ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY

441 63 130
                                    

Książę całował go po szyi i obojczykach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Książę całował go po szyi i obojczykach. Dłońmi przesuwał po całym ciele, które wiło się na samą myśl o nadchodzącej rozkoszy. Długie palce sprawnie rozpinały kolejne guziki entari i sunęły w dół.

Jego ciało reagowało na ten przyjemny dotyk i domagało się więcej. Lgnęło do drugiego mężczyzny jak nigdy wcześniej. Dłonie układał na jego karku, wplatał we włosy, przesuwał na łopatki i z fascynacją wyczuwał, jak pracują mięśnie.

Szehzade poderwał go z łoża i niecierpliwie szarpał materiał sukni, chcąc się jej wreszcie pozbyć. Starał się współpracować, ale nagle owładnęła go myśl, że coś jest nie tak. Przecież gdy wrócił wczoraj z hammamu, zdjął z siebie wszystko poza dizlik...

Otworzył oczy, wciągając gwałtownie powietrze.

W komnacie panował półmrok. Lampy olejne nie płonęły, a łoże wciąż było osłonięte baldachimem. Książę spał spokojnie, przytulając go do siebie mocno.

Jego oddech galopował. Spróbował odsunąć się od mężczyzny, ale ich nogi były splątane. To nie pomogło. Przygryzł wargę, powtarzając sobie w myślach, że nie może nawet pisnąć. Musiał się odsunąć i uspokoić swoje ciało, które właśnie go zdradzało.

Chciał delikatnie zsunąć ramię księcia ze swojego boku, ale nie zrobił tego dostatecznie ostrożnie.

– Gdzie się wymykasz, słowiczku? – Głos szehzade był zachrypnięty. Wciąż na wpół senny. – Aga jeszcze nie przyszedł. – Ponownie go do siebie przyciągnął, choć Jimin zesztywniał. – Zostań... Och.

Książę uniósł powieki i nagle patrzyli sobie prosto w oczy. Jimin przełknął kwaśną ślinę. Miał ochotę zapaść się pod ziemię. Zupełnie nie wiedział, jak się teraz zachować. Co myślał szehzade? Wydawał się zaintrygowany, ale może był to błędny wniosek. Może tak naprawdę był wściekły. Czy zostanie za to ukarany?

– Czy coś ci się śniło, słowiczku? – Teraz jego głos nabrał lekko rozbawionego tonu. Jimin skinął głową, niezdolny do wypowiedzenia choćby słowa. Czuł, jak dłoń księcia przesuwa się na jego brzuch. – Co takiego ci się śniło? Albo raczej kto?

– Ty, szehzade – szepnął, wciąż mając oczy szeroko otwarte z przerażenia.

– Co się działo w tym śnie? – Palce księcia zakradły się za cienki materiał jedwabnych dizlik, a Jiminem wstrząsnął pierwszy dreszcz.

– Dotykałeś mnie, szehzade...

– Jak?

– Właśnie tak, jak teraz...

Westchnął, nie potrafiąc dłużej się powstrzymywać. Dłoń księcia była zimna, ale wcale nie niwelowała gorączki, która trawiła jego ciało. Gorąco buchało w jego policzki raz po raz.

Yèyīng | jihopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz