19.

346 17 0
                                    

Morgan

Czy od paru dni chodzę jak na haju? Być może.

Odkąd Jonathan wyjechał, zrobiliśmy jakiś krok milowy w naszej relacji. Godziny spędzone na rozmowach telefonicznych dały nam więcej niż cztery tygodnie znajomości.

I pomijając, że potężnie potrzebuję odespać to kilkudniowe niewyspanie, to i tak z jakimś chorym entuzjazmem witam piątkowy poranek, ciesząc się, że Pan i Władca Dusz FP dał wszystkim home office na ten dzień. Może dlatego ludzie wciąż dla niego pracują pomimo jego nieznośnego charakteru - bo Jonathan mimo wszystko wie czym kupić przychylność swoich pracowników.

Praca zdalna i to do czternastej? Ja czuję się bardzo kupiona.

Dlatego zrywając się z łóżka za pięć dziewiąta, loguję się do komputera przy kuchennej wyspie i wręczam zasapanej Holly torebkę ze świeżo podgrzanym fit bajglem i jej kubek termiczny z zieloną herbatą. Nadal nie czaję tych jej huśtawek nastroju. Jednego dnia jest zrozpaczona, tęskni za Danielem i żre tonę czekolady, a drugiego już szaleje za Peterem, zapieprza na fitness i jest na diecie. Dzisiaj leci do Nowego Jorku więc w grę wchodzi opcja numer dwa.

— Dziękuję. Uwielbiam cię... — dyszy, przyjmując ode mnie swój prowiant i wciągając na kark kurtkę, bo znowu zaspała, a ma samolot za dwie godziny. — i przykro mi, że cię nie odpicuję na imprezę. Poradzisz sobie?

Posyłam jej spojrzenie spod brwi i kiwam głową, nalewając sobie kawy do kubka z Pusheenem jednorożcem.

— Jestem dorosła, mamo i umiem się odpicować sama. — pokazuję jej język.

— Nieprawda... — kręci głową, pijąc do mojego braku znajomości zasad porządnego ubioru i sztuki robienia makijażu. — zaprosiłaś tą swoją koleżankę jak ci doradziłam? Tą Erin? Widziałam jej fotki na Instagramie, ta laska wie jak się umalować... no i masz mi wysłać swoje zdjęcie jak z tobą skończy, zrozumiano? Mam nadzieję, że John padnie z zachwytu...

Popijam kawę, starając się zdusić wyrzuty sumienia w zarodku.

Nadal jej nie powiedziałam, że John jest Jonathanem Flintem, sama w sumie nie wiem, dlaczego. Jestem pewna, że gdybym omówiła tę sprawę z Jonnym i powiedziała, że Holly jest godną zaufania osobą, pozwoliłby mi jej zdradzić prawdę.

W końcu to zrobię, przysięgam.

Teraz jednak odprawiam ją całusem w policzek i życząc jej miłego weekendu, biorę się za robotę.

Kończę już trzecią z trzech transz przelewów, gdy rozlega się głos nadchodzącego połączenia, a kiedy zerkam na ekran laptopa, widzę powiadomienie o telekonferencji na grupie 1234!, jak inteligentnie nazwaliśmy naszą ekipę marketingowo-finansową.

— Czołem dziewczęta! — twarz Victora pojawia się na video wraz z obliczami Erin i Irmy. — Kurwa, czy wy wszystkie popierdalacie jeszcze w piżamach? Jest trzynasta!

— Yhy. — przytakujemy chórem.

— Po to jest pieprzony home office, kretynie! — Erin wyrzuca z siebie, piłując i tak zadbane paznokcie.

— Czego chcesz, Vic? — Irma mruży do niego swoje żółte oczy, wyglądając jak bordowa psychotyczna osa.

Do tej pory nie wiem jaki jest naturalny kolor jej tęczówek, ale bardziej niepokoi mnie fakt, że dorobiła sobie kolejnych pięć dziurek w uszach. Chociaż i tak ją niesamowicie ją lubię. Obie uwielbiamy oglądać śmieszne filmiki ze zwierzątkami i wymieniamy się memami.

— Chciałem dogadać plan jazdy. Widzimy się o szesnastej u Liz, co nie? I co powiecie na jakiś bifor?

— Jezu, Vic, przecież tam będzie darmowy alkohol! To nie jedno z twoich wyjść z gej paczką! — Erin nadal go beszta, co w jej wykonaniu jest raczej standardem. — Chcesz przyjść wstawiony do Waldorfa na dwudziestolecie firmy? Weź, to słabe!

Wszystkie Nasze Kłamstwa [+18]Where stories live. Discover now