Chapter 17

8.3K 482 131
                                    

Jaylynn's P.O.V.:

Nie wiem, dlaczego byłam w tak okropnym stanie. Ostatnio byłam w dobrym nastroju i to wszystko nagle się zepsuło. W ogóle się tego nie spodziewałam. Wszystko stało się tak szybko i niespodziewanie, więc to wszystko uderzyło we mnie jak ceglany mur.

Ani ja, ani on nie odzywaliśmy się do siebie słowem odkąd rozpłakałam się w jego ramionach. To wydaje się niezręczne, ale nie czułabym się bardziej komfortowo niż teraz. Wtuliłam się w jego ramiona na kanapie, cicho oglądając telewizję.

Kiedy moja głowa obraca się w kierunku chłopaka-wampira, łapię jego szybko uciekające ode mnie spojrzenie. Uśmiecham się, wiedząc, że przyłapałam go na gapieniu się na mnie.

- Wiesz - mówi nagle, gdy jego oczy skupiają się na kolorowym ekranie, który pokazuje scenę filmową.

Patrzę na niego skupiona, gdy widzę jak jego szczęka znowu się zaciska.

- Jestem Justin - mówi, a ja marszczę brwi.

- Co? - pytam go zdezorientowana, wtedy on patrzy na mnie, a chichot ucieka z jego ust.

- Zawsze chciałaś znać moje imię, prawda? - uśmiecha się, a ja przytakuję z małym uśmiechem na twarzy.

- To Justin - mówi, a ja się uśmiecham. Justin. Pasuje do niego. Pasuje do jego stylu bycia.

- Dlaczego mówisz mi to teraz? - pytam, a on wzrusza ramionami.

- Po prostu chcę, żebyś wiedziała, że ufam ci mimo wszystko, co o mnie wiesz, więc mam nadzieję, że kiedyś ty mi zaufasz - mówi, a ja wtulam się w jego bok. Odwraca się do mnie, a ja się uśmiecham.

- Dziękuję, że mi to mówisz - mówię, a on się uśmiecha.

- Już czas, żebyś się dowiedziała, huh? Zastanawiałaś się nad tym od pierwszego dnia, kiedy mnie zobaczyłaś - chichocze, a ja się śmieję.

- Dobra, zazwyczaj kiedy kogoś poznajesz, mówi ci jak ma na imię - mówię mu, a on wpatruje się we mnie.

- Nadal jesteś wściekła? - mamrocze, gdy trzyma oczy niedaleko moich. Jego wyraz twarzy pokazuje, że jest zmartwiony. Nie wiem dlaczego. Dlaczego ciągle myśli, że jestem na niego wściekła, kiedy około godziny temu wtulałam się w jego ramię? Nie zrobiłabym tego, gdybym była wściekła. Nie, po prostu dałabym mu z liścia.

- Nie - mamroczę i delikatnie chichoczę, gdy on wyraźnie wzdycha z ulgą.

- Która godzina? - pytam 'Justina', wow, dziwnie tak go nazywać! Ale spytałam go, bo czuję, że moje oczy powoli stają się zmęczone.

- Dość późno - mówi, a ja wiem, że nie mogę zostać dłużej.

- Chodź, powinnaś spać - mówi, gdy bierze mnie w ramiona z kanapy.

- Mogę iść - śmieję się, gdy zaczyna wnosić mnie po schodach.

- Mogę cię wnieść - mówi tym samym tonem, a ja śmieję się jeszcze raz.

Udaje mu się otworzyć drzwi do sypialni i kładzie na łóżku.

Klęka przede mną i kładzie ręce na moich nogach.

- Do zobaczenia jutro, bez wątpienia - mówi mi, a ja uśmiecham się do niego.

- Gdzie śpisz w nocy? - pytam go, a on uśmiecha się, patrząc na mnie.

- Nie potrzebuję snu - mówi, a ja marszczę brwi.

- Jak to nie potrzebujesz snu? - pytam go zmieszana, a on wzrusza ramionami.

Blood // JB [PL]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें