ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI

397 55 94
                                    

Niezależnie od tego, ile razy go widział, Manao za każdym razem wzbudzał w nim zachwyt

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Niezależnie od tego, ile razy go widział, Manao za każdym razem wzbudzał w nim zachwyt. Potężne zwierzę zaaklimatyzowało się w Naneh, ale wciąż trudno było je ujarzmić i dosiąść. To był ogier bojowy i reprezentacyjny, dlatego szehzade pozwolił mu go zabrać.

Hongjoong podprowadził mu wierzchowca i pomógł na niego wsiąść, a potem podniósł posługaczkę. Jeongguk usadził ją przed sobą. Zastępca podał jej chusteczkę, aby mogła otrzeć zapłakaną buzię. Podziękowała tak cicho, że raczej wyczytał to z ruchu jej warg, niż faktycznie usłyszał.

– Weź ludzi i idź do kuchni w Lónggōng. Starajcie się brać wszystkich żywcem, będziemy chcieli ich przesłuchać, ale jeśli będą stawiać opór, to trudno.

– Tak jest, kapitanie.

Nie wątpił, że Hongjoong wie, co ma robić. W jego oczach błyszczała zawziętość i chęć mordu. Oczy Jooheona zaś były zmrużone. Jego mina wyrażała determinację i gotowość do wykonania każdego rozkazu.

– Nie spuszczaj szehzade z oczu. Prawdopodobnie nie będzie chciał opuścić Lónggōng, ale spróbuj go namówić. Nie wiemy, czy nie spróbują bezpośredniego ataku, więc weź wszystkich najlepszych ludzi.

– Oczywiście, kapitanie.

Jego zastępcy nie tracili czasu. Ruszyli biegiem. Cała straż była dziś przygotowana i rozsiana w różnych miejscach. Pozornie wydawało się, że nie dzieje się nic specjalnego. Planował ten dzień, odkąd danalyacki nałożnik odczytał datę wniesienia kowalnika.

Straże przy bramach były zwiększone i miały rozkaz przeszukiwać dokładnie każdą osobę, która wkraczała na teren seraju. Gdyby to od niego zależało, wydałby rozkazy już na kilka dni wcześniej, ale książę obawiał się wzbudzenia zbytniego zainteresowania. Spiskowcy mogli się zorientować i wystraszyć, przesunąć plany lub całkiem je zmienić.

Nie byli zbyt bystrzy. To paradoksalnie Jeongguka niepokoiło. Odnosił wrażenie, że wszystko poszło zbyt gładko. Zupełnie jakby zdrajcy chcieli zostać ujęci. Gubili wiadomości albo udawało się wyłapywać wnoszące je osoby.

Posługiwali się lughan. Jeongguk nie był pewny, czy główny kucharz Pałacu Smoka zna ten alfabet, czy wywodzi się z upadłego królestwa. Założył, że tak. Przez wiele lat był lojalnym i dobrze opłacanym sługą. Co go przekonało do zdrady? Miał nadzieję, że Hongjoong wyciągnie z niego wszystkie informacje.

Nie mógł od siebie odpędzić jeszcze jednej myśli. Wspominał słowa usłyszane przypadkiem, gdy towarzyszył szehzade podczas jego spotkania z efendi Bangiem. Tylko raz rozmawiali na tak polityczny temat. Zwykle wymieniali tylko uprzejmości, Yongguk opowiadał o wyprawach do Napaj, a Hoseok o tym, co dobrego udało mu się zdziałać w Naneh.

Tego jednego dnia Yongguk przyznał się, dlaczego wyniósł się z Nikep i postanowił na jakiś czas osiąść w sanjak Wielkiego Księcia. Ponownie doszło do zatargu między rodem Bangów a Kimów. Ponownie została poruszona kwestia Szmaragdowego Królestwa. Yongguk twierdził, że nie może już tego znieść i na jakiś czas zostawia wszystko w rękach ojca.

Yèyīng | jihopeWhere stories live. Discover now