🥀~Rozdział 12~🥀

311 19 6
                                    

🥀~Atak paniki~🥀

Perspektywa Cadens

  Każdy z nas czegoś innego się boi. Ale strach jest ten sam, podobnie, jak ataki paniki. Prawda jest taka,że najwięcej nieszczęść spotyka dobrych ludzi. Czasami się zastanawiam, dlaczego tak właśnie jest. Gdy prosimy o choć trochę uwagi od innych, którą my im dajemy...
Ale to nie zawsze działa w dwie strony, Jakbyśmy chcieli.

Kiedy nastąpił na mnie atak, bałam się, drugi raz ktoś chciał mnie zabić. Gdy nie było obok mnie Natea, znów powróciły do mnie wspomnienia. Nie mogłam poradzić sobie z myślami, które zalewały moją głowę.

Gdy tylko znalazłam się w swoim pokoju doszłam tylko do łóżka, a znów opadłam na podłogę i zaczął się atak paniki. Szloch wstrząsnął moim całym ciałem.

Dlaczego musiałam tyle znosić, nie dość, że moja rodzina mnie nie znosiła, ochroniarz uwielbiałam sobie ze mnie kpić. Jedyne na kogo mogłam liczyć był Jason, ale bałam się, że na niego też się koga rzucić.

— Cadens — usłyszałam przez mgłę, nie byłam w stanie się ruszyć do tego czułam, jak moje ręce zaczynają drzeć.

Gdy poczułam na sobie ręce, podniosłam głowe i odskoczyłam, ale zderzyłam się z łóżkiem.

— Patrz na mnie, zrób wdech i wydech — mówił, a ja dopiero po pięciu minutach zaczęłam to robić, jednak łzy zaczęły spływać mi po policzkach.

— Ja nie chce znowu przez to przechodzić. Ta bójka nie była moja, oni czekali na mnie — płakałam, a on patrzył na mnie marszcząc brwi.

— Spokojnie, jestem obok ciebie. Ochronie cie — wyszeptał, a ja pokręciłam głową.

— Nie, nikt tego nie chce. Później uciekniesz albo pójdziesz do mojej siostry ,bo ona się liczy, ja zawsze jestem ta zła i nic nie warta — na te słowa przytulił mnie do siebie. — To było straszne, broniłam się, ale oni nie przestawali, szarpali mnie ,a gdy dotarłam tutaj, oni tylko się uśmiechnęli i wrócili do swoich spraw.

— Wirze ci ,naprawdę. Ale obiecałem, że do puki jestem obok ciebie możesz na mnie liczyć — głaskał mnie po plecach,a ja wtulałam się w niego, dzięki czemu trochę czułam się lepiej.

— Chciałabym się nie bać wyjść z domu. Ja to mnie już przerasta. Nie dzwon nawet do rodziców, będą wścieknięci, jeszcze ci obniża pensje — wyszeptałam.

— Dla mnie ty będziesz ważna, nie obchodzi mnie to. Ja widzę to wszystko co się dzieje, nie wiem jak wytrzymałaś tutaj do tej pory. Ale nie jesteś sama.

Chciałam wierzyć, że tak jest, ale już tyle się wydarzyło, że nie wiedziałam komu można ufać, a komu nie.

Miałam nadzieję, że przyjdzie taki dzień co będę mogła spojrzeć w lustro i obok zobaczyć osobę, która jest i będzie zawsze. Nie miałam pojęcia, że to się za niedługo zdarzy...

*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐫𝐲𝐰𝐚𝐭𝐧𝐚 𝐨𝐜𝐡𝐫𝐨𝐧𝐚 "Where stories live. Discover now