14.

355 17 1
                                    

Morgan

Odsuwam się od Jonathana jak poparzona, czując na sobie baczne spojrzenie eleganckiej blondynki. Po chwili zastanowienia ścieram z jego ust czerwoną szminkę, którą z niewiadomego powodu postanowiłam się pomalować i wracam wzrokiem do kobiety, która okazuje się...

— Dzień dobry, mamo...

Jonathan obrzuca mnie krótkim spojrzeniem i starając się nie przewrócić z niedowierzania, puszczona przez niego przodem, przekraczam próg bardzo luksusowego domu.

No tak, tylko mi się mogło to przydarzyć. Prawie niczego nie wiem o facecie, z którym się pieprzę i poznaję jego rodzinę już po drugiej randce?!

Chociaż to co wyczyniałam z Jonathanem trudno umieścić w randkowej klasyfikacji. No chyba, że pominie się wszystkie początkowe etapy i od razu przeskoczy do seksu...

— Dzień dobry, pani Flint... — chrypię, próbując nie panikować.

Spokojnie Morgan, to tylko matka twojego szefa, któremu przy okazji czasem dajesz się przelecieć. I która widziała, jak go całujesz...

— Mamo, to Morgan. — Jonny przedstawia mnie, jednocześnie przekazując pudełko z tortem kobiecie, która wygląda na gosposię.

— Andrea Flint... — blondynka wyciąga szczupłą dłoń, na której błyszczą kosztowne pierścionki, i którą ujmuję, starając się zapanować nad przerażeniem.

— Morgan Bennett, proszę pani.

— Och, mów mi Andy... — macha ręką z przyjaznym uśmiechem, od którego trochę mniej się denerwuję, mimo że ona bardzo bacznie mi się przygląda.

Matka Jonathana wpatruje się we mnie z niekrytym zainteresowaniem, dokładnie tak samo jak wcześniej jego siostra, przez co czuję się jak okaz w zoo. Czyżby pan Flint tak rzadko pokazywał się im w damskim towarzystwie? A może on nie jest jakimś playboyem tylko pustelnikiem, do cholery?! To by wyjaśniało skąd ma tyle niespożytej energii do...

— Nie mieliście z ojcem czasem pojechać na weekend do Aspen? — Jonathan zwraca moją uwagę, szarmancko ściągając mi z ramion płaszcz, więc posłusznie mu na to pozwalam, ciesząc się w duchu, że ubrałam się w kolejną z sukienek Holly.

Naprawdę chciałam zrobić przyjemność Aidenowi, pokazując mu się na oczy i udowadniając, że jestem cała, zdrowa i w miarę ładna, ale w takiej sytuacji... nie byłam gotowa na spotkanie z całą rodziną Flintów! A co jeśli Jonathan odziedziczył swój uroczy charakter po rodzicach? Chociaż jego matka i siostra wydają się sympatyczne... ale mimo wszystko...

Los naprawdę mnie nienawidzi, w czym upewniam się po raz kolejny. Bo to wcale nie będzie niezręczne, prawda? Oczywiście, że będzie... mam niezręczność wpisaną w życiorys, tego tak łatwo nie da się zignorować.

Może powinnam stąd iść...? Chociaż sądząc po spojrzeniu tej eleganckiej kobiety coś czuję, że ucieczka z tego domu wcale nie będzie prosta. Wpadłam w prawdziwe tarapaty.

Jestem zwyczajną Morgan, trochę dziecinną, niezbyt elokwentną i zdecydowanie za mało elegancką, jak na taką bogatą rodzinę. I stanowczo za głupią. Zwłaszcza, że staram się nie dygotać ze zdenerwowania.

Boże, jeszcze wyjdę na jakąś nieokrzesaną idiotkę... może uda mi się nie odzywać za wiele? Chciałabym się stać niewidzialna, naprawdę. Albo cofnąć czas i nie zgadzać się na propozycję Jonathana, z którym chciałam spędzić więcej czasu, bo ten człowiek niesamowicie mnie fascynuje i czuję się przy nim... bardzo na miejscu. Choć nie na tyle, żeby poznawać jego rodziców, do cholery!

Wszystkie Nasze Kłamstwa [+18]Where stories live. Discover now