10.

368 21 2
                                    

Jonathan

Od dwóch tygodni Morgan Bennett uparcie mnie ignoruje, co niesamowicie burzy mój wewnętrzny porządek. Ona jest niczym pieprzony buldożer, który wjeżdża w ciebie jak w przeznaczony do rozbiórki budynek i rozwala wszystko w drobny mak.

Okazuje się, że przez nią łatwo stać się rozwaloną konstrukcją. Nawet jeśli rzeczywiście posiada się serce z kamienia.

Nie mogę jej też dotknąć, co jeszcze bardziej wyprowadza mnie z równowagi, a wygląda tak, że... naprawdę trudno mi się opanować przed rozbieraniem jej oczami.

Zwłaszcza, że otwarcie mnie prowokuje.

Chyba uskutecznia jakiś plan zemsty, polegający na przyłażeniu do biura w seksownych kieckach i równie mocno działających na wyobraźnię, długich butach. Morgan ma świetne nogi. W zasadzie wszystko ma świetne, nawet ten nieco spłaszczony tyłek, który niespodziewanie stał się obiektem moich seksualnych fantazji. A gdy sobie przypomnę, jak się na mnie poruszał... tak, niesamowicie trudno o opanowanie.

Ona jednak pozostaje kompletnie niewzruszona, a te pięć sekund, które codziennie popołudniu spędza w moim biurze czekając aż złożę podpis na dyspozycji przelewów, to nasze najdłuższe chwile spędzone sam na sam.

Tylko wtedy mogę otwarcie pożerać ją wzrokiem, a ona bezczelnie się do mnie uśmiecha, wypinając do przodu te swoje kształtne cycki i nie wymieniając ze mną ani słowa poza bezczelnym dzień dobry, panie Flint.

Odnoszę wrażenie, że biorę udział w jakimś przedstawieniu, w którym aktorzy dostali do dyspozycji spojrzenia zamiast słów. A nasze spojrzenia... cóż, wyrażają naprawdę wiele. I są bardzo intensywne.

Doskonale wyczuwam to napięcie, które wisi między nami.

Chyba nigdy nie czułem takiego podniecenia na samą myśl, że mógłbym zobaczyć jakąś kobietę, przez co wyczekuję jej widoku jak jakiś napalony szczeniak. Oddałbym naprawdę wiele, żeby znowu dała mi się dotknąć.

Naprawdę wiele.

To się jednak już nie wydarzy, Morgan postawiła sprawy jasno - Jonathan Flint jej nie interesuje, co tylko sprawia, że chcę jej bardziej.

Ona ma zupełnie gdzieś to, kim jestem. Trudno, żeby było inaczej skoro usilnie udaje, że nic się między nami nie wydarzyło... Gdyby chciała wykorzystać sytuację, już dawno jadłaby mi z ręki, a w tej sytuacji jest praktycznie na odwrót.

To ja nie mogę przestać o niej myśleć, chociaż ona nie chce mieć ze mną nic wspólnego.

Morgan Bennett jest cholernie dumna, a ja zraniłem jej uczucia, przez co teraz mnie karze. I mimo że dobrodusznie przyjęła moje wyjaśnienia, to asekuracyjnie postanowiła się ode mnie odciąć i otwarcie ignorować.

Ta ruda zołza uparcie mnie olewa, choć zdarzyło nam się wymienić kilka subtelnych złośliwości, gdy przypadkiem gdzieś na nią wpadłem. Przy ludziach stajemy się zwinnymi graczami, którzy uskuteczniają jakąś popieprzoną, ale bardzo ożywczą rozgrywkę.

A to, że Morgan w ogóle się mnie nie boi i mimo wszystko otwarcie okazuje szacunek przy innych... tego nawet nie potrafię sklasyfikować.

Już dawno nie spotkałem takiej osoby. To znaczy takiej, która potężnie mną zachwiała. A to tylko dowodzi, że albo staję się miękki, albo... ona jest naprawdę wyjątkowa.

I gdyby nie zdrowy rozsądek, przyłaziłbym na siedemnaste piętro codziennie, gdybym tylko miał pewność, że będę mógł bezczelnie na nią patrzeć i nie zwrócę na siebie niepotrzebnej uwagi.

Wszystkie Nasze Kłamstwa [+18]Where stories live. Discover now