Jaylynn's P.O.V.:
Kocham Justina. Tylko Justina.
Co ja, do cholery, robię? Pogubiłam się.
- Przepraszam, wiem, że to złe - mówi Calum, ale potrząsam głową.
- Nie, lubisz mnie. Nie przejmujesz się tym, czy coś jest złe, czy nie - mamroczę, a on wpatruje się w drewnianą podłogę. Wie, że mam rację.
- Ale musisz wiedzieć, że, szczerze, kocham Justina na śmierć. Jestem cholernie zdezorientowana. Tęsknię za nim, nie radzę sobie - dodaję, gdy kładę głowę na dłoniach.
- Przepraszam - mówi znowu Calum, a ja wzdycham.
- Przestań przepraszać, proszę - mamroczę i patrzę na sparaliżowane ciała, które powoli zaczynają nabierać normalnego, ludzkiego koloru.
- Może lepiej się stąd wynośmy - oznajmiam Calumowi, a on patrzy na mnie zdezorientowany.
- Jak to? - pyta, a ja wzruszam ramionami.
- Może powinniśmy pozwolić Luke'owi wymazać im pamięć. To wszystko przeze mnie, że są w tym gównie. Będą bali się życia, gdy odzyskają przytomność - wzdycham i patrzę na Caluma.
- Może - mamrocze, a ja wstaję.
- Idę po Luke'a - wzdycham i bez mówienia nic więcej, wracam do lasu.
- Luke? - pytam, gdy się rozglądam.
- Tak? - słyszę za sobą i odwracam się. Luke i Alicia siedzą przy drzewach. Aiden nadal jest sparaliżowany, tam gdzie był.
- Obudzili się już? - pyta, a ja wzruszam ramionami.
- Proszę, możesz sprawić, by zapomnieli? - pytam a on patrzy na mnie zdezorientowany.
- Myślałem, że tego nie chcesz? - odpowiada pytaniem, a ja wzdycham.
- Lepiej będzie, jeśli zapomną. Oh, i możesz sprawić, by zapomnieli też o Alicii, bo inaczej będą jej szukać - mówię, a on przytakuje.
- Czekaj - odzywa się Alicia, a ja spoglądam na nią.
- Co? - pytam, gdy podchodzi do mnie.
- Czy ty chcesz, żeby o mnie zapomnieli? Nie możesz tego zrobić! - krzyczy, a ja się cofam.
- Dlaczego nie? - pytam, a ona prycha.
- Może dlatego, że są moimi najlepszymi przyjaciółmi?! Znam ich od zawsze. Nadal chcę się z nimi przyjaźnić! - odpowiada, a ja wzdycham.
- Alicia, spójrz, wiesz, że jeśli nadal będą się z tobą przyjaźnić, będą w niebezpieczeństwie. Naprawdę tego chcesz? - pytam, a ona wzdycha.
-Czasami po prostu musisz pozwolić czemuś odejść. Takie jest życie. Czasami nie masz wyboru - oznajmiam, a ona spuszcza wzrok i przytakuje.
- Jasne - mówi cicho, a ja podchodzę do niej i przytulam.
W pewnym sensie byłam na nią zła, ale mogę wyobrazić sobie, co czuje. Cholera, nawet ja muszę zostawić ich wszystkich za sobą. Już nigdy więcej ich nie zobaczę.
- Idę, inaczej obudzą się, zanim się tam dostanę - odzywa się do nas Luke, a ja przytakuję. W jednej chwili znika.
Alicia wydostaje się z mojego uścisku i odchodzi ode mnie i Aidena.
- Alicia - wołam za nią, ale nie zatrzymuje się.
- Zostaw ją. Potrzebuje czasu - słyszę głos Aidena, a ja kieruję na niego wzrok, zauważając, że posyła mi słaby uśmiech.
CZYTASZ
Blood // JB [PL]
FanfictionOryginał: SupraBiebr Tłumaczenie: luvmyjcalm #91 in Fanfiction - 08.05.17