3. Sobota

8.1K 309 16
                                    

Nagle przez okno na moją twarz padła złocista wstęga światła. Leżałam aż do momentu spojrzenia na zegar cyfrowy, który leżał na mojej starej komodzie przed łóżkiem.

    -  11:30  -  ziewnęłam po czym powtórzyłam to trochę wyraźniej i... już mnie nie było. Wyskoczyłam z łóżka jak najszybciej mogłam.

    -  Jak mogłam zaspać!? - wykrzyczałam na cały dom. Usłyszałam jakby coś ciężkiego spadło na ziemię.
Miałam rację. Wyszłam z pokoju na dół po schodach, ale tak żeby mnie nie zobaczyli. Patrick leżał na ziemi z krzesłem i tostem na twarzy.
Mama wybuchła śmiechem, przez chwilę ja też miałam na to ochotę, ale w porę się opamiętałam i z powrotem, niezauważona, wślizgnęłam się do mojego małego pokoju.

Przyjęcie miało się zacząć o 14:10.
Chwyciłam moją starą kosmetyczkę i poleciałam do łazienki.
Na głowie miałam szopę. Spojrzałam w lustro. Na nim moją ulubioną szminką napisane było:

ŚPIOCH

    -  Zabiję go!!!  -  wykrzyczałam, wściekła, że zmarnował moją ulubioną szminkę na głupie żarty.

Zdenerwowana poszłam pod prysznic.
Umyłam włosy, a potem je wysuszyłam i rozczesałam.
Pomalowałam się tą samą szminką, która widniała na lustrze i pomalowałam rzęsy.
Wyszłam z łazienki i ruszyłam do pokoju, gdzie ubrałam się w sukienkę, którą przygotowałam wcześniej, bransoletkę i balerinki.
Do tego żółty naszyjnik z kryształkami.
Zjadłam śniadanie i umyłam zęby, po czym poszłam do salonu i zaczęłam słuchać muzyki z MP3. Zanim się zorientowałam zasnęłam.

Obudziłam się o 12:00 i pisałam do koleżanki, pytając o wszystkie rzeczy związane z przyjęciem. Nie chciałam wyjść na idiotkę, gdyby coś się zmieniło.
Niedługo potem byłam już koło auta. Czas minął zaskakująco szybko, gdy przestałam zerkać nerwowo na zegar.

Gdy byliśmy na miejscu, Patrick już tam czekał. Elegancik. Myśli, że w końcu znajdzie dziewczynę.
Miał na sobie czarny garnitur i długie spodnie, które i tak sięgały mu zaledwie do kostek.
Poczułam perfumy ojca i zastanawiałam się, dlaczego tak mnie to denerwuję.

    -  Hej! Życzę powodzenia  -  powiedziałam z perfidnym uśmiechem na twarzy.

    -  Emily! Nie dręcz brata, może w końcu mu się powiedzie - oburzyła się matka z nadzieją wypisaną na twarzy. Naprawdę chciała dla niego jak najlepiej, a gdy to do mnie dotarło uciszyłam się.

Moja ''ciotka'' była bogata, więc wynajęła największą restauracje w mieście, by zadowolić swoją córkę, choć tak naprawdę nie potrzeba wiele, aby tak się stało. Przyznam, moja przyszywana kuzynka ma fajne życie, ale nie zazdroszczę jej. Co prawda, dostaje wszystko, czego zapragnie, oprócz czasu swojej matki. nie wyobrażam sobie, jak to by było, gdyby nasza matka była tylko dodatkiem w naszym życiu.
Zauważyłam, że na tej restauracji było napisane:

,,Wszystkiego najlepszego, Kochanie''

Można by się domyślić o kogo chodzi.
Z oddali było już widać Larę, biegnącą w moją stronę. Wyglądała na szczęśliwą.

Tajemnica Anioła  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz