ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY

400 63 168
                                    

Seokjin stał oparty o balustradę i przypatrywał się bawiącym się w ogrodzie niewolnikom

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Seokjin stał oparty o balustradę i przypatrywał się bawiącym się w ogrodzie niewolnikom.

Ciepła pora zachęcała do wychodzenia, więc wszyscy, którzy mogli, przenosili się ze swoimi zajęciami na zewnątrz. Przy okazji ich krzyki i śmiechy, gdy ganiali za piłką, zakłócały spokój Seokjina.

Wydawali się tacy radośni, beztroscy, pozbawieni cienia smutku. Zazdrościł im tego. On tkwił w swojej samotni od miesięcy. Wielu miesięcy, od kiedy Wielki Książę zupełnie przestał go odwiedzać.

Właśnie w taki sposób go ukarał za zniszczenie dokumentu nadającego rangę baszikbal. Nie wzywał go i nie przychodził do jego komnat w Yùlángōng. Nawet gdy odwiedzał pozostałe Magnolie, jego nie zapraszał do bawialni na wspólne herbaty. Nie przysyłał mu też prezentów. Wciąż musiał mu wypłacać należne z tytułu Yùlán honorarium, ale nic ponadto. Zupełnie ignorował jego istnienie.

– Na co tak intensywnie patrzysz? – Yoongi zbliżył się niemal bezszelestnie. Podał mu kielich ze schłodzonym sorbetem, za który podziękował skinieniem. Odstawił go na balustradę.

– Chciałem kontemplować naturę, ale nie jest mi to dane. Kto słyszał, żeby tak się wydzierać w haremie? – Potarł skronie palcami, sugerując, że czuje nadchodzący ból głowy.

– Nie chciałbyś do nich dołączyć? Wydaje się, że brakuje ci kontaktu z innymi ludźmi. – Wzruszył ramionami, gdy drugi mężczyzna posłał mu piorunujące spojrzenie.

– Zrobiłem tak, jak mi sugerowałeś. I co mi z tego przyszło? Szehzade zabrał go na polowanie zamiast mnie.

– Popełniłeś błąd i teraz ponosisz konsekwencje. Na twoje szczęście nasz książę nie jest zbyt pamiętliwy. Ochłonie i wszystko wróci do starego porządku.

– Tak uważasz? – Jego głos zadrżał, a Yoongi uniósł brew, zaskoczony i zaintrygowany. To było coś nowego. – Poświęciłem dla niego wszystko, Yoongi, wszystko. Mogłem być wolny, ale wybrałem harem. Sądziłem, że będę szczęśliwy, jeśli będę blisko Hoseoka. Odrzuciłem dla niego Namjoona. Odrzuciłem miłość dla korony, bo powiedziano mi, że to słuszny wybór!

Yoongi cofnął się odruchowo o krok, gdy Seokjin zamaszystym ruchem zwrócił się w jego stronę. Twarz przecinały mu potoki łez, których nigdy u niego nie widział. Głos drżał, a oczy strzelały iskrami nienawiści i... żalu.

– Nie masz pojęcia, jak szczęśliwy jesteś. Jaki to przywilej, że twoja ukochana osoba jest blisko ciebie. Jaki to przywilej, że twoja rodzina wyciągnie cię stąd, jeśli tylko uzyskasz zgodę szehzade, a uzyskałbyś ją na pewno. Trafiliśmy tu w taki sam sposób, z tym samym celem, ale ty masz wybór, ja go nie mam. – Otarł policzki, ale łzy nie przestawały płynąć. – Zostanie Rubinowym Małżonkiem to dla mnie jedyna szansa na odzyskanie namiastki wolności, szczęście i szacunek rodziny.

Yèyīng | jihopeWhere stories live. Discover now