Chapter 55

1.5K 105 3
                                    

Jaylynn's P.O.V.:

Justin i ja spędziliśmy w salonie całą noc, tylko się przytulając. Nie chciałam wstawać i westchnęłam, kiedy zobaczyłam, że wschodzi słońce. Na zewnątrz zrobiło się jaśniej.

- Justin? - pytam, podnosząc na niego wzrok.

- Hmm? - pyta, jego oczy nadal są zamknięte.

- Czy jest tu coś do jedzenia lub picia? - zadaję mu pytanie. Rose, Austin i Louis muszą jeść. Nie są w stanie żyć bez jedzenia nie wiadomo ile.

- Czemu? - pyta, gdy otwiera oczy.

- Bo oni potrzebują jedzenia - mówię, nawiązując do moich śpiących przyjaciół.

- Cholera - mamrocze, gdy wzdycha i wstaje z kanapy.

- Co ty robisz? - pytam go, gdy zakłada buty.

- Idę przynieść im jedzenie - mówi swobodnie, ale ja też wstaję.

- Nie możesz iść sam! Co, jeśli Alexa cię znajdzie? - zadaję mu pytanie, a on wzrusza ramionami.

- Zabiję ją - odpowiada, a ja marszczę brwi.

- Justin, mówię poważnie. Nie będziesz w stanie jej zabić, skoro szuka cię teraz 20 jej ludzi. Próbują nas znaleźć, a jeśli po prostu wyjdziesz, tylko im to ułatwisz - tłumaczę, a on przeczesuje włosy swoją dłonią.

- Nie możemy zrobić nic innego. Jeśli nie zdobędziemy wkrótce jedzenia, twoi przyjaciele umrą. Ktoś musi wyjść - oznajmia, a ja wzdycham.

- Wiem, ale nie możesz iść sam - mówię, a on wzdycha.

- Jesteś jedyną osobą, która może ze mną iść, a tego nie chcę. Zostajesz tu. Bez względu na wszystko - odpowiada Justin, a ja biorę głęboki wdech.

- Po protu poczekaj chwilę - mówię mu. Naprawdę nie chcę, żeby szedł sam. Co, jeśli Alexa zabierze go ze sobą? Nie będę w stanie zrobić tego sama. Nie mogę stracić Justina. Nie teraz, nigdy.

- Przynajmniej poczekaj, aż pozostali wstaną - proszę go, a on wzdycha, ale znowu podchodzi do kanapy.

Nie chcę, żeby szedł sam. Wiem, że Alexa go znajdzie. Mam złe przeczucie, co do tego. Nie chcę też, żeby moi przyjaciele głodowali. Ktoś musi przynieść jedzenie. Zrobiłabym to, ale Justin tego nie chce.

- Wstali - odzywa się Justin, gdy wstaje z kanapy.

- Skąd wiesz? - pytam, a on wzdycha.

- Czytam im w myślach, pamiętasz? - chichocze, a ja się uśmiecham. Na chwilę o tym zapomniałam.

- Przy okazji powinniśmy to z nimi przedyskutować - oznajmiam Justinowi, gdy popycham go na kanapę.

- Jaylynn, wiesz, że i tak to zrobię - mówi, a ja wzruszam ramionami.

- Mam to gdzieś - oświadczam, a on potrząsa głową, uśmiechając się przez moje zachowanie.

- Jaylynn? - słyszę z góry czyjś głos i patrzę do góry, zauważając, że to Rose.

- Dzień dobry - mówię, gdy się do niej uśmiecham. Próbuję, nie mogę sobie wyobrazić jakie to musi być dla nich dziwne.

- Cześć - odpowiada, gdy podchodzi do nas, siadając na drugiej kanapie w pokoju. Stoi po prawej stronie tej.

- Więc, jesteś głodna? - pyta Justin, a ja przewracam oczami. To wygląda tak, jakby desperacko chciał wyjść z domu. Nie rozumiem tego.

- Tak jakby - wzrusza ramionami, a Justin chichocze.

Blood // JB [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz