🥀~Rozdział 9~🥀

321 19 4
                                    

🥀~Jason~🥀

Perspektywa Cadens

  Każdy w sobie ma jakiś ukryty talent, inni chcą go pokazywać, a inni boją się krytyki. Ale trzeba pamiętać, że ludzie mówili i będą raczej mówić, wiec jeśli chcemy opierać się na tym co sądzą ludzie, nie jest to warte, bo oni zawsze znajdą sobie coś co im się nie podoba...

Jason był jedyną osobą, której ufałam bezgranicznie. Zawsze mogłam na niego liczyć, a on na mnie. To z nim czułam braterską więź niż z własną siostrą. Spotkaliśmy się przypadkowo, gdy trzeci raz uciekłam z domu i Siedziałam że łzami w oczach w parku.

Było już ciemno i wtedy zaczynało się kręcić wielu podejrzanych mężczyzn. Prawie by brakowało, a jakiś pijak ny się na mnie rzucił. Jednak w pobliżu był właśnie on. Tak się zaczęła naszą przyjaźń. Chociaż momentami stawał się zbytnio nadopiekuńczy, to cieszyłam się, że go mam.

Kątem oka widziałam, jak Nate na nas spogląda i szczerze mówiąc nie podobało mi się to, ani to że siedział i obserwował, jak gramy. Było w nim coś co mnie odpychało.

Może nie aż tak jego postura, co jego usposobienie. Czułam, że musiał przejść jakieś specjalnie szkolenia ,żeby być tutaj gdzie teraz. Kiedy pierwszy raz nasze oczy się spotkały widziałam w nich niechęć, może dlatego tak zaczęłam się do niego odnosić.

— Cadens, jesteś? — zapytał Jason, gdy pakowałam instrument.

— Wybacz, zamyśliłam się, co mówiłeś? — zapytałam że skruchą, a on pokręcił głową.

— Jesteś niemożliwa, pytałem czy idziemy do naszej kafejki na śniadanie — wyznał, a ja kiwnęłam głową.

— Co to za pytanie, oczywiście, że tak — powiedziałam.

Weszliśmy że szkoły, a mój ochroniarz zaraz za nami. Już miałam nadzieję, że sobie gdzieś pójdzie, albo zapomni o mnie.

— Idziemy teraz na śniadanie, idziesz z nami czy...

— Jeśli nie zauważyłaś za to mi płacą — warknął, a ja wzruszyłem ramionami.

Już nic nie mówiłam w jego stronę, bo widziałam, że jego humor nie był zbyt dobry, a nie chciałam zaogniać. Widziałam, że Jasonowi też się to nie podobało. Gdy tylko mu powiedziałam o tym, że będę mieć ochroniarza nie był do końca zadowolony. Zależało mu na moim bezpieczeństwie i byłam mi za to wdzięczna, że nie robił problemu o mężczyznę.

Nie braliśmy samochodu, bo nie było daleko, a spacer dobrze nam zrobi.
Uśmiechnęłam się, gdy weszliśmy do kafejki na nasze śniadanie. Usiedliśmy przy naszym stoliku, a Nate zajął stolik za nami i przeglądał menu. Byłam ciekawa czy coś zamówi, czy okaże się jak moją rodziną, która gdy tylko zobaczyła składniki wyszła szybciej niż weszła.

Bo rodziną się nazywa osoby, które je tworzą i nie musimy kogoś udawać tylko jesteśmy sobą...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐏𝐫𝐲𝐰𝐚𝐭𝐧𝐚 𝐨𝐜𝐡𝐫𝐨𝐧𝐚 "Donde viven las historias. Descúbrelo ahora