4.

414 21 1
                                    

Morgan

Wchodzę za Johnem do jego mieszkania, starając się poskromić mocno bijące serce.

Co ja w ogóle wyczyniam, do cholery?!

Znam gościa od jakiś pięć minut i pakuję mu się do domu...? To jest mega słabe, a ja wychodzę na jakąś nienormalną. Chociaż... nie mam za bardzo innej możliwości.

Holly godzi się ze swoim chłopakiem, a ja nie chcę wkroczyć między... godzących się ludzi.

To bardziej niekomfortowe niż wizyta w mieszkaniu faceta, którego poznałam tego samego dnia i który nie sprawia wrażenia najmilszej osoby na świecie.

Przecież jest Dupkiem Z Windy! Z którym co prawda po pierwszych perturbacjach również złapałam tą cholerną, bardzo swobodną wibrację, ale... nie wiem co się dzieje, doprawdy.

Chicago wita mnie nadzwyczaj uprzejmie, albo jestem na jakiejś pomyślnej fali, która niedługo się pode mną załamie i spuści taki łomot, że szybko się po tym nie pozbieram.

Zawsze tak jest, do licha! Przez moment wszystko układa się super, a potem dostaję po łbie tak mocno, że trudno się po czymś takim ogarnąć.

John jednak okazuje się zaskakująco przyjemnym towarzystwem. Mimo swojej niesamowitej dupkowatości, co stanowi raczej jego zaletę niż wadę, jest zabawny, inteligentnie złośliwy i tak niesamowicie przystojny, że robi mi się gorąco za każdym razem, kiedy się do mnie uśmiecha.

A uśmiecha się bardzo często.

Starając się zignorować reakcje mojego ciała na tego faceta, skupiam się na oglądaniu jego mieszkania, które znajduje się w jakimś niskim, ale cholernie luksusowym budynku położonym nad samym jeziorem.

Nie wiem do jakiego świata trafiłam, ale tutaj najwyraźniej wszyscy mają wypasione chaty. Nie żeby mój własny dom w Nowym Jorku był jakąś ruderą, ale w Chicago ludzie kochają luksus.

A przynajmniej ci, których zsyła mi los.

Spaceruję po dwupiętrowym lofcie do otwartej kuchni, która znajduje się w budowli z czerwonej cegły, sprawiającej wrażenie poindustrialnego zabytku. Wnętrze jest nieco surowe przez nagie metalowe belki ciągnące się aż do sufitu, ale wydaje się przy tym mocno designerskie i schludne.

Na ceglanych ścianach wiszą ogromne fotografie przedstawiające góry, a za skórzanym zestawem wypoczynkowym ustawionym na środku ogromnego salonu widnieje prawdziwa ścianka wspinaczkowa.

Najwyraźniej John jest pasjonatem wspinaczek i ma bardzo wyszukany gust, jeżeli chodzi o ubiór oraz swoje otoczenie. Bo on wygląda na bardzo porządnego, ułożonego i mimo rozpiętej koszuli, która tak seksownie odkrywa kawałek skóry pod szyją... tak, on zdecydowanie jest porządny.

I gorący. I nie powinnam w ogóle nawet o tym myśleć, do cholery!

— Fajna chata... — mruczę, wykładając zakupy na ogromny kuchenny blat. — pan Flint chyba nieźle ci płaci, co?

John posyła mi kolejny nieodgadniony uśmieszek, którymi raczy mnie odkąd go poznałam i przytakuje leniwie, odwieszając swoją kurtkę do ukrytej w ścianie szafy, gdzie wcześniej wylądował płaszcz Holly.

— Mam też bogatego ojca, to wiele ułatwia w życiu... — wyznaje bez skrępowania. — pijemy teraz czy po kolacji? — unosi swoją ciemną brew, materializując się obok mnie przy kuchennej wyspie.

Od jego zapachu trochę kręci mi się w głowie, więc im szybciej się napiję, tym łatwiej mi będzie znieść jego wymagającą obecność. A przynajmniej taką mam nadzieję.

Wszystkie Nasze Kłamstwa [+18]Where stories live. Discover now