Chapter 58

1.4K 104 32
                                    

Jaylynn's P.O.V.:


Nie wiem, co zrobić. Wszyscy są na dole, podczas gdy ja wypłakuję się, obwiniając się za to wszystko. Ale jak wy byście się czuli? Tak samo, prawda?

Nagle rozlega się pukanie do drzwi, a one powoli się otwierają.

- Jaylynn? - słyszę znajomy głos, cicho,  ale zrozumiale.

To Aiden.

- Tak? - odzywam się, od razu wycierając łzy z oczu i policzków. Nie chcę, żeby widział, że płaczę, mimo że moje oczy pewnie są czerwone, a mój głos nadal jest słaby.

- Mogę z tobą porozmawiać? - pyta, nie wspominając, że wyglądam jak gówno. W pewnym sensie uwielbiam to w Aidenie. Wie, kiedy nie powinien o czymś napomykać.

- Pewnie - mówię, gdy Aiden Podchodzi, by usiąść koło mnie na drewnianej podłodze w sypialni. Przez cały ten czas siedzę przy ścianie z kolanami przyciągniętymi do piersi, a głową w dłoniach.

- Jak się czujesz? - zadaje mi pytanie, a ja marszczę brwi. Może się myliłam i on naprawdę nie wie, kiedy o czymś wspomnieć, a kiedy nie.

- Nie widzisz? Jestem gównem  - mówię, a on delikatnie chichocze.

- Nie jesteś. Po prostu jesteś w tym wszystkim nowa - odpowiada, a ja jeszcze bardziej marszczę brwi.

- Nowa w czym? Powodem, przez który nienawidzę tego wszystkiego jest to, że wpakowałam moich przyjaciół w niebezpieczeństwo. Co, jeśli nie wyjdą z tego żywi? Ta jedna rzecz nie daje mi w tym spokoju. To tylko moi przyjaciele. Wiem, że nie będą mogli się chronić, gdyby przyszła po nich Alexa. Nie mieliby szansy - tłumaczę Aidenowi, gdy gapię się przed siebie, skupiając się na wszystkim i na niczym.

- To nie jest niczyja wina, że tu są. Chcieli poznać Justina. Nie zmienimy tego. Co się stało, to się nie odstanie. Nic nie możemy zrobić. I powinniśmy nauczyć się z tym żyć - odpowiada, a ja wzdycham.

- Naprawdę nie wiesz, gdzie jest Alicia? - pytam go po krótkiej ciszy.

Wzdycha i kątem oka widzę, jak przełyka ślinę.

- Wiesz, naprawdę nie mam wiedzy na temat. Poważnie, nie wiem. Ale wiem, że coś tu jest nie tak - mówi, a ja spoglądam na niego.

- Nie żyje, prawda? - załamującym się głosem zadaję mu kolejne pytanie. Boję się zobaczyć reakcję Aidena, ale on nawet nie mruga.

- Prawdopodobnie. Lub jest w innym wymiarze, tak jak my teraz. Też nie byłem w stanie was zobaczyć, zanim was znalazłem - tłumaczy, a ja przytakuję.

- Więc może gdzieś być, tak jak my? Gdzie nikt cię nie widzi, dopóki z tobą nie jest - dopytuję, a on przytakuje.

- Nie chcę być szczery, ale naprawdę w to wątpię. Nigdy nie znalazłem innego takiego miejsca jak to. Zawsze myślałem, że ten dom był wyjątkowy. Ale nigdy nie wiesz, nic na świecie nie jest niemożliwe. Tylko nie widać tego na pierwszy rzut oka  - mówi, a ja wzdycham.

- Więc są małe szanse, że znowu ją zobaczymy? - pytam, a on wzrusza ramionami.

- Prawdopodobnie - szepcze, a ja przytakuję. Wpatruję się w ziemię, naprawdę nie chcę pozwolić temu we mnie uderzyć. Nie chcę, żeby Alicia była martwa.

- Jednak mam przeczucie, że ona nadal gdzieś tam jest. Tak jak Calum. Oni nie mogą po prostu zniknąć. Nie czuję, że nie żyją. Nie mogą być - mówię, łzy grożą spłynięciem po moich policzkach.

Blood // JB [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz