w pół. Wtedy Yunho go powalił i usiadł na nim okrakiem.

– To pech, że się tu dziś znalazłeś, baszikbal.

Wiedział, że gdyby eunuch nie stracił jedynego sztyletu, rzuciwszy nim, teraz miałby go przed swoją twarzą. Trzymał go za nadgarstki i starał się powstrzymać, jednak wiedział już, że sam sobie nie poradzi. Yunho próbował zacisnąć palce na jego gardle.

– Straż! – wrzasnął i w tej samej chwili poczuł uderzenie, a policzek zapiekł żywym ogniem.

Yunho mu się wyrwał. Był znacznie silniejszy, niż wyglądał. Nie mógł się jednak bać i nie mógł się poddać.

Yèyīng | jihopeWhere stories live. Discover now