ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIERWSZY

324 59 205
                                    

Manao parsknął gniewnie, gdy przerzucił nogę nad jego zadem, usadowił się w siodle i ściągnął lejce

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Manao parsknął gniewnie, gdy przerzucił nogę nad jego zadem, usadowił się w siodle i ściągnął lejce. Tym razem ani myślał się z nim użerać. Nie miał na to siły ani czasu. Miał się sprawować i zrobić dobre wrażenie, gdy będzie wjeżdżał do stolicy. Ogier zdawał się wyczuwać jego zły nastrój i nie próbował wierzgać.

Irytowało go wszystko. Irytowało go to, że musi zostawić Naneh pod opieką Gong Jicheola. Irytowało go to, że musi zostawić swoje kobiety na kilka dni, teraz kiedy rozwiązanie możliwe było w każdej chwili. Irytowało go, że musiał wezwać medyka, aby opatrzył rany Yunho, ponieważ musiał dowieźć go do Nikep żywego.

Irytowało go to, że choć przywiązał Jeongguka do katowskiego słupa i zdarł z niego koszulę, nie był w stanie zmusić się do nawet jednego trzaśnięcia batem. Stał na tyłach koszar z dziwnie uniesioną ręką, która zatrzymała się w połowie drogi, gdy próbował się zamachnąć.

„Nie bądź na nich zły, szehzade. To nie ich wina. Tak naprawdę mnie ocalili".

Pierwszej nocy do Naneh strażnicy zapomnieli o Jiminie. Nie zapewnili mu jedzenia, nie zapytali o jego potrzeby, nie dali mu nic do okrycia. Ostrzegał, że jeśli znów zawiodą i nie zadbają o jego nałożnika z należytym szacunkiem, nie będzie miał dla nich litości.

Lecz teraz sam zawiódł. Sam skazał go na prawie cały dzień bez jedzenia i picia, wystraszył go, rozstawiając w jego pokoju liczne straże, odseparował go od ludzi, którym ufał, a nawet zmusił do podjęcia decyzji o wypuszczeniu słowika.

Pran wróciła, gdy słońce całkiem schowało się za horyzontem. Zaćwierkała, przysiadłszy na balustradzie, i popatrzyła na swojego właściciela, jakby oczekiwała jakiejś reakcji. Jimin jednak spał, wtulając się ufnie w jego tors. Słowik wylądował na poduszce, bliżej, nadal czekając. Hoseok wyciągnął do niego rękę, ale wtedy zerwał się z protestującym piskiem i odleciał do klatki.

Właśnie w taki sposób Jimin powinien go ukarać – odsuwając się od niego. Zasługiwał na utratę jego zaufania i pogardę. Nie mógł ukarać samego siebie. Gdyby zechciał odsunąć się od Jimina, ten mógłby uznać, że to kara wymierzona w jego stronę. Nie potrafiłby się zresztą zmusić do zaprzestania odwiedzin.

Jimin nie był zdolny do nienawiści. Nie był też zdolny do zdrady. W momencie, gdy jego życie było na szali, on i tak myślał tylko o tym, by odzyskać pieczęć i nie dopuścić do pokazania twarzy obcym mężczyznom.

Nie był na niego zły i dziękował Księżycowi, że ostatecznie zaczął krzyczeć i wzywać straż. Wciąż uważał, że zareagowali za wolno, ale nie mieli podstaw, by sądzić, że zachowanie Yunho jest podejrzane. Eunuch wchodzący do komnat księcia, nawet pod jego nieobecność, nie był niczym dziwnym. Powiedział im, że przyszedł posprzątać, dlatego go wpuścili. To była jego wina, że nie wydał im rozkazu, aby nikogo nie wpuszczali. Nie powiedział im, że w środku znajduje się nałożnik, a ponieważ był ranek, mogli jeszcze nie słyszeć plotek o koszmarnej nocy.

Yèyīng | jihopeWhere stories live. Discover now