37.

228 16 0
                                    

Jonathan

Odczuwam na plecach wzrok zebranych w kuchni ludzi, ale zupełnie się nimi nie przejmując, wstawiam pudełko do mikrofalówki i ustawiam odpowiednią temperaturę.

Przez chwilę przyglądam się jak pojemnik z owsianką wiruje wokół własnej osi, a kiedy czuję wibrację schowanego w kieszeni telefonu, wyciągam go i bezwiednie się uśmiecham na widok identyfikatora dzwoniącego.

— Cześć, zołzo... — mruczę do słuchawki, nie siląc się o zniżanie głosu.

Doskonale wiem, że razem z Morgan wzbudzamy powszechne zainteresowanie, ale nie mając żadnego wpływu na rewelacje Tanii Donovan, postanowiłem zupełnie odpuścić i nie walczyć z wiatrakami, dając tym samym światu czytelny sygnał, że jestem w związku.

Co jest kolejnym dowodem na to, że panna Bennett kompletnie rozwaliła moją standardową, mocno stabilną rzeczywistość, która do tej pory skupiała się na strzeżeniu mojej prywatności za wszelką cenę.

— Jonny, co byś powiedział na drugiego kota? — słyszę w ramach powitania. — Myślę, że Artem może być nieszczęśliwy samemu...

Unoszę brew, doskonale zdając sobie sprawę, że Morgan nie przepada za tym złośliwym bydlakiem. Skąd więc pomysł, żeby go uszczęśliwiać towarzystwem? I rozmawiać o tym?

Akurat teraz?

— Chcę wiedzieć, dlaczego tak myślisz? — pytam z pobłażaniem tak właściwym naszej relacji.

Dla tej dziewczyny jestem wyjątkowo łaskawy, pobłażliwy i ignoruję wszelkie przejawy jej dziecinnej głupoty, bo najwyraźniej zupełnie mnie omotała swoją osobą. Choć nie powiem, przy niej nadal jestem tym samym upartym sobą, który może wysuwać żądania. Co niekoniecznie zawsze się udaje. Morgan jest tak pokorna jak narowisty koń. I równie temperamentna. A to sprawia, że ten związek jest mocno zaskakujący i daje pole do starć pomiędzy dwoma zawziętymi charakterami.

Ale co to są za starcia...

— Właśnie studiuję zachowanie kotów, bo pracuję nad tekstem o takiej nowej kociej kawiarni, no wiesz, takiej gdzie możesz pójść napić się kawy i pogłaskać sobie kotki... no i okazuje się, że koty to jednak w gruncie rzeczy są stadne zwierzęta i może dlatego Artem jest taką bestią, bo...

— Morgan, naprawdę dzwonisz tylko po to, żeby dyskutować o problemach behawioralnych mojego kota? — stopuję jej gadanie. — Nie możemy o tym porozmawiać wieczorem?

— Wieczorem będziemy omawiać inne rzeczy... — odpowiada cicho i po chwili wahania dodaje: — obiecaj, że nie będziesz się złościł.

— Nie mogę. Dobrze wiesz, że nie składam obietnic bez pokrycia, a nie wiem czego dotyczy temat... — otwieram drzwiczki mikrofalówki, żeby wydobyć swoje drugie śniadanie. — a czego właściwie dotyczy temat?

Wzdycha, jakby nie miała najmniejszej ochoty o tym rozmawiać.

Cała Morgan - dzwoni, żeby mnie przygotować psychicznie na nadchodzącą kłótnię. Tylko ona to potrafi.

— Zołzo? — ponaglam ją, sycząc, bo właśnie parzę sobie palce o gorące naczynie.

— Temat dotyczy książki taty. Postanowiłam ją wypuścić. Napisałam już wstęp i jest już gotowa i... — mamrocze, a ja już wiem, dlaczego obawia się mojej złości.

— I nie wydasz jej przez FP, tak? — dopytuję, chociaż znam odpowiedź.

— Tak, podjęłam decyzję. Twoje wydawnictwo jest najlepsze, ale jest TWOJE, Jonny, a to skutecznie zamyka wszelką dyskusję. Wydam ją w Gilmans. Mam spotkanie z Rodneyem Gilmansem pod koniec tygodnia, pisał do mnie przed chwilą...

Wszystkie Nasze Kłamstwa [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz