🥀~Rozdział 7~🥀

335 23 5
                                    

🥀~Samochód~🥀

Perspektywa Cadens

Odkąd moje życie się zmieniło i musiałam robić zastrzyki, żeby choroba nie powróciła, nie mogłam normalnie spać. Każdego dnia, gdy wpatrywałam się w lustro oraz w mój brzuch, krzywiłam się widząc ślady po igłach.

Jednak nas ranem dopiero wtedy udawało mi się zaczerpnąć choć troszku snu. Może dlatego nie usłyszałam otwieranych drzwi. Gdy zobaczyłam Nate w moim pokoju wystraszyłam się. Chciałam chociaż w swoim pokoju mieć spokój.

— Co ty tutaj robisz? — zapytałam i jeszcze bardziej nakryłam się pościelą, bo robiło mi się zimno.

— Musiałem sprawdzić czy żyjesz, powinnaś wstać już dawno — wyznał, a ja westchnęłam.

— Jak widzisz żyje, dla ciebie to pewnie gorzej i mojej rodziny, gdybyś mógł już wyjść to się przebiorę i możemy wychodzić.

— O co chodzi z tym początkiem, oraz dokąd jedziemy? — dopytałam, a ja wywróciłam oczami.

— Na zajęcia — powiedziałam, a on kiwnął głową i wyszedł.

Upadłam jeszcze na poduszki, po czym przeciągnęłam się i wstałam. Przebrałam się w dresy i zapakowałam swoją gitarę do pokrowca. Uwielbiałam tworzyć muzykę,  uspokajało mnie to, melodia niekiedy odwzorowała duszę, mało kto się skupia na niej, tylko na słowach.

Gdy byłam gotowa zeszłam na dół, a ochroniarz już na mnie czekał. Rodziną, jak sądziłam jeszcze spala lub się szykowała. Przeszłam obok Natea, a on zmarszczył brwi, gdy weszłam do drugiego garażu, gdzie stał mu samochód.

— Żartujesz że mnie mam tym jechać ?

Zmarszczyłam brwi, może nie był nowiutki, ale jeździł. To był mój pierwszy czarny golf.

— Jeśli nie chcesz to nie, poradzę sobie sama.

Po tych słowach ruszyłam do samochodu, włożyłam gitarę na siedzenie, a ochroniarz do mnie dołączył, wsiadł za kierownicę, a ja westchnęłam, po czym usiadłam obok niego.

— Dlaczego nie jeździsz limuzyną, jak twoją siostra — zapytał, a ja przełknęłam ślinę.

— Czy to tak ciężko widać, że ja jestem wyrzutkiem tej rodziny? Nie widzisz, jak mnie traktują? To Luna była ich wymarzonym dzieckiem, mnie nie chcieli, mieli swój piękny, idealny świat, a ja wszystko zniszczyłam, dlatego dostaje te gorsze rzeczy, nie zasługuje na nic więcej — wzruszyłem ramionami. — Ona zawsze była piękna i silna, a ja wyglądam, jak wyglądam, do tego jestem schorowana.

— O czym ty mówisz? — dopytywał, a ja pokręciłam głową. 

Nie miałam ochoty więcej o tym mówić, gdy komuś raz o tym powiedziałam ktoś uznał, że zaczynam się użalać nad sobą. Dlatego lepiej było, gdy nikt nie wiedział. Wolałam, żeby wierzyło rodzinie niż mnie pytali. Po co zmieniać historię, która była kłamstwem. Niekiedy dobrze było zachować prawdę dla siebie.

Ale wtedy nie wiedziałam ,że on nie był wszyscy...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐫𝐲𝐰𝐚𝐭𝐧𝐚 𝐨𝐜𝐡𝐫𝐨𝐧𝐚 "Where stories live. Discover now