🥀~Rozdział 25~🥀

207 13 2
                                    

🥀~Miejsce~🥀

Perspektywa Natea

Niekiedy jest tak, że granicą między miłością, a przyjaźnią jest bardzo cienka. Niby najlepsi przyjaciele i tak się często mówi, że nie byłoby w stanie pojawić się uczucie...
Do momentu, gdy przychodzi taki jeden moment. Szczególnie zazdrość, gdy widzimy jak przyjaciel odchodzi do innej osoby, a nam poświęca mniej czasu, zaczynamy postrzegać go w innych kolorach...

Kiedy byłem małym chłopcem lubiłem konie, do czasu gdy z niego spadłem. Może dlatego nie potrafiłem znowu im zaufać. Kiedy jednak zobaczyłem jej radość, nie umiałem się powstrzymać.

Gdy zobaczyłem jak galopuje przed siebie, nie byłem jej dłużny. Musiałam ją dogonić.

— Wiem, że się nie znamy, ale mnie przecież nie zrzucisz, pokażemy tym dziewczynom, na co stać mężczyzn — powiedziałem do ogiera, a ten kiwnął głową.

Ruszyliśmy pędem i już byliśmy niedaleko ich, aż się zrównaliśmy.

— Dokąd tak biegniemy? — zapytałem, a ona tylko się uśmiechnęła. Jeszcze przez chwilę galopowaliśmy, po czym przeszliśmy na spacer.

— Chciałam Ci pokazać jedno miejsce, skoro tutaj jesteśmy.

Zatrzymaliśmy się nagle przy drzewie, po czym zostawiliśmy przy nim konie, Cadens schodziła cały czas w dół, a ja nie mogłem się doczekać tego gdzie nas to zaprowadzi. Kiedy stanęliśmy przed jeziorem, otworzyłem szeroko oczy. Było to piękny widok, gdy przyroda nie została zniszczona przez człowieka.

— Bardzo często tutaj przychodziłam, gdy miałam zły humor, albo chciałam pozbyć sama. To dobre miejsce do myślenia i zresetowania — wyszeptała, a ja się uśmiechnąłem w jej stronę.

— Dziękuję, że mnie tutaj zabrałaś,doceniam to — odwróciłem się w jej stronę, a ona zrobiła to samo.

Na chwilę, jakby świat zwolnił, nie liczyłoby się otoczenie, nasze błędy czy rodzina. Liczyło się tylko to, że byliśmy tutaj we dwoje. Położyłem jedną dłoń na jej policzku, po czym zacząłem się nachylać w jej stronę. Jednak tą piękna chwilę przerwał mój telefon, dziewczyna odsunęłam się z rumieńcem na policzkach, a ja zakląłem w myślach. Kiedy wyciągnąłem telefon, zmarszczyłem brwi, widząc imię ojca dziewczyny.

— Halo — wyznałem.

— Wracajcie do domu, musimy o czym porozmawiać — powiedział poważnym tonem, a ja przełknęłam ślinę.

— A niebezpieczeństwo? — zapytałem, a on prychnął.

— Chce was już widzieć.

Po tych słowach się rozłączył, a ja spojrzałem na dziewczynę.

— Dzwonił twój ojciec, musimy wracać — wyznałem, a ona od razu posmutniała. — Ja też nie chce wracać, ale musimy.

Na moje słowa kiwnęła głową, po czym ostatni raz spojrzeliśmy na widok przed nami, po czym wróciliśmy do koni. Teraz tutaj z nią czułem się dobrze, jakbym znalazł odpowiednią dziewczynę, ale wiedziałem że coś nas dzieliło. Ja byłem jej ochroniarzem, a ona moją podopieczną...

Jednak nic nie mogłem poradzić na budzące się we mnie uczucia...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐫𝐲𝐰𝐚𝐭𝐧𝐚 𝐨𝐜𝐡𝐫𝐨𝐧𝐚 "Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin