ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

454 63 201
                                    

– Książę śmiał się cały wieczór – szeptał Wooyoung, gdy Namgil znalazł się przed nim na Złotej Drodze

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

– Książę śmiał się cały wieczór – szeptał Wooyoung, gdy Namgil znalazł się przed nim na Złotej Drodze. – Ten młody nałożnik wydaje się dość cichy i nieśmiały, nie wiem, jak udaje mu się rozbawiać naszego pana.

– To prawda, Jimin jest bardzo skryty, ale jestem przekonany, że gdy zostają sami, zmienia się nie do poznania. Musi znać jakieś sztuczki z Danalyat, tylko nie chce się przyznać.

– Czy to istotne, co robi? Działa. Nie masz pojęcia, jak bardzo.

Namgil uniósł pytająco brew i postąpił jeszcze o krok, ciekawy, co eunuch szehzade ma mu do powiedzenia. Wooyoung machnął dłonią.

– Nie mogłem zasnąć przez ich jęki – obniżył głos jeszcze o ton, tak, aby nawet ciemnoskórzy strażnicy go nie usłyszeli. I tak nie mogli niczego powtórzyć, ponieważ mieli wycięte języki i byli niepiśmienni, ale słuch mieli dobry. – Gwarantuję, że nie musisz sprawdzać, czy książę go posiadł. Na pewno to zrobił. Więcej niż raz.

Namgil rozciągnął usta w promiennym uśmiechu. Wyprostował się i z dumą ruszył ku drzwiom. Jego mały kwiatuszek spisywał się lepiej, niż myślał. To był doskonały wybór. Zawsze miał zmysł do nałożników.

Gdy otwarto przed nim alkowę, pierwszym, co rzuciło mu się w oczy, były zużyte pesztamal na podłodze. Zdecydowanie nie musiał sprawdzać, czy książę skorzystał z ciała Jimina.

Ich suknie leżały na podłodze obok siebie, a więc rozbierali się poza łożem, prawdopodobnie stojąc naprzeciwko. Biżuteria Jimina również została zdjęta. W przejściu do gabinetu leżało kilka szpilek z perłami, które musiały się potoczyć lub zostały wyciągnięte w drugim pomieszczeniu. To oznaczało, że cała misterna robota została zniszczona i Jimin finalnie miał swój prosty warkocz. Być może jednak książę lubił to uczesanie i Namgil nie powinien go zmieniać.

Zbliżył się do łoża osłoniętego połaciami mlecznobiałego tiulu, za którym rysowały się dwie sylwetki. Książę spał na brzuchu, z jedną ręką przerzuconą przez korpus Jimina. Ten zaś spał na boku, zwinięty w kłębek. Warkocz miał potargany, mnóstwo krótszych włosków wyszło z upięcia. Jego skóra już nie lśniła od olejków, a raczej była zmatowiała. Na kołdrze były widoczne tłuste plamy oraz plamy, o których pochodzeniu Namgil wolał nie myśleć.

– Jiminie... – szepnął, odgarnąwszy część baldachimu i nachyliwszy się nad chłopakiem. – Chodź, już czas.

Jimin uchylił senne powieki i spojrzał na kyzłaragę zupełnie nieprzytomnie. Widać było, że zastanawia się, gdzie jest, co się działo poprzedniego wieczoru i dlaczego ktoś chce go wyciągnąć z wygodnego łóżka.

Przetarł oczy i spróbował się podnieść, ale wtedy ramię księcia ciaśniej otoczyło go w talii i przyciągnęło do drugiego, rozgrzanego ciała.

– Mhmm... jeszcze chwilę.

Jimin spojrzał pytająco na eunucha, lecz ten wzruszył ramionami i bezradnie rozłożył ręce. Uznał, że jeśli „chwila", o którą prosił książę, będzie się przedłużać, po prostu wyjdzie i wróci później. Zasłonił baldachim i wycofał się pod drzwi.

Yèyīng | jihopeWhere stories live. Discover now