ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

456 69 94
                                    

Nie usłyszał pukania do drzwi Klatki Ptaków ani nawet ich skrzypnięcia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie usłyszał pukania do drzwi Klatki Ptaków ani nawet ich skrzypnięcia. Obudził się dopiero, kiedy kyzłaraga zbliżył się do łoża i dotknął ramienia Jimina, chcąc go obudzić.

– Jiminie, już czas, chodź. – Słyszał szept, ale nie był w stanie podnieść powiek.

Jimin drgnął w jego ramionach. Wiedział, że musi go wypuścić, ale było mu tak dobrze. Jimin był ciepły, miękki i ładnie pachniał. Pierwszy raz od bardzo dawna chciał, aby noc trwała dłużej. Pierwszy raz od dawna chciał, by został z nim w łożu ktoś, kto nie był Magnolią.

Chłopak niestety znów się poruszył, próbując wydostać się z jego objęć. Wypuścił go niechętnie, mrucząc z niezadowoleniem.

– Wybacz mi, szehzade – szepnął Jimin, wyszedłszy już z łoża. Musiał zrozumieć to mruknięcie opacznie – pomyślał zapewne, że jest na niego zły za to, że go obudził.

Hoseok uniósł powieki, wciąż bardzo zaspany, i odchrząknął, choć niewiele to dało – jego głos i tak był zachrypnięty.

– Zabierz go najpierw do medyka – nakazał Namgilowi.

– Oczywiście, szehzade, jak zawsze. – Haremowy aga skłonił się, po czym pomógł zaspanemu Jiminowi nałożyć tunikę i popędził go do wyjścia.

– Namgilu ago! – zawołał za kyzłaragą w ostatnim momencie, nim ten przekroczył próg alkowy.

– Słucham, szehzade. – Eunuch zatrzymał się i odwrócił, po czym skłonił się pokornie. Rzadko kiedy Wielki Książę zatrzymywał go przed wyjściem z Klatki Ptaków. Nie wiedział, czego się spodziewać, ale na pewno nie tego, co usłyszał.

– Niech nikt się nie waży tknąć jego włosów. Zakazuję ścinania ich. Mają pozostać długie.

– Będzie, jak każesz, szehzade.

Hoseok opadł na poduszki, czując, że tych kilka słów, które musiał wypowiedzieć, zupełnie wyzuło go z energii. Świtało, a on czuł, że jego powieki wciąż zlepione są snem. Nie chciał wstawać. Chciał spać. Najlepiej z Jiminem przy boku. Jego zapach był obezwładniający. Musiał pamiętać, aby zapytać zarządcę haremu, czym wyperfumowano jego nowego nałożnika.

Na razie jednak musiał się zmusić do wstania z łoża. Pierwsza i ostatnia próba zakończyła się zrozpaczonym stęknięciem.

– Wooyoung! – krzyknął, mając nadzieję, że eunuch go usłyszy, mimo że jego głos wciąż był słaby po nocy. Wooyoung jednakże nigdy nie zawodził.

– Jestem, szehzade. – Niewolnik wszedł do alkowy natychmiast. Był przygotowany na wezwanie o każdej porze dnia i nocy. Zapewne poprzednią noc spędził na podłodze pod drzwiami.

– Czy dziś jest audiencja? – zapytał, nie mogąc rozeznać się, jaki jest dzień.

– Nie, szehzade, dopiero jutro.

Yèyīng | jihopeWhere stories live. Discover now