🥀~Rozdział 22~🥀

234 14 3
                                    

🥀~Wieczorek~🥀

Perspektywa Natea

Kiedy było się dzieckiem często wyjeżdżało się na wieś. Pomagało się dziadkom, wstawało się o 5 nad ranem, żeby do oglądać zwierząt, za to na koniec dnia robiło się ognisko. A teraz co jest? Świat wirtualny,mało kto chce wyjeżdżać na wieś, bo nie zawsze tam jest internet, a gdy go nie będzie to koniec świata dla nastolatka...

Kiedy zajechaliśmy na miejsce od razu zabraliśmy się do pracy. Gdy widziałem jak Cadens przebierała widłami i stała  w błocie, nie mogłem się nadziwić, że nie przeszkadzało jej to. Ten niezbyt miły zapach dla nosa oraz brak tipsów, było naprawdę ciekawym doświadczeniem.

Ja za to pomagałem drzewo rąbać i gdy sobie wyobrażałem wszystkie osoby, których nie znosiłem I utrudniały mi życie.  Siekierka pomagała o tym zapomnieć, albo przynajmniej wyobrazić sobie jak drzewo rozbijane było głową wrogów.

— I co, praca nie przerasta? — zaśmiał się Jason, a ja siw skrzywiłem. Coś czułem, że jeszcze długa droga przed nami.

—  A ty lalunia co robisz? — zapytałem, a on zmarszczył brwi.

— Sądzę kwiatki — powiedział i dygnął, jak dziewczyna, a ja pokręciłem głową.

Chwilę później dołączył do nas Cadens, jeszcze kilka minut robiliśmy robotę na wsi, po czym wieczorem, postanowiliśmy zrobić małe ognisko. Tak jak za dawnych czasów, kiedy byliśmy dziećmi.

— Dobrze wrócić do dawnych czasów — powiedziała nagle dziewczyna, a ja się uśmiechnąłem widząc jej szczęście. Nie wiem co mi się działo, ale chciałem widzieć jej radość cały czas.

— Tak, pamiętam jak byłaś słodką małą dziewczynką, a teraz wyrosłaś na jędzę — westchnął, przez co dostał od dziewczyny w głowę.

— A ty byłeś debilem i nadal nim jesteś — powiedziała. — A ty masz jakieś wspomnienia Nate? — zapytała, a ja mimowolnie cofnąłem się w przeszłość.

— Lubiłem jeździć do dziadków, to był wtedy nasz czas, a rodzice mogli ode mnie odpocząć. Z dziadkiem jeździliśmy traktorem, a z babcia piekliśmy ciasta, wtedy czułem się inaczej, mogłem zapomnieć o tym co było w mieście. Dzieciaki we wsi są mnie fałszywe niż tam. W mieście jest wyścig szczurów, tam na to się nie patrzy.

— To prawda i jeszcze możemy sobie posiedzieć przy ognisku — powiedziała, a ja kiwnąłem głową.

— Lepiej uważaj, bo Cadens zawsze pali swoje pianki — zaśmiał się Jason, a ja się uśmiechnąłem.

— O nie, trzeba zabrać od niej wszystkie pianki. Nie możemy tak ryzykować — powiedziałem z powagą.

— Jesteście obaj walnięci, już nigdy z wami nie zrobię ogniska. Nie nadajecie się do tego — warknęła i już miała się podnosić, ale ją zatrzymaliśmy.

— Nie obrażaj się na nas — uśmiechnąłem się, podchodząc do niej.

Ona przez chwilę udawała obrażoną, ale później jej przestało i znów usiadła. Czułem się w tym momencie jakbym należał do ich części.

Ale z czasem chciałem czegoś więcej....

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐫𝐲𝐰𝐚𝐭𝐧𝐚 𝐨𝐜𝐡𝐫𝐨𝐧𝐚 "Where stories live. Discover now