ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

468 67 124
                                    

W Ynich męskie haremy nie istniały od zawsze, ale miłość między mężczyznami tak

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

W Ynich męskie haremy nie istniały od zawsze, ale miłość między mężczyznami tak.

Od zarania dziejów królowie, książęta i możnowładcy utrzymywali faworytów, których mianowali najlepszymi generałami, ministrami i doradcami. Było to zabronione aż do czasów cesarza Aidi.

Legenda głosiła, że Aidi miał kochanka, Dongmina. Pewnej nocy, gdy spali w jednym łożu, przygniótł on szatę cesarza. Wezwany do rozstrzygnięcia pilnej sprawy władca wolał odciąć rękaw, niż obudzić swojego faworyta.

Od tamtej pory „odciąć rękaw" stało się określeniem na miłość między mężczyznami. Cesarz Aidi zakończył też okres ukrywania się i za namową Dongmina założył pierwszy męski harem i poślubił swojego ukochanego.

Hoseok był pewny, że pomiędzy jego ojcem a Rubinowym Małżonkiem płonęło podobne uczucie. Gdy Sungho podbijał Niwiat, niewielką wyspę leżącą u wybrzeży Ynich, która przez setki lat utrzymywała niepodległość, powiedział, że podbija ją dla swojego faworyta. Właściwie podbili ją wspólnie.

Mąż Sungho nie był tylko zwykłym nałożnikiem, który gnuśniał w haremie. Był jego najlepszym generałem i strategiem. Najlepszym wojownikiem na cesarskim dworze.

Poznali się po bitwie morskiej, którą Sungho przegrał, ale gdy zaprowadzono go przed oblicze kapitana pirackiego statku, udało mu się wynegocjować korzystne warunki oraz zdobyć miłość życia.

Niwiat było prezentem, aby Rubinowy Małżonek mógł swobodnie pływać między lądem a wyspą i w ten sposób niwelować tęsknotę za dawnym życiem, a jednocześnie pozostawał wciąż w obrębie państwa. Była to piracka wyspa, na której załatwiano najbardziej szemrane interesy. W zamian za drobne opłaty i ochronę dla Cesarstwa rzecz jasna.

Nie było w nim niczego z dawnego pirata. Poruszał się z niewymuszoną gracją. Jedynie jego bystre oczy zdradzały, że nie jest piękną ozdobą, a śmiertelnie niebezpiecznym człowiekiem.

Ağası. – Hoseok klęknął na dziedzińcu, który tego ranka jeszcze raz specjalnie odgarniano ze śniegu. Uderzył czołem w ziemię trzy razy i dopiero wtedy wstał. – Witaj w Naneh.

Nic nie powiedział. Podszedł do niego i wsunął dłoń osłoniętą rękawiczką na jego kark. Przyciągnął go do siebie i pocałował w policzek. Zawsze okazywał mu więcej ojcowskiej czułości niż człowiek, który go spłodził.

– Wejdźmy do środka, mój drogi książę. Nie chcę zamarznąć.

Sztab służby ruszył za nimi. Ci, których mijali po drodze, kłaniali się nisko lub padali na kolana i bili czołami w posadzkę. Nie zwracali na nikogo uwagi, obaj przyzwyczajeni do wylewnie okazywanego szacunku.

– Ach, dawno mnie tu nie było – westchnął ağası, rozglądając się z uwagą po Lónggōng.

Hoseok nie zmienił wiele, ale odnowił niektóre korytarze, a także zaprowadził większy porządek, nakazując pozbyć się zbędnych według niego bibelotów. Oficjele narzekali, że pałac opustoszał i wieje od niego nieprzyjemnym chłodem, ale on lubił minimalizm.

Yèyīng | jihopeDonde viven las historias. Descúbrelo ahora