Chapter 18

7.6K 444 71
                                    

Jaylynn's P.O.V.:

- Co to znaczy, że umrę? - cytuję go, gdy nie rozumiem jednej rzeczy z tego, co mówi. Co to za wyjanienie.

- Jesteś człowiekiem, Jaylynn. Pewnego dnia umrzesz, nieważne kiedy, ale to się stanie - mówi, ale to nadal nie jest zrozumiałe.

- Co to ma do rzeczy? - pytam, gdy on wciąż na mnie patrzy, ale wydaje się, jakby myślami był gdzie indziej. Wygląda jakby śnił na jawie.

- Nie rozumiesz? Nie jestem taki jak ty, jestem nieludzki, jestem wampirem. Mam żyć wiecznie, będę żyć wiecznie! - mówi, a ja próbuję to pojąć, ale on od razu wie, że ciągle nie rozumiem.

- Jaylynn, chcę, żeby między nami było coś więcej. Wiem, że ty mnie lubisz, wiem, że ja cię lubię. Ale to nie jedyna rzecz, która ma znaczenie - mówi, a ja marszczę brwi.

- W takim razie co jeszcze? - pytam, a on zacieśnia uścisk wokół mnie.

- Fakt, że to nie może trwać - szepcze, a ja nie od razu mam na to odpowiedź.

Czekaj, czy wampir nie może zmienić innego człowieka w...

- Nawet o tym nie myśl - przerywa mi myśl, a ja wzdycham.

- Dlaczego? Wiesz, że cię lubię. Nie mam nic przeciwko komuś takiemu jak ty - mamroczę, ale on potrząsa głową.

- Nie zrobię tego - mówi a ja na moment po prostu uciekam od niego spojrzeniem.

Dlaczego nie? Może to byłoby teraz odrobinę szalone, ponieważ nie znam go zbyt długo, ale wiem, że będzie tu dość długi czas. Z nim czuję się inaczej, o wiele inaczej niż ze wszystkimi innymi chłopakami, w których 'zakochałam się'. Nigdy nawet nie przyznawałam się do moich uczuć do Justina, ale wiem, że będą one silne, gdy tylko zdam sobie sprawę z ich istnienia. To może wydawać się dziwne, mówienie tego, ale teraz nie robię nic poza lubieniem go. Nie mogę go jeszcze kochać, tylko dlatego, że nie wiem o nim jeszcze zbyt wiele.

Czuję jakbym już go kochała, ale mój mózg mówi mi, żebym na to poczekała tylko trochę, aby zobaczyć, jak to się potoczy.

Ale to nie potoczy się dobrze, jeśli nawet nie spróbujemy. Tylko dlatego, że umrę! Dobra, dwoje ludzi, którzy się kochają też umierają innego dnia! Nikt nie zmieni śmierci. Nikt nigdy nie zmieni. To nie wydaje się być powodem, przez który związki nawet się nie zaczynają.

- Wiedza, że mam żyć po tym jak umrzesz, zniszczy mnie. To mnie niszczy - mówi, a ja potrząsam głową, patrząc na ścianę, z dala od niego.

- Jest inaczej, jeśli jesteś człowiekiem! Będziesz żyć maksymalnie jeszcze 10 lat! Ja mam żyć wiecznie! - mówi, a ja potrząsam.

- Maksymalnie dziesięć lat? Mówisz o tych, którzy stracili swojego chłopaka lub dziewczynę tylko dlatego, że był wypadek samochodowy? Teraz to dopiero dajesz mi wymówkę - mówię i naprawdę jestem lekko zła.

Czy on naprawdę jest poważny czy co?

- Nie, to po prostu znaczy, że nie będę w stanie tak żyć - mówi, a ja po chwili w końcu na niego patrzę.

- A teraz możesz? Wiedząc, że naprawdę możesz mnie mieć, decydujesz się sprzeciwić temu? Sam mi to powiedziałeś, lubisz mnie - mówię, a on wzdycha.

Nic więcej nie powiedział. Zgaduję, że po prostu myśli o tym wszystkim.

Ale jeśli on po prostu nie chce, żeby to było gorsze dla niego i dla mnie? Jak kiedykolwiek ma zachowywać się normalnie, kiedy wie, że go lubię, kiedy ja wiem, że on lubi mnie? Nie zrobię tego, napewno. Chciałabym ciągle przypominać to sobie w moich własnych myślach. Wiedząc, że mnie lubi, ale chce. Jak źle to brzmi?

Blood // JB [PL]Where stories live. Discover now