31.

347 16 0
                                    

Morgan

— Jedzenie dla Artema jest w szafce obok lodówki. Nie dawaj mu więcej niż pół puszki, bo potem wymiotuje i... — milknę, widząc pobłażliwą minę Aidena, który nie potrafi zapanować nad rozbawieniem.

— Zdajesz sobie sprawę, że znam tego kota dłużej od ciebie, prawda?

Przytakuję, doskonale wiedząc, że roztaczam wokół siebie jeszcze większy chaos niż zazwyczaj. Jestem tak podekscytowana wycieczką do Nowego Jorku, że z tego wszystkiego zupełnie zapominam, że Aid od dwudziestu lat jest najlepszym przyjacielem mojego faceta i na pewno już wcześniej zajmował się tym paskudnym kotem, którego naprawdę staram się polubić, ale jak tak dalej pójdzie to przerobię to złośliwe kocisko na dywanik do łazienki, bo wcześniejszy został przez niego obsikany jakieś pięć razy i musiałam go wyrzucić.

— No tak... — robię głupią minę, przez co Aiden otwarcie się śmieje. — Jonny dał ci swoje klucze? I powiedział, że trzeba mocniej przytrzymać drzwi przy zamykaniu, bo...

— Morgan... — czuję na ramieniu dużą męską dłoń. — uspokój się. Zaopiekuję się waszym mieszkankiem i kotem. Jestem bardzo odpowiedzialnym, poważnym lekarzem, który umie...

— Och, spadaj... — pokazuję mu język i zerkam na obserwującego nas spod farbowanych brwi przyjaciela, którego wzrok w całości skupiony jest na stojącym przede mną mężczyźnie.

Dokładnie tym, który bez trudu podbił niepoważne serce Victora Vermonta.

Vic przepadł w Aidenie z kretesem i na amen, a jego zakochana wersja to... nadal moja bratnia dusza, nie ma co ukrywać. Doskonale rozumiem jego maślane spojrzenie i malującą się na twarzy radość, bo wyglądam dokładnie tak samo, kiedy Jonathan Flint dzieli ze mną tą samą przestrzeń.

Teraz co prawda go tu nie ma, ponieważ musiał skoczyć po jakieś dokumenty do firmy, ale i tak niedługo zobaczę się z nim na lotnisku, bo mimo trwającego weekendu, zaproponował Mili moją osobę jako zastępstwo za Barbarę i razem jedziemy do Nowego Jorku na najważniejsze branżowe targi, na których pojawią się wiodące wydawnictwa z całego kraju.

A ja jestem tak rozemocjonowana tą możliwością, że staram się nie podskakiwać w miejscu, co jest naprawdę cholernie trudne. Tak samo jak niezwykle uciążliwe będzie udawanie, że wcale nie mieszkam z moim szefem i nie jestem z nim w poważnym związku...

Wyprawa do Nowego Jorku to więc okazja, żeby poza spotkaniem z Morganami, przekonać się, czy naprawdę odziedziczyłam pieniądze po tacie. Jeśli tak jest, w co nadal trudno mi uwierzyć, ponieważ nigdy mi nie powiedział, że napisał książkę, to jestem skłonna złożyć rezygnację z pracy w FP jeszcze pod koniec tego tygodnia i przestać w końcu udawać, że pan Flint nie jest mi bliski.

Lubię to miejsce, ale relacja z Jonathanem w tej chwili jest dla mnie ważniejsza. Księgową mogę być gdziekolwiek indziej, a z takim finansowym zabezpieczeniem tak naprawdę nie muszę być nią wcale, tylko może poszukam sobie czegoś w działce dziennikarskiej i zacznę robić to, co sprawia mi prawdziwą przyjemność.

Holly kiedyś zaproponowała, że jeśli tylko jej na to pozwolę, pokaże moje uczelniane artykuły i te bardziej poważne prace swojemu naczelnemu, który jest łasy na nowe talenty i ciągle szuka świeżego podejścia. To ponoć całkiem fajny i mądry facet...

Nie jestem jednak pewna, czy kiedykolwiek się na to odważę, więc na razie bujam w marzycielskich obłokach i próbuję jakoś funkcjonować, chociaż wiadomość o tak pokaźnym zastrzyku gotówki niemal zwaliła mnie z nóg.

I naprawdę nie wiem, jak w ogóle mogłam pomyśleć, że to sprawka Jonathana...

Okej, kupił nam mieszkanie, ale udało mi się go powstrzymać przed jakimikolwiek dodatkowymi wydatkami związanymi z urządzaniem go, więc pomysł, że mógłby podarować mi prawie milion dolców... tak, jestem idiotką, bez dwóch zdań.

Wszystkie Nasze Kłamstwa [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz